8 lutego 1897 r. galicyjski Sejm Krajowy przyjął uchwałę o wybudowaniu w Krakowie koszar w zamian za opuszczenie przez austriackie wojsko Wawelu.
Po upadku powstania krakowskiego w marcu 1846 r. Austria zajęła Kraków. Oddziały cesarskiego wojska weszły na Wawel, który został przeznaczony na koszary. Dokończono rozpoczętą już wcześniej likwidację miasteczka wawelskiego. Mieszkańców stojących tam domów wysiedlono, a budynki zburzono. Z zamku usunięto schronisko dla ubogich. Katedrę oddzielono od reszty zabudowań, a wstęp na wzgórze (poza wydzielonym dojściem do świątyni) zamknięto dla osób postronnych.
Wojsko nadbudowało wawelskie mury, a od południowego wschodu, północy i północnego wschodu wzniosło nowe umocnienia. Na murach ustawiono działa wycelowane w stronę Krakowa. 5 stycznia 1848 r. zarządzająca miastem Rada Administracyjna oficjalnie przekazała Wawel na koszary wojskowe.
Szubienica na placu
Jak pisze Kamil Janicki w książce „Wawel. Biografia” wydanej przez krakowskie Wydawnictwo Literackie, od 1854 r. prace budowlane przeniesiono na szczyt wzgórza. Wyrównano teren i utworzono duży plac apelowy. Na miejscu usuniętych średniowiecznych umocnień wzniesiono rozległy budynek szpitala wojskowego zaprojektowany przez Feliksa Księżarskiego. Powstały też mniejsze obiekty: kostnica, łaźnia, pralnia, prosektorium i kantyna. W latach 60. XIX w. powstał jeszcze budynek szpitalny przeznaczony dla rekonwalescentów.
W zamku ulokowano żołnierzy, a wnętrze zmieniono, burząc jedne i wstawiając inne ściany, zamurowując stare przejścia i wybijając nowe. Już podczas pierwszej okupacji miasta w latach 1796-1809 zaborcy zaadaptowali sale zamkowe na koszary, kuchnie na lazaret, a krużganki zamurowali. Teraz z gmachu usunięto ornamenty zewnętrzne i wewnętrzne, przez co stał się „bezstylową i pozbawioną ozdoby budowlą, imponującą jedynie jeszcze swoją masą i ogólną sylwetą”, jak pisał cytowany przez Janickiego historyk sztuki Stanisław Tomkowicz. Wzgórze zostało całkowicie przekształcone i zdegradowane. Budynki wojskowe były brzydkie i zaniedbane, otoczone lichymi przybudówkami i płotami. Przy placu ćwiczeń stała szubienica.
Krakowianie ubolewali nad tym upadkiem świętego dla nich miejsca, dawnej rezydencji polskich królów i świadka potęgi dawnej Rzeczypospolitej. Symboliczne znaczenie Wawelu jednak rosło w XIX w. wraz z pochowaniem w katedrze bohaterów narodowych: księcia Józefa Poniatowskiego i Tadeusza Kościuszki, potem z odnalezieniem grobu Kazimierza Wielkiego, a jeszcze potem z postulatem pochowania tam Adama Mickiewicza. Po uzyskaniu przez Galicję autonomii pojawiły się pierwsze głosy domagające się odzyskania wzgórza z rąk zaborczych.
Za symboliczny początek tych starań uchodzi artykuł Wincentego Pola zamieszczony w 1868 r. w „Czasie”. Poeta zaproponował, by przywrócić zamkowi dawną okazałość i umieścić w nim zbiory oraz dzieła sztuki. O zmianę statusu zamku zamierzano poprosić cesarza Franciszka Józefa I podczas jego zaplanowanej na ten sam rok wizyty w Krakowie; nie doszła ona jednak do skutku. „Minęła cała dekada, zanim znów zaczęto głośno mówić o odzyskaniu Wawelu” - pisze Kamil Janicki.
Sprytny zabieg
Oto w 1878 r. architekt Teodor Nieczuja-Ziemęcki wydał broszurę pt. „Muzeum Narodowe w Krakowie”. Postulował w niej, aby instytucję tę umieścić właśnie na Wawelu, w odrestaurowanym zamku królewskim. Twierdził, że należy to uczynić we współpracy z domem panującym, tak aby oddany Polakom zamek stał się dodatkowym „węzłem serdeczności” między nimi a dynastią Habsburgów. Pomysł znalazł uznanie i został podchwycony przez publicystów „Czasu”. Na łamach gazety pisano, że nie godzi się, aby „zamek królewski dłużej pozostawał koszarami”. By to zmienić postanowiono uciec się do sprytnego zabiegu: uprosić cesarza, aby opróżniony z wojska zamek stał się jego rezydencją.
7 lipca 1880 r. podczas obrad Sejmu Krajowego we Lwowie prezydent Krakowa poseł Mikołaj Zyblikiewicz złożył wniosek o wybranie delegacji, która podczas wizyty Franciszka Józefa w Krakowie zwróci się do niego z prośbą o przeznaczenie wawelskiego zamku na jedną z rezydencji monarchy. I rzeczywiście, 1 września cesarz przybył do Krakowa, a następnego dnia w Pałacu pod Baranami delegacja z marszałkiem krajowym Ludwikiem Wodzickim na czele przedstawiła mu stosowną prośbę.
„Racz Najjaśniejszy Panie słowem Twym Cesarskim czcigodny ten zabytek przeszłości podźwignąć z upadku, przywrócić mu powagę siedziby monarszej, a będzie to wśród tylu łask, których doznaliśmy od Ciebie, jedną z największych, jedną z tych, która najgłębiej i najserdeczniej zapisze się we wdzięcznej pamięci mieszkańców tego kraju” - głosił apel.
