O południowej obwodnicy Świebodzina coraz głośniej
Świebodzińscy przedsiębiorcy wciąż walczą o budowę południowej obwodnicy miasta. Ostatnie spotkanie przyniosło pewne rezultaty. W urzędzie powstają wstępne koncepcje.
Na piątkowej sesji rady miejskiej powrócono do tematu budowy tzw. spinki, czyli południowego obejścia miasta, od ulicy Łużyckiej do Sobieskiego i dalej do DK 92. Przedsiębiorców, ale i mieszkańców popierających takie działania reprezentował Witold Kosmowski.
Cała historia rozpoczęła się od interpelacji radnego Kazimierza Gancewskiego, który zgłosił potrzebę budowy ok. 1,2 km odcinka obwodnicy. Od ulicy Słowiańskiej, do Sobieskiego. Szybko jednak powrócono do koncepcji sprzed lat i podkreślono, że problem zostałby rozwiązany dopiero wtedy, gdy obwodnica sięgałaby aż do Wilkowa, do DK 92. Do walki o obwodnicę dołączyli także reprezentanci firm transportowych i logistycznych, m. in. Koimex, Schnug Chociule, Ingram Micro.
W. Kosmowski przypomniał o spotkaniu z przedstawicielami województwa, miasta, firm transportowych i spedycyjnych, które odbyło się na początku miesiąca. - Zaproponowaliśmy podjęcie tematu w postaci przystąpienia do planów projektowania i walki o pieniądze, jeśli chodzi o południową obwodnicę - zaczyna.
- Informacja o południowej nitce pojawiła się już ponad 20 lat temu i do tego czasu sytuacja jest kompletnie nierozwiązana, natomiast transport ciężarowy jest w tej chwili tak ogromny, że ulice są rozjechane, studzienki kanalizacyjne pozarywane, czyli dewastacja ulic, jak również budynków postępuje - dodał.
Wylicza też, jakie ilości ciężarówek dziennie, tygodniowo oraz rocznie przemierzają ulice miasta, by dojechać do bazy właściwej firmy. A wraz z rozwojem firm te liczby znacząco wzrosną. - Myślę, że w tej chwili jest maksimum tego, co mieszkańcy mogą wytrzymać i naprawdę trudno wyobrazić sobie, co będzie dalej. W związku z tym uważamy, że budowa obwodnicy południowej jest w mieście priorytetem - zaznacza, podkreślając, że należy poszukiwać źródeł pieniędzy, które pozwolą na realizację inwestycji. - To temat, który moim zdaniem jest obecnie jednym z najważniejszych w mieście - podsumował.
Burmistrz Dariusz Bekisz nie ukrywa, że pewne prace koncepcyjne w urzędzie już się rozpoczęły, natomiast w sierpniu radni przymierzą się do dyskusji.
O wstępną koncepcję pytamy Krzysztofa Tomalaka, zastępcę burmistrza. - Po wstępnej analizie wydaje się, że najbardziej rozsądnym rozwiązaniem, jeśli miałoby dojść do jakiejkolwiek inwestycji, jest zmiana przebiegu tej trasy - mówi. Jak wyjaśnia trasa, która jest i była wyznaczona w planach z lat 80-tych i 90-tych musiałaby zostać przesunięta, by jednocześnie odsunąć ruch od miasta i zabudowań. - Na razie rozważamy możliwość ewentualnego wykonania drogi od ulicy Łużyckiej do Sobieskiego - dodaje. Odcinek, który znajduje się w dotychczasowych dokumentach planistycznych ma długość ponad 1000 metrów, natomiast uwzględniając nowy przebieg trasy,byłoby to ok. 1600 metrów. - Z naszych wstępnych analiz wychodzi także, że skarb państwa nie przekaże nam gruntu nieodpłatnie - uzupełnia.
K. Tomalak wylicza, że za sam grunt należałoby zapłacić ok. 2 mln. Do tego dochodzą koszta związane z samą inwestycją.
- Kosztorysowo 1 km takiej drogi to koszt ok. 3,5 mln. To oczywiście tylko szacunki, jednak inwestycja mogłaby kosztować 6 mln, plus 2 mln za grunt. To daje już 8 mln, nie licząc kosztów projektów i innych zadań - wyjaśnia.
Tomalak nie ukrywa też, że gdyby w grę wchodziły rządowe pieniądze (z tzw. schetynówek) zadanie nie byłoby aż takim wyzwaniem. - Ale zanim zrobimy dokumentację, to zasady przyznawania pieniędzy mogą się zmienić. Wówczas zostaniemy z tym tematem sami. Radni muszą zadecydować czy gmina jest w stanie zmierzyć się z tym finansowo i czy na dzień dzisiejszy jest to najbardziej potrzebna inwestycja - kończy.