Co oni mają z tym atakowaniem Zachodu? Latem słuchałem premiera Morawieckiego w Kijowie, jak nadawał na Unię Europejską: „co złe to Unia”. Siedział w podziemiach hotelu w centrum stolicy Ukrainy, za jego plecami na specjalnej tablicy zaznaczone były regiony, w które aktualnie uderzały ruskie bomby. Ukraińcy, którzy marzą o wejściu do Unii, patrzyli z nieskrywanym zdziwieniem. Teraz znów słyszę, jak premier nadaje na Unię, tym razem w Waszyngtonie. Wiecie, co jest najgorsze?
Że premier chyba naprawdę myśli, że w Ameryce to się cieszą, jeśli ktoś traktuje Brukselę jak siedlisko zła. On naprawdę myśli, że za granicą to jest wielki szpan poopowiadać dodatkowo głupoty o swoim kraju, przykładowo o tym, jacy to „postkomunistyczni” są polscy sędziowie. On naprawdę myśli, że dezawuowanie Europy i Polski ma jakiś szczególny sens, że się w ten sposób komuś przypodoba.
Prawda jest taka: prezydentura Bidena jest zbawieniem dla Polski. Tylko można sobie wyobrazić, co by było, gdyby w tych niespokojnych czasach prezydentem był Trump. Ale przecież obecny rząd w pełni obstawiał zwycięstwo Trumpa w wyborach, a prezydent zwlekał z gratulacjami dla Bidena. Piszę o tym nie po to, żeby „wypominać”, a po to jedynie, by pokazać, jak bardzo polityka rządu jest od ściany do ściany. Jak bardzo w trudnych czasach potrzeba stabilności.
Można powiedzieć, że prezydentura Bidena spadła rządowi PiS jak manna z nieba. Ale przecież gra się jeszcze toczy. Przecież Putin liczy wciąż na ponowne uruchomienie Nord Streamu, ciągnie wojnę na Ukrainie, pomimo że słabo mu idzie. Putin obstawia wariant, że Europa się zachwieje, że oprócz Orbana powstanie chociaż jeden jeszcze prorosyjski rząd w UE, który zacznie skuteczniej blokować politykę wspierania Ukrainy.
To, co dzisiaj jest trudne do wyobrażenia, może się przecież zdarzyć - tym bardziej wariowanie na punkcie Unii Europejskiej przez rząd jest szkodliwe. W listopadzie 2022 r. Jarosław Kaczyński snuł rozważania, jak to moralnie słusznie byłoby wystąpić z Unii. UE ma swoje wady, z instytucjami UE warto wchodzić w zwarcia i je krytykować, ale jeśli w polityce obowiązują zasady moralności, to nie ma dzisiaj nic bardziej niemoralnego niż snuć rozważania o odpiłowaniu Polski od Zachodu, czyli wystąpieniu z Unii. Jeśli w czasie, gdy na ukraińskie miasta, czasami zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od granicy Polski spadają rosyjskie bomby, ktoś oferuje Polakom wychodzenie z Unii, to oferuje swoim obywatelom więcej strachu, więcej ryzyka i jeszcze więcej niestabilnej polityki. I nie da się tego usprawiedliwić interesem partii, która chciałaby być jedyną słuszną.