Od kadryla do tanga, czyli muzyczna podróż gorliczan po kontynentach
Hitem karnawałowej imprezy w 1927 roku był latynoski taniec i pierwszy w Gorlicach autobus. W naszym mieście największą popularnością cieszyły się bale w Kasynie, Sokole, Gliniku
Na balu NOT-u (Naczelnej Organizacji Technicznej) bawiliśmy się wspaniale. Organizatorzy spisali się na medal, tym razem kotylionowy. Bo kotyliony były efektowne, jak i dekoracja. A że z pękających baloników zamiast confetti wysypywała się płonąca kula ognia, to trudno. Nie wszystko przecież w praktyce się udaje - pisał o balu karnawałowym przed czterdziestu laty Głos Glinika.
Uczestnicy wspominali też, że śpiewano dużo i głośno, zwłaszcza skoczne piosenki górnicze i góralskie. Humory dopisywały wszystkim, a ogromnym powodzeniem cieszyły się konkursy, zorganizowane w przerwach między tańcami.
- Zespół muzyczny przenosił w melodiach tańczące pary z kontynentu na kontynent. Były więc walce, tanga, a nawet kozaczoki i wiele tańców improwizowanych na swojską nutę - czytamy dalej w Głosie Glinika.
Od kadryla nawet do wyuzdanego tanga
W Gorlicach w okresie międzywojennym bale karnawałowe były organizowane głównie przez trzy instytucje dysponujące salami. Były to w mieście: Towarzystwo Gimnastyczne Sokół oraz Zjednoczenie Rzemieślników i Kupców, a w Gliniku Towarzystwo Kasynowe. Pierwszy bal karnawałowy po odzyskaniu przez Polskę niepodległości odbył się 25 stycznia 1919 r. w sali Sokoła.
Zabawa ta odbyła się jeszcze w XIX-wiecznej formule z inscenizacją jasełek, zaproszeniami familijnymi dla całych rodzin i obowiązkowym tańczeniem kadryla - tańca popularnego na salonach w XIX w. Z tego też względu powszechnie jest on uważany za ostatni karnawałowy bal salonowy w Gorlicach.
Dla dzieci pracowników gorlickich zakładów były zabawy choinkowe
Jakże inny od wspomnianego był bal karnawałowy organizowany 15 stycznia 1927 r. przez Towarzystwo Kasynowe w Gliniku. Z zachowanego programu imprezy wynika, że grająca na balu orkiestra 2. Pułku Strzelców Podhalańskich z Sanoka oprócz walców wykonywała również tango. Teraz w tym nie byłoby nic dziwnego, ale w owym czasie tango było uważane za taniec wyuzdany, gorszy nawet od modnego w tym czasie ragtime’u. Nie tylko argentyński taniec był nowością na tym balu. Zainteresowanie gości wzbudził również autobus, pierwszy w Gorlicach, który dowoził uczestników balu z centrum miasta do Glinika. Świadczy o tym naprędce dopisywana notatka na zaproszeniach.
Zabawy mieszczańskie, policyjne i strzeleckie
Szeroko znane w Małopolsce były Gorlickie Zabawy Mieszczańskie z kotylionem, organizowane przez Zrzeszenie Rzemieślników i Kupców w Gorlicach. Przybywali na nie zaprzyjaźnieni goście nawet ze Lwowa, a obowiązkowo w nich uczestniczyła gorlicka brać studencka studiująca na uczelniach w Krakowie i Lwowie. Jak wspominają uczestnicy, do tańca przygrywały modne orkiestry jazzowe, zazwyczaj z Krakowa lub Sanoka, które miała w programie m.in. fokstrota, charlestona i rumbę. Obowiązywał na nich strój wieczorowy, a panie w zaproszeniach proszone były o przygotowanie własnych kotylionów, co nie było nietaktem ze strony organizatorów, mimo ówczesnej, sztywnej etykiety. Dochód z tych zabaw przeznaczano na powiększenie biblioteki stowarzyszenia. Dużym powodzeniem cieszyła się zabawa karnawałowa organizowana przez Zarząd Powiatowy Stowarzyszenia, Rodzina Policyjna w Gorlicach, z której dochód był przeznaczany na rzecz wdów i sierot po poległych policjantach.
