Jerzy Bularz składa modele statków. Nad jednym z nich może pracować nawet kilka lat. To pasja, którą zajmuje się kilkanaście lat. W ubiegłym roku został mistrzem Polski.
Moja przygoda z modelarstwem zaczęła się około 10 roku życia. Spontanicznie. Brat składał model ORP Błyskawica, ale po jakimś czasie rzucił go w kąt. Tak leżał kilka miesięcy, aż ja się do niego dobrałem. Skończyłem go i tak się zaczęło - mówi Jerzy Bularz, zajmujący się modelarstwem szkutniczym.
Dziś na swoim koncie ma już co najmniej kilkanaście modeli i tytuł mistrza Polski. Mało tego, w tym roku podczas mistrzostw świata będzie reprezentował nasz kraj na Węgrzech. Poznajcie jego pasję.
Pływający model statku powstaje nawet kilka lat
Jerzy Bularz zdobył tytuł mistrza Polski modeli pływających w klasie NSS (napędzanych żaglami). Co ciekawe, był to jego dopiero drugi start z Violą, której budowę ukończył w ubiegłym roku (po trzech latach pracy).
- Podczas oceny, Viola otrzymała 98 punktów na 100 możliwych. Setki raczej się nie zdarzają, bo modelarz nie jest w stanie w pełnym zakresie odtworzyć jednostki. Bo my odtwarzamy statki, które pływały lub pływają rzeczywiście na wodach świata - wyjaśnia Jerzy Bularz. Po ocenie przez sędziów, modelarz doskonale na wodach kierował żaglami swojej Violi, co zaowocowało wysokimi pozycjami i mistrzostwem Polski.
- To był olbrzymi sukces, ale też satysfakcja. Kilka lat zajęła mi praca nad tym modelem. Podjąłem się tego zadania tylko dlatego, że ten model bardzo mi się spodobał - dodaje.
To nie jest łatwa sztuka, bo Jerzy Bularz nie składa modeli z gotowych elementów, które można kupić (od tego zaczynał). Samo konstruowanie modelu bardzo przypomina budowę prawdziwego statku. Różnica polega na niewielu szczegółach i skali (Viola to jednostka francuska odtworzona w skali 1:12). Zawsze zaczyna się od planów. Trzeba bowiem dokładnie odtworzyć daną jednostkę. - W przypadku Violi część materiałów dostarczył mi znajomy modelarz. Resztę musiałem sam odszukać. Dzisiaj jest to o wiele łatwiejsze. Bardzo wiele można załatwić za pomocą internetu - zaznacza modelarz.
Później należy przygotować precyzyjny projekt. Modelarz musi dokładnie wiedzieć, jak statek wygląda oraz gdzie i jakie elementy będą się znajdować. Dopiero wtedy można zacząć działać. Na podstawie wręg tworzy się szkielet modelu i wykańcza go. Tak jak w prawdziwych jednostkach. Tyle, że tam wręgi znajdują się prawie jedna przy drugiej, a w modelarstwie już nie. Zajmują zbyt wiele powierzchni i jest ich mniej. Dzięki nim modelarz może uzyskać jak najbardziej dostosować do swoich potrzeb kształt kadłuba.
Później obija się kadłub, tworzy się pokład i wykańcza go. Jeżeli to jest model pływający, to wewnątrz należy zamontować elementy elektroniki dzięki którym będzie można sterować jachtem (gdy jest to model wystawowy, to z jednej ze stron wykańcza się burtę, a z drugiej wnętrze wyposażenia pokładu).
- To bardzo precyzyjna praca. Nie da się pogonić. Trzeba też wszystko robić w odpowiedniej kolejności - słychać od modelarzy. Na koniec lakierowanie i malowanie. Samego lakieru może być z 8 warstw. To dlatego, że jednostka ma pływać i ścigać się. Drewno nie może "pić" wody. Zanim model wystąpi w zawodach, musi przejść rejestrację u sędziego modelarza. On model waży, mierzy i sprawdza czy jego wykonanie zgadza się z planami. Na koniec właściciel otrzymuje specjalny certyfikat i może startować w zawodach.
Modelarz nie liczy czasu. W pracowni może siedzieć nawet całą noc.
- To wciągająca robota. W ciągu dnia jest praca i pozostałe obowiązki w domu. Dopiero nocą mogę pracować. Do warsztatu schodzę około 22. Czasem wyjdę po dwóch, trzech godzinach. Czasem jednak później. Nie czuję przy tym zmęczenia. Nie chce się spać, ani jeść, a człowiek nie patrzy na zegarek. Zdarzało mi się wejść do warsztatu wieczorem, a wyjść rano, wziąć prysznic i pójść do pracy. Jeden, dwa dni można tak wytrzymać, ale dłużej już nie - śmieje się Jerzy Bularz, który niemal nad wszystkimi częściami pracuje sam.
Warsztat ma przy domu. W środku oprócz wielu narzędzi jest także tokarka czy frezarka. Wszystko wymaga czasu, ale też cierpliwości. Niektóre elementy powstają w liczbie kilku sztuk. To wymaga precyzji, ale też cierpliwości.
- Problem w tym, że ja jestem cholerykiem. Ale na ogół przy tym się uspokajam. Choć nie ukrywam, że zdarzyło mi się tak zdenerwować i pięść wylądowała na prawie gotowym modelu. Teraz mam nauczkę, gdy mam dość, to wychodzę z warsztatu. Wypiję herbatę, zobaczę film i dopiero gdy jestem gotowy, wracam do pracy - zdradza bohater naszego tekstu. Ale cierpliwość popłaca, czego efektem są piękne modele, ale też sukcesy.
Dzięki mistrzostwu Polski Jerzy Bularz będzie reprezentował Polskę w lipcu podczas mistrzostw świata na Węgrzech. Wystartuje ponownie z Violą. Do tego czasu oprócz prac nad swoim najnowszym pływającym jachtem, ma zamiar dokończyć model wystawowy Czarnej Perły. - Już trzy lata powstaje i jeszcze przynajmniej rok to wszystko potrwa. Brakuje olinowania ruchomego i żagli. W tym czasie będę też nanosił poprawki na Violi - przyznaje Jerzy Bularz.
Modelarzem może zostać każdy
W Wodzisławiu Śl. jest to nawet łatwiejsze. Bo przy Wodzisławskim Centrum Kultury działa pracownia. Zajęcia odbywają się w każdy poniedziałek i czwartek od godz. 15 do 19. Miesięczna opłata na materiały wynosi 20 zł (w skali całego roku to koszt około 200 zł). Więcej informacji można uzyskać w WCK (tel. 324554855).