Olga wzięła Wizzira ze schroniska i od razu zaprowadziła na zajęcia jogi
Jak się okazuje, nie tylko ludzie mogą ćwiczyć jogę. Psy dzięki niej uspokajają się i zgrywają z opiekunami.
Joga przyszła do mnie sama, pięć lat temu. Przez fotografie. W moim życiu wszystko dzieje się przez fotografie - śmieje się Olga Baca. - Kasia, instruktorka jogi, poprosiła mnie o zrobienie jej zdjęć do portfolio. Postanowiłyśmy się rozliczyć za to po przyjacielsku, bo ona też jest studentką. Zaproponowała, żebym w zamian za zdjęcia przyszła do niej na zajęcia i spróbowała poćwiczyć. Pomyślałam, czemu nie? Akurat byłam na takim etapie, że chciałam wpompować trochę zdrowia do mojego życia. Padło na jogę. Przypadkiem. No, może nie przypadkiem, w naszym życiu chyba mało rzeczy dzieje się przypadkiem - zauważa Olga.
Gdy odszedł Koki
Pudel Koki był członkiem rodziny przez piętnaście lat. Odszedł na początku tego roku. - Był psem każdego z nas po trochu. Jak byłam mała, to on był bardzo za mną, potem przylgnął do mamy, a na koniec życia stał się psem taty. Wszystkich zdążył obdzielić swoją miłością - wspomina Olga i dodaje, że gdy Koki odszedł w styczniu, w domu zapanowała grobowa atmosfera.
Ziemię skuł mróz, nie było go jak pochować. - Zdecydowaliśmy się na kremację. Przed kremacją stwierdziłam, że go oczyszczę szałwią białą i zaśpiewam mu pieśń. W tym pożegnaniu było coś magicznego. Akurat zerwał się silny wiatr. Pomyślałam, że może Koki chciał zrobić miejsce dla innego zwierzaka. Dzięki jodze jakoś to wszystko sobie w głowie poukładałam - przyznaje Olga.
Dziewczyna zaczęła szperać w internecie. - Na początku nie byliśmy przekonani, ani ja, ani rodzice, do tego, czy chcemy wziąć psa. Baliśmy się, że znów się przywiążemy, a potem będziemy płakać. Taka jest naturalna kolej rzeczy. Odejścia zwierząt są bolesne, ale z drugiej strony one dają tyle miłości i radości. Czemu się na to nie otworzyć? - mówi Olga.
Wizzir, Aniołek i joga
Olga znalazła ogłoszenie o białym terrierowatym psiaku ze schroniska w Częstochowie. Jak go zobaczyła na zdjęciu, takiego biednego, zamkniętego w klatce, pomyślała: a gdyby to był nasz Koki, gdyby to on był w schronisku? Ogłoszenie znalazła w czwartek, a w piątek miała jechać do Częstochowy na warsztaty jogi. Przypadek? Nie była pewna, czy zwierzak jeszcze będzie w schronisku, bo w internecie dużo osób zainteresowało się tym psem. Ale jakoś nikt go nie adoptował. Między zajęciami jogi pojechała do azylu i zaadoptowała psiaka.
- Był chudziutki i taki bardzo rozbiegany - wspomina Olga. Nie miała go gdzie zostawić, więc razem wrócili na warsztaty. Nazwała go Wizzir, bo jest biały. Ale też ma drugie imię Aniołek. Trafił z Olgą na zajęcia wprost z azylu. To niesamowite, jak szybko dostosował się do zupełnie nowej dla niego sytuacji. - Ja myślę, że to jest kwestia przejęcia naszej energii. Jaką my emanujemy energią, taką od nas przyjmuje zwierzak - wyjaśnia Olga. - On z jednej strony jest bardzo aktywnym psem, ale jak się go poprosi, żeby położył się, to kładzie się i pilnuje. Zapraszam go na matę i zaczyna się nasza wspólna zabawa. Wszystkie zajęcia z psami są dobre dla naszej psychiki, bo wiążemy się z nimi jeszcze bardziej i to jest taka wzajemna terapia. Zwierzęta są trochę nieobliczalne, dlatego musimy mieć na tyle otwarty umysł, żeby dostosować się do nich, a nie działać według jakiegoś ścisłego schematu. Trzeba wyczuć, na co pies ma ochotę i na co ja mam ochotę - tłumaczy Olga.
Wizzir po kilku miesiącach zmienił się zupełnie, stał się dużo spokojniejszy. - Wiadomo, że z hiperaktywnymi psami jest trochę trudniej, ale myślę, że to jest kwestia wprawy, regularności ćwiczeń - twierdzi Olga.
W Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii praktykowanie jogi z psem zyskało wielu zwolenników. Powstało nawet nowe określenie na takie ćwiczenia - „doga”. Praktykowanie jogi pomaga znaleźć wewnętrzną równowagę, uczy świadomie oddychać, pozwala osiągnąć harmonię między ciałem i umysłem, zbliża do natury. Poza tym „doga” w codziennym zabieganiu to dodatkowy czas w ciągu dnia, który poświęcamy psu. To obopólna radość z bycia razem. Zwierzaki nie tylko są szczęśliwe, bo opiekun jest blisko, ale dzięki zajęciom poznają nowe sytuacje, ludzi, zwierzęta. To je rozwija, socjali-zuje.
Park Jordana, joga i psy
W czerwcu tego roku, w czasie Światowego Dnia Jogi, Olga zaprosiła innych opiekunów psów do wspólnego praktykowania jogi. Spotkali się w parku Jordana. - To ciekawe, że prawie wszystkie psy, które pojawiły się na tej jodze, za wyjątkiem jednego, były adoptowane ze schronisk. Ale wszystkie miały w sobie jakiś spokój - zauważa Olga.
Na początku spotkania były najbardziej zainteresowane innymi psami, ale potem każdy wrócił do swojego opiekuna. Widać, że mają świetny kontakt z opiekunami, że łączy ich fajna więź. - Jak wchodziliśmy powoli do pozycji relaksu, to te wszystkie psy przystosowały się do nas - mówi Olga. Takie zajęcia relaksacyjne są korzystne dla każdego psa. Olga na razie pracuje z Wizzirem, ale chętnie dzieli się tym doświadczeniem z innymi opiekunami czworonogów.
W październiku Olga i Wizzir odwiedzą nas w czasie kolejnej akcji adopcyjno-edukacyjnej „Kundel bury i kocury w dworku”. Najpierw będzie spotkanie z Olgą, krótka prezentacja „dogi”, a potem opiekunowie z psami mogą wziąć udział w godzinnych warsztatach. Na ćwiczenia powinniśmy zabrać matę. Chętnych prosimy o wysłanie zgłoszenia na adres: magdahejda@interia.pl.
Na tegoroczną imprezę „Kundel bury i kocury w dworku” zapraszamy w niedzielę, 8 października, do Centrum Kultury „Dworek Białoprądnicki” przy ul. Papierniczej 2 w Krakowie.
Dajmy dom Dyziowi i innym braciom Dżoka
Wszystkich tęskniących za merdającym ogonem i mokrym nosem psa, który skutecznie przegania jesienne smutki, zapraszamy w niedzielę, 10 września, na Bulwar Czerwieński pod pomnik Dżoka. Czworonożne bezdomniaki będą Was wypatrywały między godziną 11-16. Wolontariusze Fundacji „Dla Zwierząt - interwencje i adopcje” będą zbierać karmę dla psów i kotów oraz wszelkie zwierzakowe akcesoria (smycze, obroże, szelki, transporterki, kuwety, miski). Najbardziej potrzebna jest karma dla kotów z problemami nerkowymi, dobrej jakości jedzenie dla psich seniorów i szczeniaków. Mała paczuszka dobrej karmy bardziej przyda się niż wielki worek najtańszego jedzenia. Przy okazji oszczędzimy kręgosłupy darczyńców. Na nowych opiekunów będą czekały też kundelki z Fundacji „Człowiek dla Zwierząt”, Stowarzyszenia „Dog Rescue” z Wieliczki. Jeśli Twój pies nie jest oznakowany, pod okiem Dżoka możesz zrobić to bezpłatnie. Między godziną 11-13 lekarze z Przychodni Weterynaryjnej Modern Veterinary Medicine zaczipują 30 psów. Przybywajcie! Kto pierwszy, ten lepszy!
Wśród bezdomniaków, które będą na Was czekały przy Dżoku, jest Dyzio. Niewielki, słodki kundelek, który jako szczeniak trafił do schroniska i za kratami spędził całe dotychczasowe psie życie. Jest nieduży i bardzo serdeczny w stosunku do ludzi. Od niedawna mieszka w hotelu dla psów, to namiastka domu, ale nie prawdziwy dom. Dyzio ma około siedmiu lat. Spójrzcie w te oczy. Jeśli czujecie, że jest Wam pisana wspólna przyszłość, to wybierzcie się 10 września pod pomnik Dżoka lub dzwońcie: tel. 509 374 825.