Od Krakowa do Brukseli. Pic, bieda i sławojka
Czy to się dzieje naprawdę? Pierwsza myśl, że to jeszcze jeden mem o premierze. Ale nie: naprawdę zobaczyłem premiera, który sprawdza autobusy. Ostateczna granica powagi została przekroczona - spece od pijaru szefa rządu doszli do momentu, kiedy już bardziej go ośmieszyć nie mogą.
Od złej passy tej władzy nie ma już odwrotu: podwyżki, brak węgla, ceny gazu, kredyty hipoteczne, pensje nauczycieli, zatruta Odra i w żadnym z tematów obóz władzy nie ma już pozytywnego orędzia.
To dlatego przerwali objazd prezesa po kraju. Jak Polska długa i szeroka ludzie się zorientowali, że władza zawiodła. Choćby nie dziesięć razy, ale sto każdego dnia wymieniali nazwisko Tusk w Wiadomościach w negatywnym kontekście, to nie zakrzyczą podstawowej prawdy, że ta władza poniosła klęskę, a jeśli ktoś ma wątpliwości, to zaczynamy od początku i jeszcze raz oglądamy premiera podczas inspekcji autobusów.
Biuro podróży, które wiozło pielgrzymów do Medziugorie (U Brata Józefa) prawdopodobnie nie było biurem podróży ani pielgrzymkowym, a władze województwa mazowieckiego złożyły zawiadomienie do prokuratury, zobaczymy, jakie będą ustalenia prokuratury. Tani wyjazd (bez noclegu po drodze?) w szlachetnej intencji skończył się tragicznie dla wielu rodzin i czarnymi wspomnieniami na dekady.
Nie jest to powód do lansu premiera, ale do refleksji, jak działa państwo, że możliwe jest prowadzenie tak odpowiedzialnego biznesu bez utrzymywania odpowiednich standardów bezpieczeństwa.
Jest w języku polskim takie słowo jak „pic”. Pic to ściema i nieprawda, to udawanie. Mateusz Morawiecki jest blisko tego, że będzie kojarzony z biedą, będzie nazywany premierem biedy - jak przedwojenny premier Felicjan Sławoj Składkowski wszedł do historii jako premier od sławojek, czyli toalet. Drewnianych, podwórzowych, na tamte czasy nowoczesnych, choć dzisiaj śmiesznie to brzmi.
Mateusz Morawiecki będzie więc albo premierem biedy i inflacji, albo premierem polskiego picu. Wielkiego wyboru nie ma - jest jeszcze czas jednak, czas na szybką dymisję i rząd, który stanie na wysokości zadania. Premiera, który dopnie kwestie środków z KPO, wesprze polską szkołę, a nie będzie robił pokazówek jak wyręcza inspekcję drogową. Jeśli nie - to Polacy za rok zdecydują sami i wyręczą pełną pychy małą większość w Sejmie. Wszystko na to wskazuje, że tak się skończy.