Jest czwartek 1 czerwca 2023, minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau napisał, że „miał okazję” spotkać się z sekretarzem stanu USA Blinkenem „na marginesie” międzynarodowego szczytu ministrów spraw zagranicznych NATO.
Przecieram oczy. Sprawa „ustawy o ruskich agentach” już zaczęła działać. Nasz biedny minister szuka dla siebie miejsca na spotkanie „na marginesie” i tłumaczy się z wyskoków PiS, które sobie wymyśliło nową metodę walki z opozycją: znalezienie „ruskich agentów”. Pierwszym skutkiem działania PiS będzie rzecz jasna całkowite ośmieszenie idei walki z rosyjskimi wpływami, zastosowali znaną metodę „na Macierewicza”. Antoni Macierewicz zasłynął bowiem w III RP tym, że tak zaczął tropić agentów SB na początku lat dziewięćdziesiątych, że na lata ośmieszył ideę lustracji. I tym sposobem jeszcze w ubiegłym tygodniu Sejm zajmował się „lustrowaniem” urzędników po 7 latach rządów PiS i ponad trzech dekadach od opublikowania słynnej „Listy Macierewicza”.
Z wpisu ministra Raua wynika jasno: po dwóch latach rosnącej roli Polski w związku z zaangażowaniem społeczeństwa w pomoc walczącej Ukrainie rząd Polski jest traktowany jak inne półautorytarne reżimy - Węgry czy Turcja.
Ale premier Morawiecki właśnie ogłosił, że ich komisja ma ustalić, o czym rozmawiał Donald Tusk z Putinem na molo w Spocie 1 września 2009. Tak sobie myślę, jaką trzeba odczuwać niechęć do Polek i Polaków i jak bardzo trzeba ich nie szanować, żeby opowiadać im takie głupoty. Panie Premierze, ta rozmowa 14 lat temu toczyła się wobec dziesiątek kamer, publicznie. Pan sobie zamówi ekspertyzę od eksperta od czytania z układu ust i się Pan dowie o czym premier Polski rozmawiał z władcą Rosji, podczas której przeszli się kurtuazyjnie na oczach całego świata po molo. Do tego trzeba rujnować pozycję Polski na świecie i wydawać kolejne miliony dla ludzi PiS, co zasiądą w komisji? Czy nie ma w tej sprawie granic wariowania? Jest w Polsce parę tajemnic, przykładowo o czym przywódcy PiS rozmawiali z partiami Putinternu tuż przed 24 lutego 2022, ale tego nie dowiemy się nigdy.
Przed głosowaniem nad szaloną komisją PiS Sejm w ubiegłym tygodniu uczcił pamięć niesłusznie skazanych przez sanację przeciwników politycznych w tym Witosa. Sprawa niby stara, ale znamienna - politycy PiS nie chcieli wstać, by oddać im hołd. Czuli, że koło historii się domyka, że właśnie sami wchodzą w rolę tamtych z sanacji, gotowi poświęcić kraj, nawet sami się ośmieszyć, byle nie dopuścić w kraju do uczciwych wyborów. Ale nie pójdzie im tym razem tak łatwo. Jeszcze Polska nie zginęła, a my się widzimy na marszu. Trzeba być osobiście - same lajki się nie liczą.