Od lat czekamy na drogę
- O tym, że droga będzie, słyszymy przed wyborami. Potem cisza - skarżą się mieszkańcy ul. Rymarskiej w Zielonej Górze i ślą kolejne pisma...
„Ulica Rymarska jest zaniedbana i zapomniana (boczna od ul. Dąbrowskiego). Znajduje się ona w odległości 10 minut od siedziby urzędu miasta oraz radnych naszego miasta” - pisze w liście otwartym do prezydenta Czesław Apanasowicz. - „Jest to uliczka wąska o nawierzchni gruntowej, pełna dziur, kolein oraz zdewastowanym chodnikiem. Od kilku lat, ta uliczka jest wykorzystywana do parkowania pojazdów samochodowych przez pracowników okolicznych firm. Sytuacja ta stwarza problemy przy wyjeździe z naszych posesji. Ponadto z uwagi na dużą ilość parkujących samochodów trwają już kilkadziesiąt lat”.
Zdaniem Cz. Apanasowicza - mieszkańcy od lat otrzymują od miasta odpowiedzi, że droga jest ujęta w planach inwestycyjnych lub trwa opracowywanie dokumentacji technicznej. I od lat nic się nie zmienia.
W piśmie czytamy także, że co jakiś czas ulica zostaje zryta wyrówniarką. Tak było i teraz : dwóch pracowników przyklepało łopatami spulchnioną nawierzchnię. Były to idealne sceny do serialu „Nowe technologie renowacji nawierzchni drogowych w XXI wieku”.
Mieszkańcy ul. Rymarskiej zapraszają pracowników, by przyszli tu po pierwszym deszczu i zobaczyli, jak wydawane są pieniądze z miejskiej kasy. Dodają, że na radnych nie ma co liczyć. Bo oni wiele obiecują tylko przed wyborami. Jedynym sposobem jest powołanie stowarzyszenia obrony okolicznych mieszkańców i zmuszenie władz do zajęcia się tym problemem.
- Przechodzę tędy codziennie do pracy. Od 20 lat. I ciągle się zastanawiam, czy ta ulica wreszcie będzie przypominać drogę w największym mieście wojewódzkim - pokazuje Iwona Szczerba. - Rozumiem, że centrum jest najważniejsze, ale i o tereny nieco dalej też należy dbać. Bo to wstyd, że tak wygląda jedna ze stolic Lubuskiego.
Bo to wstyd, że tak wygląda jedna ze stolic Lubuskiego
Dyrektor departamentu inwestycji i zarządzania drogami Paweł Urbański wyjaśnia, że ulicy Rymarskiej nie da się zrobić w oderwaniu od ulic: Składowej i Węglowej. Bo nowa droga i tak byłaby zalewana. Konieczne jest kompleksowe wykonanie kanalizacji deszczowej. Projekt został opracowany już sześć lat temu. Koszt samej ul. Rymarskiej wyceniono wtedy na 300 tys. zł, Składowej - 1,4 mln zł, Węglowej - 600 tys. zł. W sumie trzeba byłoby wyłożyć 2,3 mln zł.
Prezydent Janusz Kubicki podkreśla: - My jako miasto decydujemy o większych inwestycjach, takich, na które możemy pozyskać pieniądze z Unii Europejskiej lub innych, zewnętrznych funduszy. O tym, które drogi lokalne trzeba wyremontować w pierwszej kolejności, decydują radni. Oni ustalają priorytety.
Radny Kazimierz Łatwiński odpowiada: - Niech prezydent nie zrzuca odpowiedzialności na radnych. To on przygotowuje projekt budżetu. I to on przyjął zasadę, że nie robimy inwestycji w mieście, jeśli nie możemy na nie pozyskać pieniędzy z zewnątrz. A w przypadku takich ulic jak Rymarska nie ma na to szans.
Radny przypomina, że od kilku lat dopomina się o remont ul. Morelowej, przy której mieszka kilka tysięcy ludzi. Podobnie pilnej modernizacji wymaga osiedle Na Skarpie, Raculka i inne. - Prezydent tłumaczy, że kumuluje pieniądze na inwestycje Unii Europejskiej. Nie ma pieniędzy na drogi lokalne - mówi K. Łatwiński. - Może warto więc ograniczyć lub przesunąć w czasie unijne inwestycje np. budowę wieży widokowej czy zadaszenia w amfiteatrze. Bo inaczej drogi lokalne nigdy nie będą zrobione.
Radny przypomina, że kiedyś prezydent przeznaczał w budżecie po 3 mln zł na drogi lokalne. Trzeba do tego wrócić. Co roku 3-4 mln zł pozwoliłoby poprawić lokalne drogi. Radny (choć z innego okręgu) Marcin Pabierowski dodaje, że m.in. nad remontami ulic powinien pracować zespół architektów miejskich, którzy mając plany zagospodarowania przestrzennego pilnowaliby długofalowych modernizacji.