Odessa szykuje się do wojny! Czy na perłę Morza Czarnego spadną rosyjskie pociski, bomby i rakiety?

Czytaj dalej
Fot. 123rf
Marek Długopolski

Odessa szykuje się do wojny! Czy na perłę Morza Czarnego spadną rosyjskie pociski, bomby i rakiety?

Marek Długopolski

Który lud, jako pierwszy, wybrał sobie do życia nadmorskie tereny współczesnej Odessy? Tego na sto procent nie wiadomo. Do naszych czasów dotrwały jedynie zapiski sprzed blisko 26. wieków - o niewielkich greckich koloniach rozsianych po wybrzeżu Morza Czarnego.

Nie tylko Isiaka i Istrian

Grecy chętnie osiedlili się na wybrzeżu Morza Czarnego. Wybierali tereny z łatwym dostępem do morza, urodzajne, ale też naturalnie obronne. Uprawiali ziemię oraz hodowali zwierzęta, parali się rzemiosłem, rybołówstwem i handlem. W ten sposób nie tylko rozszerzali swoje wpływy, ale tworzyli powiązany łańcuch faktorii handlowych. Tak narodziło się wiele niewielkich osad, w tym Isiaka i Istrian, na miejscu których wyrosła współczesna Odessa.

Nic jednak nie trwa wiecznie. Ten świetnie poukładany grecki świat runął, jak domek z kart, pod naporem stepowych barbarzyńców. Ze zgliszcz wielkiej wędrówki ludów ocalały jedynie kamienne fundamenty, ułamki amfor, trochę ceramiki, domowe drobiazgi…

Po greckich kolonistach na terenach tych dostrzegalne piętno odcisnęli również Goci, Hunowie i Awarowie, ale też Bułgarzy, Madziarowie, Tatarzy, Litwini, Polacy, Turcy, Żydzi, Rumunii, Rosjanie i Ukraińcy… Każdy coś pozostawił po sobie – jedni do historii przeszli jako łupieżcy, wandale i rabusie, inni jako wyborni żołnierze, wspaniali rzemieślnicy, niezwykli kupcy, niezapomniani twórcy i wielcy budowniczy. Stąd tak różnorodna i ciekawa to kraina.

Gigantyczne Schody, Schody Przymorskie, Schody Ryszelinowskie, Schody Bulwarowe, Schody Potiomkinowskie – choć nazw wiele to wciąż te same 192 imponujące
123rf

Na wybrzeżu rodzi się nowy świat

Osada, znajdująca się na skrzyżowaniu lądowych i morskich szlaków handlowych, zyskiwała na znaczeniu, rozrastała się i bogaciła. Stawała się jednocześnie łakomym kąskiem dla bliższych i dalszych sąsiadów. Stąd kolejni zdobywcy zaczęli myśleć o jej odpowiednim ufortyfikowaniu.

Pierwsze solidne obwarowania osada zawdzięcza Tatarom, tak zresztą jak i nową nazwę - niewielka forteca w XIV stuleciu zyskała bowiem miano Chadżybeju (to na cześć wodza Ordy Perekopskiej beja Chadży). Walory miejsca docenił również wielki książę litewski Witold Kiejstutowicz. Gdy tylko przejął we władanie te tereny, nie tylko zreperował już istniejące umocnienia, ale także wzniósł nowe.

Niestety, chan krymski, który z czasem wyparł z tych terenów Litwinów, nie przywiązywał zbyt wielkiej wagi do stosownego zaopatrzenia warowni. Stąd twierdza - jak wspominał jeden z podróżnych - „jakby zapadła się w ziemię”. Inny zaś dodawał, że przypomina „godną pożałowania wioskę tatarską”.

W XVIII stuleciu jej los się jednak odmienił. Turcy nie tylko odbudowali fortyfikacje i osadę, ale także zmienili jej nazwę, czyniąc z niej Yeni Dunya. Nowy Świat, bo to oznaczała, nie przetrwał jednak zbyt długo. W 1789 roku zdobyli go m.in. grenadierzy rosyjscy, którymi dowodził José de Ribas y Boyons, hiszpański oficer w służbie rosyjskiej.

