O nich będzie jeszcze głośno!

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała GL
Anna Chreptowicz

O nich będzie jeszcze głośno!

Anna Chreptowicz

- Niektórzy mówią, że granie ludowe to obciach. Nam się podoba! - mówią gimnazjaliści z Kargowej.

Ja myślę, że to będzie kapela, która zapisze się w annałach historii zespołów ludowych naszego regionu. Skąd to wiem? Bo ci chłopcy to ludowcy z krwi i kości - tak o Kargusiach, młodym zespole ludowym, mówi Jurek Skrzypczak, nauczyciel i mentor muzyków.

W skład Kargusiów wchodzą bracia Kacper i Filip Poniedziałkowie oraz Jakub Brychcy, którzy na co dzień uczą się w tym samym gimnazjum w Kargowej. Chłopcy swoją karierę rozpoczęli około dwa lata temu. - Bo to było tak - zaczyna opowieść Filip, młodszy z braci Poniedziałków. - Brat grał na klarnecie, to zapytaliśmy pana Jurka, który go uczył, czy ja też mógłbym grać na jakimś instrumencie. No i padło na kozła - mówi. Później do braci dołączył jeszcze skrzypek Jakub. I tak zawiązała się kapela, która teraz daje koncerty w miejscowościach całego regionu. - Występujemy na imprezach w Gminnym Centrum Kultury w Kargowej, na biesiadach, na konkursach. Zdobywamy też swoje pierwsze nagrody - wymieniają chłopcy, a w ich głosach można wyczuć prawdziwą dumę. Choć, jak podkreślają, nie jest łatwo być w tym wieku ludowym muzykiem. Czyli kimś innym w gronie rówieśników. - Niektórzy się z nas śmieją, niektórzy nic nie mówią. Inni, że taki zespół to fajna sprawa. Ale takie głosy to rzadko - mówi Jakub Brychcy.

Chłopcy jednak nie przejmują się opinią i robią dalej to, co lubią. Na próbach spotykają się raz w tygodniu, choć przed ważnymi koncertami trzeba częściej.

- Nie umiemy czytać nut, gramy z kapelusza. Ostatnio nauczyliśmy się z bratem jednej kolędy ze słuchu, którą grał pan Jurek - mówi Filip.

Jako swojego idola, jednogłośnie wymieniają właśnie nauczyciela, Jurka Skrzypczaka. W końcu to on zaszczepił w nich miłość do muzyki. To on również znalazł z chłopcami wspólny język, dzięki czemu każde lekcje traktują jako przyjemne spotkanie towarzyskie, a nie obowiązek.

- On ma taką technikę prowadzenia w krainę muzyki ludowej, którą można by nazwać niespodziewaną - mówi Andrzej Apolinarski i dodaje, że o niektórych sposobach nauczania pana Jurka nie chciałby mówić, bo nieco wykraczają poza kanon wychowawczy. Ale są skuteczne.

- Ja idolem? Matko, myślałem, że Michael Jackson - śmieje się pan Jurek, gdy powiedzieliśmy mu, jak ważną postacią jest dla chłopców. Podzielił się też z nami historią, po której wiedział, że ci młodzi muzycy jeszcze zawojują ludowy świat. - Wie pani co to sierszenki? Taki staropasterski instrument dudowy, który gra w tonacji F-dur i kompletnie gryzie się z dźwiękiem klarnetu, który gra w S-dur. Chłopcy poszli raz na pulter, jeden z klarnetem, drugi z sierszenkami. Te dźwięki gryzły się okropnie, ale im to nie przeszkadzało i grali dalej. I słuchającym też nie przeszkadzało, bo dobrze się bawili. Wtedy już wiedziałem, że to jest właśnie to!

Anna Chreptowicz

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.