A tak odpowiedź władcy opisuje krakowska pamiętnikarka Aleksandra Czechówna: „Cesarz najłaskawiej odpowiedział, iż uważa to za wielką cnotę, że dbamy o pamiątki naszej przeszłości i będzie czuł się szczęśliwym jeżeli ów stary omszony zamek zobaczy w nowej, odnowionej szacie, i z przyjemnością zrobi z niego rezydencję dla siebie”. Decyzję ogłoszono krakowianom, wśród których wzbudziła ona wielką radość. Następnego dnia cesarz udał się na Wawel, by osobiście obejrzeć swoją przyszłą siedzibę.
Wojsko utrudnia
Niestety, okazało się, że zgoda cesarza nie wystarczy. Sprzeciw zgłosiło wojsko, oświadczając że nie może opuścić Wawelu, bo nie ma gdzie przenieść koszar, szpitala i innych tamtejszych instytucji. Mimo że rozpoczęto zbiórkę pieniędzy na restaurację, a znany architekt Tomasz Pryliński przygotował plany remontu zamku oraz kosztorys, sprawę trzeba było odłożyć. Przeszkodą był także brak funduszy na odnowienie gmachu zamkowego. Pomysłodawcy sądzili, że cesarz wspaniałomyślnie sfinansuje remont z własnej kiesy, lub że pieniądze da rząd wiedeński. Tymczasem Wiedeń wcale nie chciał robić Polakom prezentu, a naciski galicyjskich polityków w stolicy nie przyniosły skutku.
Okazją do powrotu do tematu stał się jubileusz 50-lecia panowania cesarza przypadający na 1898 r. Tym razem wśród polityków rządzących Galicją pojawił się nowy pomysł mający polegać na wykupieniu Wawelu od wojska i ofiarowania go Franciszkowi Józefowi. 8 lutego 1897 r. Sejm Krajowy na wniosek marszałka Stanisława Badeniego uchwalił, aby w Krakowie wybudować, a następnie oddać na własność c.k. skarbu wojskowego nowe budynki dla załogi wawelskiej. Tak opróżniony Wawel miał ponownie zostać ofiarowany cesarzowi jako jego rezydencja. Sejm co roku miał przeznaczać odpowiednią sumę na odnowienie gmachu.
Uchwałę przesłano telegraficznie do Wiednia, a cesarz ponownie wyraził zgodę. Umożliwiło to rozpoczęcie negocjacji z władzami wojskowymi. Brali w nich udział przedstawiciele Wydziału Krajowego, władz Krakowa oraz dowództwa korpusu krakowskiego. Okazały się one trudne i długotrwałe, a armia mnożyła żądania. Przełom nastąpił dopiero w 1900 r. Miasto przygotowało działki pod budowę oraz zadeklarowało gotowość uzbrojenia gruntu. Jednocześnie Krakowska Kasa Oszczędności zaoferowała 400 tys. złotych reńskich na przedsięwzięcie, Sejm Krajowy wyasygnował 2,5 mln koron, a Ministerstwo Wojny udzieliło zgody.
W następnym roku Ministerstwo Skarbu zgodziło się na propozycję wykupienia zamku za kwotę 3,3 mln koron spłacaną ratalnie. Mimo tych zgód wojsko nadal przeciągało sprawę, wysuwając nowe żądania. Wywoływało to niezadowolenie społeczeństwa, czemu dawano wyraz w artykułach prasowych oraz interpelacjach w sejmie i w krakowskiej radzie miejskiej. Wreszcie 15 lipca 1903 r. negocjacje udało się sfinalizować. Stosowną umowę podpisano we Lwowie. „Władze Krakowa oraz Galicji zgodziły się pokryć koszty wzniesienia i przysposobienia ośmiu budynków koszarowych, do których miały zostać przeniesione garnizon Wawelu oraz inne instytucje działające na wzgórzu” – czytamy w książce Janickiego. Chodziło m.in. o koszary dla pułku artylerii, szpital, budynek dla sądu garnizonowego, areszt oraz magazyn na dynamit. W sumie kilkanaście obiektów.
Żal ściska serce
Umowa zaczęła być realizowana. Miasto i Galicja wywiązywały się ze zobowiązań technicznych i finansowych. Przejmowanie Wawelu odbywało się etapami. Pierwszy miał miejsce 7 sierpnia 1905 r., kiedy wojsko oddało zamek. Wydarzenie to odbiło się szerokim echem w polskim społeczeństwie trzech zaborów. W artykułach prasowych radość mieszała się jednak z przygnębieniem spowodowanym fatalnym stanem, w jakim znajdował się gmach.
Społeczeństwu nie podobało się też, że przekazanie odbyło się bez żadnej uroczystości. Wszystko to nie przeszkodziło jednak wysłaniu do Wiednia dwóch dziękczynnych deputacji w imieniu Krakowa i Galicji. Kolejne części wzgórza przejęto w 1910 r., a całość 1 lipca roku 1911. Inwestycje zrealizowane na potrzeby wojska kosztowały ostatecznie 3,5 mln koron. Teraz miasto i kraj czekały kolejne wydatki - na odnowienie zniszczonego zamku. „Spodziewano się, że jego odbudowa zajmie kolejne dekady i pochłonie ogromne pieniądze” - czytamy w biografii Wawelu. Tak też się stało. Zamek nigdy nie stał się cesarską rezydencją, ale za to w 1927 r. zamieszkał w im prezydent RP Ignacy Mościcki.