Kawa na Krakowskim Przedmieściu 11 listopada. Nagle krzyk: o Piłsudski, Piłsudski. Ulicą przejeżdżał akurat przebieraniec udający marszałka. Inny Piłsudski pojawił się w szkole u dzieci, kolejny na imprezie we Wrocławiu. Kolosalna popularność grup rekonstrukcyjnych w Polsce pokazuje, że bardzo tęsknimy za historią, ale też jak trudno nam z historii ulepić coś dla przyszłości.
W szkołach zorganizowano specjalne apele o godz. 11.11, ale… 9 listopada. Liczne akcje rocznicowe ociekały banałem. A może rzecz nawet nie w tym, że podczas ludycznych przedstawień dominowała stylistyka patriotycznego kiczu, ale w tym, że w elitach prawie nie było poważnej dyskusji o polskiej niepodległości dzisiaj, ani nawet poważnego namysłu nad minionym stuleciem.
Liczne akcje rocznicowe ociekały banałem. Podczas ludycznych przedstawień dominowała stylistyka patriotycznego kiczu
Podczas obchodów rocznicy odzyskania niepodległości za dużo było opowieści o listopadzie 1918 roku, za mało refleksji o minionych stu latach i za mało o tym, że Polska 1918 roku była kontynuacją I Rzeczypospolitej. Przecież nawet te sto lat to nie było sto lat niepodległości - trzeba wszak odliczyć minimum 44 lata na II wojnę światową i czasy komunizmu. Przecież dzieło niepodległości z naszej perspektywy to już dzisiaj nie tylko Piłsudski z Paderewskim, Dmowskim i Daszyńskim, ale także Kuroń, Geremek, Walentynowicz, ale także Jan Paweł II i Zbigniew Brzeziński, którego stara honda z orłem dumnie przejechała przez Wrocław. Prawie nie było refleksji nad samym „odzyskaniem” (a więc zgodnie ze słownikiem przywróceniem do stanu poprzedniego, wejściem w posiadanie tego, co wcześniej się już miało), nie postawiliśmy sobie jako naród pytania, czy czujemy się dziedzicami I Rzeczypospolitej - jej tradycji?
11 listopada za mało było refleksji o minionych stu latach i o tym, że Polska 1918 roku była kontynuacją I Rzeczypospolitej
Czy rozumiemy, że do dziedziczenia po państwie, które upadło pod koniec XVIII wieku, prawo mają także Litwini, Białorusini, Ukraińcy, Żydzi, a także Łotysze? Czyż tegoroczne stulecie nie było okazją, by spotkać się w gronie tych narodów i podyskutować, co nas łączy dzisiaj? Bo jednak przeżyliśmy razem kilkaset lat i choć dzisiaj wszyscy mają już możliwość życia w swoim kraju, dla wszystkich stolicami w przeszłości były Warszawa, Wilno i Kraków.
Tylko z takiej dyskusji powstają wnioski na przyszłość, jedynie w oparciu o taką dyskusję można planować. Może na 100-lecie Bitwy Warszawskiej się uda? Inaczej zostaje nam przebierać się za Piłsudskich, wymyślać spotkania ni gruszki, ni z pietruszki o godz. 11.11.