Oczyszczalnia ścieków w Murzasichlu nie wyrabia. Doszło do tego, że do potoku płynącego obok, a częściowo także przez teren chroniony Tatrzańskiego Parku Narodowego, popłynęły ścieki. Wykryli je pracownicy straży parku. Podhalańskie Przedsiębiorstwo Komunalne przyznaje: mamy problem.
Śmierdzi, że hej
Już kilka dni temu jadąc przez Murzasichle można było poczuć unoszący się w powietrzu nieprzyjemny zapach fekaliów. Pech chciał, że było wówczas bardzo gorąco, więc dolegliwości zapachowe były tym bardziej odczuwalne.
- Śmierdzi od kilku dni. Nie wiem, czy to efekt gorąca, czy jakaś awaria. Ale jest bardzo nieprzyjemnie. Wytrzymać się nie da - mówi pani Katarzyna, jedna z mieszkanek Murzasichla.
Problem dla górali z tej tatrzańskiej wioski jest spory. Bo Murzasichle od lat słynie z tego, że znajduje się tam dużo ośrodków wypoczynkowych, gdzie wakacje spędza sporo zorganizowanych grup dzieci i młodzieży, a także indywidualnych klientów. Nie inaczej jest tego lata. Ta wioska, należąca do gminy Poronin, jest wypełniona turystami po brzegi.
- I to dla nas dodatkowy problem. Bo jak przy takich zapachach turysta ma zabrać ze sobą miłe doznania z wakacji? Moi goście pytali mnie, co się dzieje, że tak strasznie śmierdzi. Ludzie myśleli, że pewnie gdzieś rozszczelniło się szambo i ścieki wylewają się na pola. Ewidentnie nie podobało się im to. Trudno się im dziwić - mówi pani Danuta, wynajmująca noclegi w Murzasichlu.
Nalot straży parku
Mieszkańcom wprawdzie śmierdziało, ale nikt nie zgłosił problemu. Na niepokojące zapachy zwrócili za to uwagę pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego. Straż parku kilka dni temu zrobiła rekonesans w terenie. O północy, wraz ze strażą pożarną, sprawdzili rejon oczyszczalni ścieków w Murzasichlu.
- Okazało się, że do potoku płynącego obok wylewają się z oczyszczalnie ścieki, które strasznie śmierdzą. Pobraliśmy próbki tego, co dostaje się to wody i wysłaliśmy je do badania - mówi Grzegorz Lorek, zastępca komendanta straży Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Z uwagi na fakt, że ścieki wpadają do potoku, który przepływa przez teren Tatrzańskiego Parku Narodowego, służby parku zgłosiły sprawę do urzędu gminy w Poroninie, a także do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Jest awaria, bo jest ciepło
Gdy kilka dni temu nasz reporter sam odczuł smród i zadzwonił do PPK, spółka komunalna stwierdziła, że nic się nie dzieje.
To było o tyle dziwne, że przy oczyszczalni ścieków zauważyliśmy wóz asenizacyjny, co mogło sugerować, że oczyszczalnia nie wyrabia, albo się popsuła - dlatego ścieki trzeba wypompowywać do beczkowozu i przewozić do innej oczyszczalni.
Po interwencji straży parku okazało się jednak, że z oczyszczalnią rzeczywiście coś jest nie tak.
Paweł Szuba z Podhalańskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego przyznaje, że oczyszczalnia ścieków przez kilka ostatnich dni nie wyrabiała. - To, że coś z oczyszczalni ścieków wypływa do potoku, to naturalne. Ale tak mogą wypływać ścieki oczyszczone. Przez ostatnie dni mieliśmy jednak awarię części oczyszczalni. Dlatego mogły z niej wydostać się ścieki, i to nie do końca oczyszczone - przyznaje przedstawiciel PPK.
Informuje też, że było to spowodowane szczytem sezonu turystycznego; ilość ścieków trafiających do oczyszczalni jest zdecydowanie większa niż normalnie, a poza tym były duże upały. To powodowało, że biologiczny osad, który miał powodować oczyszczanie ścieków, nie funkcjonował prawidłowo. - W tym tygodniu problemu już nie powinno być - zapewnia Paweł Szuba.