Osip Michajłowicz Deriba, bo i tak go zwano, po zakończeniu wojny rosyjsko-tureckiej (1787-1792) zaproponował carycy, aby na miejscu mocno podupadłej i zrujnowanej tureckiej warowni oraz leżącej u jej podnóża skromnej osady, wznieść wspaniałe nadmorskie miasto, stosowne umocnienia, a przede wszystkim wielki port „wolny od lodu”. Pomysł spodobał się Katarzynie II Wielkiej. I tak oto 27 maja 1794 roku rozpoczęła się historia nowego… wciąż jeszcze Chadżybeju. Za realizację ambitnego projektu odpowiadać miał Brabantczyk Francois Sainte de Wollant

Gigantyczne Schody, Schody Przymorskie, Schody Ryszelinowskie, Schody Bulwarowe, Schody Potiomkinowskie – choć nazw wiele to wciąż te same 192 imponujące
123rf

Odessos czy Odissos?

Kiedy więc na arenie dziejów pojawiła się Odessa? Około ośmiu miesięcy później. Chodziło o to, by nazwa nie przypominała nie tak odległych dziejów skromnej przecież tureckiej osady, a skupiała myśli raczej na jej starożytnym pochodzeniu. Stąd wybrano jedną ze starogreckich osad - jednak nie Isiak ani Istrian, a Odessos lub Odissos.

Niestety, imponujący rozwój został niespodziewanie przerwany w czasach Pawła I. To wtedy z funkcji głównego administratora, odwołano jej założyciela, de Ribasa.

Po raz kolejny szczęście uśmiechnęło się do Odessy w czasach Aleksandra I. Wtedy to gubernatorem Nowej Rosji został Armand Emmanuel Sophie Septemanie du Plessis, bardziej znany jako książę de Richelieu, de Fronsac i hrabia de Chinon. To on uczynił z Odessy miasto nowoczesne, piękne, starannie zaplanowane, ozdobione szerokimi ulicami i wspaniałymi budynkami, a jednocześnie najważniejszy port Morza Czarnego.

Tak o tych niezwykłych czasach pisze Józef Ignacy Kraszewski we „Wspomnieniach Odessy, Jedysanu i Budżaku”: „Z ciemnej starożytności, parę imion, z czasów posiadania polskiego, parę mało znaczących faktów; z czasów tatarsko-tureckich nazwisko wsi i warowni nas doszły. Właściwa historja, historja pełna życia i ciągłym będąca postępem, nieustannym wzrostem poczyna się od de Ribasa, a raczej Xięcia Richelieu, prawdziwego twórcy Odessy, któremu ona wszystko winna”.

Opisuje też ówczesne miasto: „Port, a raczej przystań odesska teraźniejsza, znajduje się w zatoce, nad którą panuje wzgórze zajęte miastem, pobudowanem w kształcie amfiteatru. Miasto ma ulice szerokie, długie i dobrze zarysowane, ale nie będąc brukowane, a codziennie przecinane mnóstwem wozów krzyżujących się; dokucza pyłem lub błotem. Przystani broni cytadella. W porcie dla ochrony zimujących okrętów zrobiono groblę”.

Kraszewski przypomina też, że w 1803 roku z portu skorzystało aż 900 okrętów. Pisze również o niej, jako o „mieście wielkiem i porządnem, którego szerokie szosowane ulice, obszerne place, osadzone rządami topoli zadziwiają przybywającego”.

Jak gwałtowny był to rozwój niech świadczy również liczba mieszkańców: w 1797 roku było ich zaledwie 3 tys., podczas, gdy w 1877 roku już ponad 403 tys. W cesarstwie ustępowała więc wtedy tylko Petersburgowi, Moskwie i… Warszawie.

Po okresie rozkwitu nadeszły jednak czasy niespokojne. Odessy nie ominęły ani wichry I wojny światowej, ani rewolucji – zarówno tej lutowej jak i październikowej, a walki i niepokoje trwały tutaj jeszcze długo po zakończeniu pierwszego światowego konfliktu. Również II wojna światowa nie oszczędziła mieszkańców i ich rodzinnego miasta.

Lata powojenne też nie należały do najlepszych. Dopiero pod koniec XX stulecia - od 1991 r. to trzecie miasto Ukrainy po Kijowie i Charkowie - zaczęła się dźwigać z marazmu. Niestety, dzisiaj znowu, jak wiele razy wcześniej, staje przed potężnym wyzwaniem. Tym razem niesie je z sobą krwawa rosyjska agresja na Ukrainę.

Gigantyczne Schody, Schody Przymorskie, Schody Ryszelinowskie, Schody Bulwarowe, Schody Potiomkinowskie – choć nazw wiele to wciąż te same 192 imponujące
123rf

Gigantyczne Schody i imponujące katakumby

Gigantyczne Schody, Schody Przymorskie, Schody Ryszelinowskie, Schody Bulwarowe, Schody Potiomkinowskie – choć nazw wiele to wciąż te same 192 imponujące stopnie (warto jednak pamiętać, że na początku było ich o 8 więcej). Jak niegdyś, tak i teraz łączą port z miastem, albo miasto z portem.

