Katarzyna Gajdosz-Krzak

Nowy Sącz. Wierzba runęła na dzieci

Na plac zabaw, gdzie zawaliła się wierzba, ruszyli strażacy. Plac do wieczora był nieczynny. Rodzice wciąż boją się o swoje dzieci Fot. Stanisław Śmierciak Na plac zabaw, gdzie zawaliła się wierzba, ruszyli strażacy. Plac do wieczora był nieczynny. Rodzice wciąż boją się o swoje dzieci
Katarzyna Gajdosz-Krzak

Wczoraj na placu zabaw na osiedlu Milenium drzewo przygniotło pięcioletnią dziewczynkę. - To był przerażający widok. Rodzice szukali pod gałęziami swoich pociech - opowiada świadek.

Adam Łabuda ze swojego mieszkania w bloku na osiedlu Milenium widział, jak drzewo pęka, a jego konary spadają na bawiące się dzieci. Wybiegł z domu z duszą na ramieniu. Na największym placu zabaw Grodzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej była bowiem jego 6-letnia córka Zuzia. Bawiła się razem ze swoją kuzynką 8-letnią Mają. Jej tata Tomasz pilnował dziewczynek, siedząc na ławce.

- Byłem dokładnie naprzeciwko wierzby, która nagle zaczęła pękać. Krzyknąłem głośno, by ostrzec dzieciaki. Runęła tak nagle - relacjonuje Tomasz Łabuda.

Maja i Zuzia uniknęły zderzenia z wierzbą. Drzewo przykryło jednak grupę dzieci.

- Nie wiedziałem, czy kogoś uderzył konar. Większość dzieci zaplątana w gałęzie wyszła spod powalonego drzewa bez żadnych urazów - opowiada pan Tomasz.

Dodaje, że w czasie kiedy doszło do zdarzenia, przed blokiem przebywało około trzydzieściorga dzieci.

- A może czterdzieścioro, bo to pora, gdy ludzie po pracy wychodzą z maluchami na plac zabaw - dodaje i wyciąga telefon, żeby pokazać godzinę, o której zaalarmował służby ratownicze. Była dokładnie 15.38.

Jako jeden z pierwszych dobiegł do dzieci, by pomóc im wydostać się spod drzewa.

- Jeden chłopczyk strasznie płakał. Nie widziałem jednak, by drzewo go zraniło. To był prawdopodobnie brat dziewczynki, którą przygniótł konar - relacjonuje pan Tomasz.

W wypadku na placu zabaw poważnie ucierpiała 5-latka. Z obrażeniami głowy trafiła do sądeckiego szpitala. Do momentu zamknięcia wydania gazety, szpital nie podawał informacji o stanie jej zdrowia.

- W chwili gdy pogotowie zabierało ją do karetki, była przytomna. Ale miała siną całą szyję i bok. Wciąż w uszach słyszę jej krzyk i płacz - mówi zdenerwowany pan Tomasz.

Jeden z rodziców ułożył dziecko w bezpiecznej pozycji i czuwał do przybycia karetki.

Na plac zabaw, gdzie zawaliła się wierzba, ruszyli strażacy. Plac do wieczora był nieczynny. Rodzice wciąż boją się o swoje dzieci
Stanisław Śmierciak - Wierzbę na placu zabaw pół roku temu oznaczono na czerwono, a to oznacza, że była przeznaczona do wycinki - mówi Adam Łabuda

- Proszę mi wierzyć, choć mojej córce nic się nie stało, to całe wydarzenie sprawiło, że do tej pory drżę. Nawet nie próbuję sobie wyobrazić, co czuje matka tej małej - mówi Adam Łabuda. Twierdzi, że nigdy nie przeżył większego koszmaru.

- To był zatrważający widok. Rodzice wchodzili pod powalone gałęzie, rozpaczliwie szukając swoich pociech - opowiada. To dlatego, że przestraszone dzieci się rozbiegły.

Przybyli na miejsce ratownicy zajęli się poszkodowanymi i zabezpieczyli teren.

Do wieczora plac był nieczynny. Mieszkańcy za wypadek winią administratora placu zabaw.

- To drzewo było całe spróchniałe i od pół roku oznaczone czerwoną farbą, czyli że nadaje się do wycinki. Takich na osiedlu jest więcej - pokazuje kolejną wierzbę przy siłowni Adam Łabuda.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Grodzka Spółdzielnia Mieszkaniowa wyznaczyła drzewo na placu zabaw do wycinki i zwróciła się o pozwolenie do Wydziału Ochrony Środowiska w Nowym Sączu.

W lipcu plac zabaw miał być również skontrolowany przez nadzór budowlany. Kontrola, według naszych źródeł, wykazała kilka uchybień, ale żadne nie dotyczyły stojącej niemal pośrodku placu zabaw wierzby.

Katarzyna Gajdosz-Krzak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.