Niezapomniany sylwester. Michał B. ciosem noża przebił kuzynowi serce
Policjanci w sylwestrową noc zostali wezwani na os. Piastów w Nowej Hucie, bo mieli zgłoszenie, że ktoś targnął się na swoje życie i wbił sobie nóż w okolice serca. Na miejscu okazało się, że to jednak było zabójstwo.
Rafał lubił się bić
Ta historia ma dwóch bohaterów, Michała i Rafała, którzy za sobą nie przepadali, ale jako kuzyni musieli mieć ze sobą kontakt mimo wzajemnych niechęci. O Rafale można powiedzieć, że miał 28 lat i niezbyt dobrą opinię na osiedlu. Ludzie się go bali, bo przejawiał agresję pod wpływem alkoholu, ale nie tylko. Choćby świadek Grzegorz L. zeznał, że Rafał atakował go na trzeźwo.
- Zbił mnie kilka razy za nic, kopał po głowie. Był zaczepny, prowokował, lubił się bić, a ja się go bałem - opowiadał ten świadek. Tę opinię podzielały i inne osoby z osiedla. Było też powszechną wiedzą, że Rafał miał bliskie związki z pseudokibicami Cracovii.
- Sam się też chwalił, że zażywał narkotyki - relacjonował świadek Grzegorz L. Trudno się więc dziwić, że i drugi bohater tej opowieści, czyli Michał, odczuwał strach przed Rafałem i schodził mu z drogi, gdy tylko się spotkali. Jednak do końca tych kontaktów nie dawało się uniknąć, bo w końcu byli rodziną.
Michał mieszkał z rodzicami i wujkiem Tadkiem. On był też wujkiem dla Rafała, który odwiedzał go kilka razy w miesiącu. Nie krył przy tym, że przychodzi do niego, jak to określał „wysępić pieniądze”.
Perypetie Michała
Drugi bohater tej opowieści, czyli 36-letni Michał, uchodził za osobę uczynną, spokojną, był jakby przeciwieństwem Rafała. Po szkole podstawowej dostał się do technikum elektrycznego i w tamtym czasie zaczął sprawiać kłopoty wychowawcze. Zaniedbał edukację, wagarował, zaczął palić papierosy i pić alkohol. W końcu zrezygnował ze szkoły i próbował swoich sił w pracach dorywczych w budowlance, ale zniechęcały go kłopoty z należnymi wypłatami. Potem najął się do roboty w budce sprzedającej kebaby, ale właściciel splajtował i ta praca się skończyła. Od tej pory Michał był na utrzymaniu rodziców.
To wszystko zbiegło się z perypetiami natury osobistej, bo po długim, trwającym 8 lat związku z dziewczyną Magdą, doszło do rozstania. Partnerka miała dość takiego stylu życia chłopaka bez stałej pracy, lubiącego przesiadywać z kolegami na klatce schodowej bloku i popijać piwo.
Kłótnie o Kingę
Później Michał związał się na kilka miesięcy z Kingą, ale i ten związek się skończył. Zaskakujący był ciąg dalszy, bo niespodziewanie Kinga została partnerką Rafała. To jeszcze bardziej pogorszyło relacje między kuzynami i było powodem kolejnych scysji i bójek. Zwykle w starciach przewagę miał silniejszy Rafał. Kinga zeznała, że była świadkiem, jak Michał pewnego dnia został dotkliwie poturbowany przez kuzyna.
- Rafał bił go po całym ciele i nawet chciał mu odgryźć palec - opowiadała. Michał nie zgłosił tego incydentu na policji, ale tak jak wielu innych na osiedlu, po prostu unikał Rafała.
Jedna z sąsiadek widziała choćby, że Rafał usiłował wejść przez balkon do mieszkania Michała, gdy ten nie chciał otworzyć mu drzwi. Te napięte wzajemne relacje nie poprawiały atmosfery w obu rodzinach.
Tragiczny sylwester 2021
Michał ostatni dzień 2021 roku postanowił spędzić z kolegą Łukaszem, zaprosił go do siebie do mieszkania na os. Piastów, pili alkohol, a Michał przy okazji brał marihuanę i amfetaminę. Większość czasu w sylwestrową noc spędzał z kolegą, grając na konsoli. Była miła, sympatyczna atmosfera.
