Nowa jakość w Zawiszy Bydgoszcz
Bydgoski zespół udanie rozpoczął rundę wiosenną. Pokonał Pogoń Siedlce 1:0. Jak zaprezentowali się niebiesko-czarni na inaugurację?
O formę zawiszan można było się obawiać z kilku powodów. Po pierwsze, inauguracja - szczególnie po przerwie zimowej - zawsze jest dużą niewiadomą. Po drugie, bydgoski zespół po raz pierwszy prowadził w oficjalnym meczu Zbigniew Smółka. Co ciekawie w protokole meczowym jako pierwszy szkoleniowiec był wpisany Krzysztof Pawlak. Smółka nie ma odpowiedniej licencji trenerskiej i taki ruch musiał być poczyniony, by mógł on prowadzić zespół. To nie pierwszy przypadek w polskiej lidze, że ktoś jest nominalnym pierwszym trenerem, a ktoś inny w rzeczywistości prowadzi zespół. Po trzecie, jak zaprezentują się nowi gracze w zespole i ilu nich znajdzie się w pierwszym składzie. I ten ostatni wątek jest najciekawszy.
Trener Smółka zdecydował się postawić na czterech nowych zawodników. Wystawienie na środku obrony Jean-Yves M’voto nie było zaskoczeniem. Francuz od początku był faworytem jako stoper nr. 1. Były gracz Leyton Orient imponował, przede wszystkim, walką o górne piłki. Fruwał w powietrzu i nie przegrał żadnego pojedynku „główkowego”. Gorzej przedstawia się sytuacja jeśli chodzi o grę po ziemi. M’voto nie jest zwrotny i dynamiczny. Kilka razy dał się wyprzedzić rywalom, a po jednym przegranym pojedynku sytuację musiał ratować Piotr Stawarczyk. Na samym początku meczu źle się ustawił i piłka trafiła go w rękę. Tylko pobłażliwości sędziego zawiszanie mogą dziękować, że nie było rzutu karnego. W sumie jednak pozytywny występ.
Największym zaskoczeniem było pojawienie się na boisku Gala Arela. Izraelczyk miał być nieprzygotowany fizycznie do podjęcia walki. Trener Smółka tłumaczył po meczu, że chciał wykorzystać jego atuty. Jakimi popisał się Arel?
Defensywny pomocnik ma zadatki na lidera drużyny. Lubi być w centrum uwagi. Nie unika fizycznej walki. Ma dobry przegląd pola i niezłe otwierające podanie. Stara się stosować arytmię na boisku. Popisał się też jednym strzałem z dystansu, ale nie zaskoczył bramkarza. Przy nim łatwiej powinno się grać w ofensywie Kamilowi Drygasowi. Nadrobi zaległości fizyczne, to będzie dużym wzmocnieniem.
Z niezłej strony pokazał się skrzydłowy Karol Danielak. Zawodnik wypożyczony z Pogoni Szczecin potwierdził swoje atuty czyli szybkość, dynamikę, drybling. Duży plus za udział w akcji, po której Jakub Smektała strzelił gola na wagę zwycięstwa. Danielak mógł mieć też jeszcze asystę, ale po jego świetnym podaniu Smektała zmarnował sytuację sam na sam z Rafałem Misztalem. Udany debiut w niebiesko-czarnych, ale trzeba wymagać dużo więcej, głównie w kreacji gry oraz współpracy z bocznymi obrońcami, która lepiej wyglądała z Sebastianem Kaminskim niż Blażo Igumanoviciem.
Karol Angielski w pierwszej połowie zagrał za napastnikiem. Dużo biegał, ale niewiele z tego było pożytku. Na plus trzeba mu zapisać, że po faulu na nim rywal zobaczył żółtą kartkę. Po przerwie zawodnik, wypożyczony z Piasta Gliwice, zagrał jako napastnik, ale nie udało się mu poważniej zagrozić bramce Pogoni. Jego strzały były niecelne, tak jak próby podań do kolegów. Wypada wierzyć, że w kolejnych meczach będzie lepiej.
Cieszyć musi, że z dobrej strony pokazali się piłkarze o dłuższym stażu w Zawiszy. Pewnie bronił Łukasz Sapela, Kamiński zaliczył asystę, Stawarczyk kierował obroną, Drygas i Patejuk - duża solidność. Tylko nieco słabiej zagrał Szymon Lewicki zmieniony w przerwie oraz Blażo Igumanović, który mało angażował się w grę ofensywną.
Generalnie trzeba być zadowolonym, ale też twardo stąpać po ziemi i pamiętać, że rywalem była tylko Pogoń, która raczej będzie bronić się przed spadkiem niż walczyć o coś więcej.