– Piękniejszych nie ma na świecie – twierdzą mieszkańcy nadmorskiej krainy. I nie ma tym odrobiny przesady. W ciągu swej długiej, blisko dwustuletniej już historii (wszak imponujące założenie powstało w 1825 roku) stały się najbardziej znaną atrakcją turystyczną perły Morza Czarnego, jej wizytówką, miejscem, w którym spotykają się ścieżki turystów przemierzających niespiesznie Odessę.

- Monumentalne 200 stopni rozsławił w świecie „Pancernik Potiomkin” Siergieja Eisensteina. Wymyślona przez reżysera scena masakry ludności Odessy przez wojsko carskie przeszła do historii kina - jeszcze nie tak dawno przypominali gospodarze malowniczego kurortu and Morzem Czarnym.

Jednak na razie nie dane nam będzie pokonać 192 stopni i 27-metrów różnicy poziomów, by zejść monumentalnymi schodami w kierunku portu lub wspiąć się nimi do miasta.

Nie przeżyjemy magii towarzyszącej „Don Giovanniemu” Wolfganga Amadeusza Mozarta w reprezentacyjnym neobarokowym gmachu odeskiego Teatru Opery i Baletu, ani emocji podczas koncertu w Filharmonii (ten niezwykły gmach u swych początków miał mieścić miejską giełdę).

Nie zachwyci nas w porcie 27-metrowej wysokości latarnia morska Woroncowa, ani jego imponujący pałac przy Bulwarze Nadmorskim.

Nie natkniemy się na malowniczy - wzorowany na dawnych angielskich warowniach - pałac Beliny-Brzozowskiego, ani na rezydencje Potockich oraz Szydłowskiego.

Nie ujrzymy również katedry Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, kościoła św. Piotr Apostoła, synagogi Brodzkiej, soboru Przemienienia Pańskiego, soboru Zaśnięcia Matki Bożej, monasteru św. Pantelejmona, kościoła św. Pawła…

Nie poznamy barwnych historii gości, którzy zatrzymywali się w reprezentacyjnych apartamentach odeskich hoteli - Londyńskim, Petersburskim, Pasażu czy Bristolu – oraz miejscach nieco mniej ekskluzywnych.

Nie odkryje przed nami licznych tajemnic gigantyczny kompleks odeskich katakumb (do tej pory opisano ponad 2,5 tys. kilometrów korytarzy), ani też nie zachwyci wspaniały występ w delfinarium.

Nie powiedzie nas magiczna nić barwnych opowieści, by ruszyć śladem tych wszystkich, którzy przez lata niespiesznie przechadzali się ulicą Deribasowską (słynnym deptakiem), a także ginęli w cieniu zaułków nadmorskiej metropolii, mieszkali w reprezentacyjnych kamienicach i zaludniali mroczne podwórka.

Dlaczego? Wszystko przez wojnę, którą Rosja rozpętała z Ukrainą!

Życie zwycięży śmierć

- Życie zwycięży śmierć, a światło zwycięży ciemność - stwierdził Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy.

Te niezwykłe słowa znalazły się nie tylko na okładce magazynu „Time”, ale - co najważniejsze - trafiły do serc Ukraińców walczących z Rosjanami. Niosą wiarę w zwycięstwo nie tylko w tysiącach wsi, setkach miast i miasteczek, ale także w Kijowie, Charkowie, Lwowie i Odessie!

Perła Morza Czarnego szykuje się do obrony przed rosyjskim atakiem z lądu, powietrza i morza. Nic więc dziwnego, że delikatny piasek na plaży już nie cieszy turystów - ładowany do worków ma chronić przed rosyjskimi kulami. Jeśli ktoś dzisiaj spogląda w rozgwieżdżone niebo - to raczej nie z powodu romantycznego uniesienia, a w poszukiwaniu nadlatujących samolotów i rakiet. Szyny kolejowe, pocięte i zespawane w „jeże”, mają utrudnić atak czołgów i transporterów opancerzonych…

- Jesteśmy gotowi stawiać opór Rosjanom i walczyć do końca – zapewnił niedawno w „The Telegraph" Giennadij Truchanow, mer Odessy. Oby Odessa wytrwała, oby Ukraina wytrzymała!

Marek Długopolski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.