Około godziny 20.00 Michał na moment zostawił kumpla i wyszedł przed blok zapalić papierosa. Na klatce schodowej aż go zmroziło, bo spotkał Rafała.
- Idę odwiedzić wujka Tadeusza. Może mi się uda „wysępić jakieś pieniądze na sylwestra
- nie krył niespodziewany i niezapowiedziany gość. Faktycznie zaglądnął do pokoju wujka, ale potem wszedł do salonu, w którym Michał i Łukasz grali na konsoli. Od słowa do słowa zaczęła się awantura z Michałem, który grzecznie prosił kuzyna o opuszczenie mieszkania, ale reakcji nie było.
Rafał żalił się, że ma problemy na osiedlu, ale Michał skwitował to wulgarnie, by wyp...ał i że nie interesują go jego problemy.
- Chcę sobie pograć - uciął rozmowę. - Skoro robicie sobie ze mnie wroga, to pierwszy was pozabijam - tak niespodziewanie odparł Rafał do graczy i skierował się do kuchni. Rozkład mieszkania dobrze znał, bo w nim się wychowywał pod okiem matki Michała.
Nóż z szuflady kuchni
Michał zareagował na te słowa i pierwszy znalazł się w kuchni, po drodze minął Rafała. Z szuflady wziął nóż o 15 cm ostrzu.
W przedpokoju stanął naprzeciwko kuzyna i uzbrojony machał mu nożem przed nosem, ale Rafał ani drgnął. Nie zadał żadnego uderzenia czy kopniaka, a tylko stał naprzeciwko z wysoko uniesionymi rękami. Michał wbił mu wtedy nóż w lewy bok na wysokości sutka.
Trafiony ostrzem na moment znieruchomiał i powiedział: „dziabnąłeś mnie”. Po czym poszedł do salonu. Tam upadł na kolana i osunął się na podłogę. Łukasz przerwał grę i krzyknął do Michał, by natychmiast przyszedł. Ten faktycznie się zjawił i zaczął tamować krew z rany Rafała.
W tym czasie Łukasz wezwał karetkę i ratownicy przejęli reanimację, gdy pojawili się na miejscu. Rafał trafił na stół operacyjny szpitala Rydygiera, ale mimo wysiłków lekarzy zmarł o godzinie 1.20 już w nowym 2022 roku. Ostrze przebiło na wylot prawą komorę serca i ranny nie miał szans na przeżycie.
W mieszkaniu pojawili się policjanci wezwani na interwencję. Jeden z nich, Przemysław B., opowiadał potem na sali rozpraw krakowskiego sądu, że Michał przyznał mu się wtedy, że zadał cios nożem.
Michał Wyrażał skruchę i żal z powodu tego, co się stało. - Ja nie chciałem zabić - mówił w ostatnim słowie na rozprawie. - Tylko się broniłem.
- A gdzie on teraz jest? - zapytał mundurowy. Michał przyniósł mu go i dał do ręki narzędzie zbrodni.
- Widać było po sprawcy szok i emocje. Był z nim mocno utrudniony kontakt - zeznał funkcjonariusz. Do akcji wkroczył prokurator i postawił Michałowi zarzut zabójstwa. On przyznawał się do spowodowania śmierci kuzyna, ale zaprzeczał, by chciał go zabić. Wyrażał skruchę i żal z powodu tego, co się stało.
- Ja nie chciałem zabić - mówił w ostatnim słowie oskarżony. - Tylko się broniłem. Prokurator za zabójstwo chciał dla Michała 10 lat więzienia, obrońca wnosił o zmianę kwalifikacji na nieumyślne spowodowanie śmierci.
Wyrok skazujący
Sąd Okręgowy w Krakowie nadzwyczajnie złagodził karę i skazał Michała B. na 6 lat więzienia. Sędzia Beata Morawiec mówiła w uzasadnieniu wyroku, że jest jasne, że oskarżony godził się na śmierć kuzyna, biorąc do ręki nóż, który był zbędny w tym sporze.
- Sam Michał B. był zaskoczony skutkiem swojego działania. Nie podejrzewał, że dojdzie do takiej sytuacji - mówiła sędzia. I nie miała wątpliwości, że sprawca nigdy nie zapomni, co się stało, tym bardziej że swoim czynem, jak zauważyła, doprowadził do zniszczenia dwóch rodzin. Wyrok w tej sprawie nie jest prawomocny.