Odurzony metanolem: Sam to sobie wymyśliłem
Ostatni „odlot” poświęciłem w całości Jarosławowi Hampelowi i zamierzałem na tym poprzestać. Musiałem zweryfikować plany po telefonie od kolegi z Gorzowa.
Facet zupełnie poważnie powiedział, że w klubowych korytarzach Stali słychać o wielkiej wolcie w Falubazie. Ludzie z północy mieli dostać od jakiegoś człowieka z zielonogórskiego klubu cynk, że Hampel już nie wróci do ścigania. Nie za trzy, cztery czy pięć tygodni, ale nigdy. Mało tego, w jego miejsce zostanie zakontraktowany kwitnący na umowie warszawskiej w Toruniu Grzegorz Walasek. Słyszałem podobną plotkę już wcześniej i po prostu ręce mi opadły.
Dwa sezony temu, kiedy Hampel miał trudny do wytłumaczenia i bardzo głęboki kryzys formy, „życzliwi” zrobili z niego alkoholika, a z żony...
Nie będę powtarzał tych bzdur, ale sieć aż trzeszczała od rozmaitych rewelacji stawiających żużlowca w bardzo niekorzystnym świetle. Każdy coś wiedział, każdy chciał błysnąć. Zastanawiałem się wtedy dlaczego nikt nie brał pod uwagę jakiś mniej drastycznych powodów niedyspozycji „Małego”. Może po prostu zagubił się sprzętowo, a później także psychicznie? Popatrzcie dziś na jego przypadek przez pryzmat mistrza olimpijskiego i świata Kamila Stocha. Ja widzę wiele analogii bez wdawania się w dywagacje nad życiem prywatnym obu sportowców.
Hampel musi mieć naprawdę wielu nieprzyjaciół, skoro walczy o powrót do pełnej sprawności, wciąż powtarza, że chce się już ścigać, a oni mu w twarz - nie wrócisz! Ktoś już to wie, choć nie wiedzą lekarze. A może nie chcą powiedzieć? Może Marek Cieślak też nie chce powiedzieć? Ludzie, w jakim kraju my żyjemy? Zalecam zdecydowanie mniej telewizji.
Ponieważ w każdej plotce zawiera się jakieś tam ziarenko prawdy, zacząłem dumać.
Im głębiej się zastanawiałem, tym bardziej Walasek nie pasował mi do tegorocznego Falubazu. Przecież to nie przypadek, że na prezentację drużyny ludzie z W69 zaprosili wszystkich poza „Gregiem”. Po prostu został za parawanem milczenia. Nieeleganckie i daje do myślenia. Wieść niesie, że rozstanie znów było wyjątkowo długie i nieprzyjemne. Klub zwlekał, zawodnik naciskał aż przyszło do licencji. Wtedy musieli się dogadać, ale po uzyskaniu kwitów na ekstraligę przy W69 wrócili do tematu. Jeśli wierzyć pewnemu całkiem nieźle zorientowanemu, robicie to na własne ryzyko, zawodnik może się spotkać z klubem w sądzie z powodu nałożonych na niego kar. Chodzi o kontuzje w czasie, gdy nie walczył dla „Myszy”. Walasek sporo ostatnio przeszedł jeśli chodzi o wiarygodność pracodawców, miał też przygodę z GKSŻ, który skroił mu 20 tysięcy złotych kaucji. Nic dziwnego, że się zdenerwował i nikomu już nie wierzy. Umowa warszawska to wystarczający dowód.
Osobiście nie wierzę w historię, która zatacza tak szerokie kręgi, że dotarła nad Wartę. Nie będzie „Grega” za Hampela. A czy ten ostatni w ogóle jeszcze będzie? To ma się okazać 31 marca, ale przypuszczam, że jest tylko chwytem marketingowym. Wszystko dlatego, że zielonogórski klub nadaje jedynie informacyjny szum, a jego filar i as konferencję prasową organizuje sobie sam. Już nie tylko bus, załoga i motory, ale nawet kontakt z mediami. Fiu, fiu!