Obficie wyposażony bufet był wspomnieniem dobrej imprezy karnawałowej
Bardzo rozpowszechnione w okresie międzywojennym były uroczystości Opłatka, połączone z Zabawą Kolędową. Uroczystości te były organizowane przede wszystkim przez Związek Legionistów Polskich oraz Związek Strzelecki im. płk. Lisa-Kuli w Gorlicach. Zabawa taka odbyła się 25 stycznia 1936 r. w sali Kasyna Robotniczego w Gliniku. Obowiązywało wejście tylko za zaproszeniami ,,po opłaceniu 99 gr. od osoby, względnie 20 gr. od umundurowanej braci strzeleckiej obojga płci”. Organizatorom przyświecał szczytny cel zachowania starej polskiej tradycji łamania się opłatkiem, jak też zwiększenie zasobów biblioteki kasynowej. Dochód z tej zabawy przeznaczony był na zakup książek oraz na umundurowanie oddziału. Ciekawostką tego balu było to, że dla nietańczących organizatorzy zapewniali stolik dla brydżystów, co zaznaczono w zaproszeniu.
Bufet - atrakcją Balów Przodowników Pracy
Po zakończeniu II wojny światowej i zmianach ustrojowych nastąpiła zmiana w obyczaju zabaw karnawałowych. Socjalistyczna gospodarka i klasa pracująca miały swych bohaterów - przodowników pracy, którzy z zapałem przekraczali wyznaczone normy produkcyjne w walce o plan. Dla nich to Rady Zakładowe gorlickich zakładów pracy i Miejski Komitet PZPR w Gorlicach organizował Noworoczne Bale Przodowników Pracy. Były one powszechne i miały kształtować nowe, robotnicze zwyczaje. W zabawie brali udział dyrektorzy przedsiębiorstw państwowych, sekretarze partyjny wszystkich szczebli, działacze i przodownicy pracy, przepasani szarfami z wypisanymi ilościami wykonanej normy. Zmieniła się też muzyka zabaw. Zazwyczaj ,,doborowa orkiestra prezentowała melodie ludowe, pobudzające klasę robotniczą do czynu”. Jednak głównym magnesem tych zabaw był bogato zaopatrzony bufet. Ze względu na występujące wówczas niedobory w zaopatrzeniu był on miłym wspomnieniem dobrej zabawy.
Bale maskaradowe - inna rzeczywistość
W latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku do popularnych należały też karnawałowe zabawy maskaradowe. Były one lubiane wśród młodzieży, jak i dorosłych, którzy w siermiężnych czasach ,,walki o lepsze jutro” chcieli choćby na chwilę przenieść się w inny świat.
O jednym z takich donosiły Wiadomości Gorlickie z marca 1956 r.: ,,Na zakończenie tegorocznego karnawału Komitet Rodzicielski przy Liceum Ogólnokształcącym w Gorlicach urządził pierwszy w tutejszym mieście młodzieżowy bal maskowy. Wszyscy obecni podziwiali pomysłowe kostiumy i maski. Przed oczami przesuwały się barwne postacie z różnych krajów i epok. Posuwistym krokiem w takt walca przechodziły Japonki z Fredrowską ciotunią, Królowa Nocy z Czerwonym Kapturkiem, Zosia z ,,Pana Tadeusza“ z Turczynką, Muchomor z Wietnamczykiem i wiele innych. Bajecznie kolorowe kostiumy, słodki bufet i ludowe melodie doborowej orkiestry zachęciły młodzież do przygotowania nowej, wiosennej zabawy kostiumowej”. Tradycja ta była kontynuowana przez następne lata , gdyż w dwadzieścia lat później Głos Glinika pisał: - Z młodzieńczą werwą i temperamentem bawili się w maskach i kostiumach członkowie zespołów artystycznych Domu Kultury. Spontaniczną żywiołowość pobudzały liczne konkursy i konkursy życzeń. Była też błyskawiczna nauka tańca nowoczesnego oraz wybory królowej balu.”
Huczny karnawał z Bolkiem i Lolkiem
W okresie PRL-u, w karnawale, dla dzieci pracowników gorlickich zakładów pracy organizowane były Spotkania z Dziadkiem Mrozem oraz Zabawy Choinkowe. Oczywiście najważniejsza podczas tych dziecięcych balów była paczka ze słodyczami, które w czasach gospodarki niedoborów była prawdziwym skarbem.
- Dzieciom pracowników ,,Glinika” rozdano ponad 3500 paczek, przygotowanych przez Radę Zakładową i Dział Socjalny. Na zabawie choinkowej bawił nasze pociechy Teatr Lalki i Aktora ,,Dorotka” sztuką ,,Cztery mile za piec”, a Dziadek Mróz serdecznie uśmiechał się do szczęśliwych buziaków. Były liczne niespodzianki i konkursy z nagrodami, zaś kanapki i pączki smakowały wybornie. Szkoda tylko - wzdychały maluchy, że ten dzień się zdarza raz do roku - donosił Głos Glinika w 1974 r. Dwa lata później ta sama gazeta chwaliła, że dzieciom pracowników tej firmy rozdano 4300 paczek, każda o wartości 100 zł, a hitem zabawy choinkowej był wyświetlany w stołówce zakładowej film z bolkiem i Lolkiem w rolach głównych.