Opozycja na jałowym biegu. Codzienność parlamentarnych sesji
Czy gra na czas może być dobrą strategią jakiejkolwiek opozycji? Odwlekanie zmian nie spowoduje mocniejszego wobec nich oporu, raczej będzie skutkować znużeniem i zniechęceniem wobec braku konkretnych rezultatów protestu.
Wielogodzinne debaty, których uczestnicy powtarzają wciąż te same zarzuty, serie kilkudziesięciu pytań, na które i tak nikt nie oczekuje odpowiedzi, proceduralne wybiegi, których jedynym celem jest przedłużanie prac nad ustawami - to codzienność parlamentarnych sesji.
Opozycja nie przedstawia rozwiązań alternatywnych, nie ma własnych propozycji ani przeciwstawnych projektów, nie potrafi nawet użyć merytorycznych argumentów w pozorowanej dyskusji. Jeżeli coś ożywia opozycyjne przedstawienia, to tylko występy politycznych komediantów, rywalizujących o wyróżnienie dla najgłupszej wypowiedzi czy o premię za najbardziej obciachowy popis.
Gdy opozycja sama przestaje wierzyć, że jej wysiłki mogą wpłynąć na decyzje parlamentarnej większości, zaczyna zajmować się własnymi problemami. Podziały i spory stają się wtedy ważniejsze niż kontakt z wyborcami, autorzy pomysłów na to, jak odzyskać utracone poparcie, zaczynają rywalizować o przywództwo.
Zaczyna się jałowe dreptanie w miejscu, tym bardziej, że sondaże wpływają destrukcyjnie na aktywność nawet najbardziej zdeklarowanych zwolenników. Zagranica, która miała być najcięższą bronią opozycji, dostrzega fakt, że groźby ingerencji tylko umacniają poparcie dla obozu rządzącego. W tej sytuacji wiarołomstwo grupki opozycyjnych europosłów przyjmowane jest w kraju z oburzeniem i gniewem.
Zbliżający się koniec kadencji obecnych władz w Brukseli wywołuje nerwowy niepokój europejskiego establishmentu. Stopniowo postępująca konsolidacja państw regionu Europy Środkowo-Wschodniej, a także perspektywa destabilizacji we Włoszech i Hiszpanii oraz przeciągający się kryzys polityczny w Niemczech powodują, że ważniejsi politycy Unii tracą zainteresowanie dla lamentów i donosów polskiej opozycji. Nie sprawdza się także scenariusz ulicznych awantur, przyciągających głównie osoby, które tracą dotychczasowe przywileje lub czują się najbardziej zagrożone przez reformowany wymiar sprawiedliwości.
Dopóki opozycja nie przedstawi swojego programu i nie wyjaśni w jaki sposób odniesie się do przeprowadzonych już reform, pozostanie jej tylko bierne utrudnianie pracy rządu i sabotowanie zmian w państwowych instytucjach. Już dziś większość zwolenników opozycji kwestionuje strategię, przyjętą przez jej liderów; kwestionuje także ich kompetencje jako przywódców. Na razie opinia publiczna z coraz większym niesmakiem obserwuje próby powstrzymania i opóźnienia powszechnie oczekiwanych reform.