Odszedł nasz redakcyjny kolega, kinoman i wierny kibic Sandecji
Nie żyje Daniel Weimer, dziennikarz sportowy „Gazety Krakowskiej”. Wielki miłośnik futbolu i najwierniejszy kibic Sandecji. Miał 59 lat.
- W czwartek odwiedziliśmy go w szpitalu. Mówiłem, że on zawsze nam kibicował, a teraz to my mu kibicujemy w szybkim powrocie do zdrowia - opowiada Maciej Korzym, piłkarz Sandecji. I zawiesza głos.
Daniel zmarł w nocy z czwartku na piątek.
- Pierwsza myśl, jaka przeszła mi przez głowę, gdy dowiedziałem się o jego śmierci: On na nas czekał. Daniel był naszym najwierniejszym kibicem i nazawsze pozostanie w pamięci klubu - mówi Maciej Korzym.
Przypomina, że Daniel Weimer był pierwszym dziennikarzem, który opisywał jego sportowe sukcesy.
- Miałem 11-12 lat. Później, gdy wchodziłem w dorosły futbol, jego teksty jeszcze mocniej motywowały. To był dla mnie najgłośniejszy doping, choć czytany po cichu - mówi Korzym.
- Daniela nie zapomną pokolenia wychowanków Sandecji - nie kryje łez Andrzej Kuźma, były zawodnik i trener Sandecji. On wraz z Korzymem i kapitanem drużyny Dawidem Szufrynem, również był w czwartek w odwiedzinach u niego.
- Nie tak się umawialiśmy Danielu. Miałeś jechać z nami na mecz do Niecieczy, gdzie gra teraz Sandecja - mówi Andrzej Kuźma. Za chwilę, delikatnie uśmiecha się i dodaje: - I pewnie tam będziesz.
Sandecja była oczkiem w głowie Daniela Weimera. Na swoją drużynę nie dał sobie złego słowa powiedzieć. A tym bardziej napisać cokolwiek, co mogłoby zdemotywować zawodników.
- Czasem na tym polu sprzeczaliśmy się. Ale zawsze i tak wychodziło po myśli Daniela. Każdą porażkę Sandecji potrafił przekuć w jej przyszły sukces - wspomina z uśmiechem Monika Kowalczyk, która szefowała Danielowi w sądeckim oddziale „Gazety Krakowskiej”. Wcześniej pracowali razem w „Dzienniku Polskim”.
- Zanim poznałam Daniela, słyszałam tylko, że jest dżentelmenem. Szarmancki, uczynny. Choć potrafił też na Dzień Kobiet wręczyć koleżankom z pracy czerwone stringi - opowiada Monika Kowalczyk.
Wojciech Molendowicz, kierownik sądeckiego oddziału „Dziennika Polskiego”, a dziś wydawca „Dobrego Tygodnika Sądeckiego” przyznaje:
- Daniel Weimer wydaje się człowiekiem innego formatu i z innej epoki. Epoki, która odchodzi wraz z ludźmi takimi jak on.
Zwraca uwagę nie tylko na wielką futbolową pasję dziennikarza, który wymieniał po każdym meczu przyjacielskie esemesy z trenerem reprezentacji Polski Adamem Nawałką.
- Danek nie dał się w prosty sposób zaszufladkować, jako człowiek od piłki. Nigdy nie mogłem się nadziwić jego miłości do kina i konsekwencji oglądania nawet tych filmów, które wcześniej krytyka radziła omijać szerokim łukiem. Przekonywał wówczas, że sam musi sobie wyrobić zdanie - opowiada Wojciech Molendowicz, dodając, że Daniel nigdy nie wychodził z sali kinowej, zanim nie pojawiły się napisy końcowe.
Daniel Weimer nigdy też nie mówił źle o innych. Gdy ktoś zalazł mu za skórę, wolał machnąć ręką, mówiąc „darujmy sobie komentarz”, niż wywlekać problem.
- Posiadał rzadką umiejętność słuchania i wychwytywania najistotniejszych wątków. Gdy rozmówca się rozgadywał, a mnie, nie ukrywam, to się zdarza, potrafił z wdziękiem i delikatnością zwrócić uwagę - opowiada Anna Totoń, znawczyni dziejów Nowego Sącza. - Daniel już bardzo mocno zapisał się na kartach historii miasta - dodaje Totoń.
Daniel Weimer urodził się 9 kwietnia 1958 r. w Nowym Sączu. Był absolwentem I LO im. Jana Długosza i filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Podyplomowych Studiów Dziennikarskich. Pracował też w „Głosie ZNTK”, „Głosie Sądeckim” oraz współpracował z Regionalną Telewizją Kablową. Jest autorem książek: „Sandecja. Minęło 90 lat”, którą pisał wraz ze zmarłym 12 dni temu Jerzym Leśniakiem, „A - jak Augustynek - Ż - jak Żabecki”, „Klub sportowy Dunajec Nowy Sącz - minęło 60 lat” oraz „Złotej Księgi Sandecji - 1910-2010”.
Pogrzeb dziennikarza odbędzie się w poniedziałek o godz. 13 na Cmentarzu Komunalnym w Nowym Sączu, wcześniej o godz. 10 w kościele kolejowej odprawiona zostanie za niego msza święta.