Oto burger ostry jak MACZETA. Jedynie 9 osób dało mu radę

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banaś / Polska Press
Katarzyna Janiszewska

Oto burger ostry jak MACZETA. Jedynie 9 osób dało mu radę

Katarzyna Janiszewska

Żebyście wiedzieli, co ten burger wyprawia z ludźmi, no niesamowite – długowłosy blondyn za kontuarem uśmiecha się. – Zaczyna się od próśb o szklankę wody, później jest płacz, niektórzy wybiegają na ulicę. Kucharz serwuje burgera w rękawiczkach. Każdy obserwuje, co się będzie działo przy stoliku. Zawsze towarzyszy temu mnóstwo emocji!

Nie ma go w karcie dań. Bo to burger nie dla każdego. Sebastian Gałaś wyciąga spod lady grubą teczkę zapełnioną kartkami formatu A4. Żeby zjeść Burgera Ostrego Jak Maczeta (to jego oficjalna nazwa), trzeba najpierw podpisać specjalne oświadczenie, że zapoznało się ze składem i że za jakiekolwiek niepożądane działanie nie będzie się miało pretensji do lokalu. Próbowało już 300 osób. Udało się… dziewięciu.

Zasady wyzwania są proste: dostajesz burgera, masz 10 minut, by go zejść. Nie możesz popijać podczas jedzenia i dwadzieścia minut po zakończeniu konsumpcji. Tyle. Zjesz burgera - dostajesz go w gratisie od firmy. Nie uda się, płacisz 29 zł.

- Burger nie jest tani, bo składniki do jego produkcji są drogie - mówi Rafał Chmielewski, właściciel lokalu M22 Burger przy ul. św. Marka w Krakowie. - Traktujemy go jako produkt ekskluzywny.

Sos ma 2,5 mln jednostek w skali ostrości Scoville’a. Jest ostrzejszy niż gaz pieprzowy używany przez policję

W większości burger jest klasyczny: bułka, warzywa i mięso - antrykot wołowy. Sekretnym składnikiem jest sos. Składa się na niego sześć odmian papryk.

W skład tego burgera wchodzi najostrzejsza papryka świata - Carolina Reaper
Andrzej Banaś / Polska Press Burger ostry jak maczeta

Zaczynając od najłagodniejszej: czerwona (stanowi bazę, zielonej i żółtej Rafał nie używa, bo po przesmażeniu nieładnie wyglądają), chili, habanero, Ghost Pepper, Bhut Jolokia, Naga Jolokia, Trinidad Scorpion i w końcu Carolina Reaper - uznana za najostrzejszą na świecie, wpisana do Księgi rekordów Guinnessa, w Polsce prawie nie do dostania.

- Sos ma 2,5 miliona jednostek w skali ostrości Scoville’a - wyjaśnia Rafał. - Dla porównania - tabasco ma 10 tysięcy. Zaś kapsaicyna, związek chemiczny wpływający na ostrość potraw, używany też przez policję do gazu pieprzowego, ma dwa miliony jednostek. Czyli nasz sos jest ostrzejszy.

Wyzwanie

Rafał pokazuj niewielki, 100-gramowy słoiczek wypełniony czerwoną paprykową papką. Sam ją przygotował. Podobnie jak wszystkie inne sosy w lokalu, sosy, majonez, keczup, musztarda - to jego autorska receptura.

- Ktoś chce powąchać?

Pachnie ładnie.

- Taaa, pachnie ładnie, wygląda niegroźnie, takie komentarze zazwyczaj słyszymy - uśmiecha się Sebastian, który podgrzewa atmosferę. - Po trzecim kęsie zaczynają się drgawki, człowiek robi się czerwony na twarzy. Mogą też wystąpić kłucia żołądka, bo soki trawienne nie są przygotowane na to, by przyjąć tyle ostrych enzymów…

Ale Bartek, który za chwilę ma podjąć wyzwanie, nie rezygnuje. Zakłada gumowe rękawiczki, które przynosi mu Rafał.

- Lepiej je ubrać, żeby na przykład nie zatrzeć sobie oka - mówi. - Raz przez przypadek wylałem sobie sos na palec, nie polecam, ból był kosmiczny! Jakaś astma, problemy z krążeniem? - robi wywiad z Bartkiem. - Nie masz wrzodów, nie jesteś uczulony na kapsaicynę? - upewnia się.

Z każdą minutą stres jest coraz większy.

- A kiedy jeszcze usłyszałem, że po zjedzeniu burgera mogą pęknąć wrzody, zacząłem zastanawiać się, czy nie zrezygnować - przyznaje Bartek. - Ale kiedy podpisałem oświadczenie sprawa była przesądzona: trzeba było przyjąć wyzwanie.

Jeszcze bardziej stresujący był wzrok obserwujących, czekających na jego reakcję. - Już po pierwszym kęsie poczułem palenie w ustach, a później w całym przełyku - opisuje Bartek. - Nieprzyjemne, piekące kłucie tak intensywne, że drętwieje język i nie czujesz smaku potrawy, którą jesz. Robisz krótkie, gwałtowne wdechy. Burgera pewnie da się zjeść całego, ale w moim przypadku było to niemożliwe.

W skład tego burgera wchodzi najostrzejsza papryka świata - Carolina Reaper
Andrzej Banaś / Polska Press Burger ostry jak maczeta

Po którymś kęsie z kolei Bartek zrezygnował. Co prawda, nie wybiegł z krzykiem na ulicę - bo i takie reakcje się zdarzają - ale chwilę po tym, jak złożył broń, wypił szklankę tłustego mleka, które neutralizuje pieczenie. Można też przepić śmietanką albo jogurtem. Byle nie wodą, bo to świetny przewodnik i rozprowadzi palenie po całym ciele. Jest jeszcze jeden, nawet lepszy sposób na palący ból w przełyku: setka wódki. Wysokoprocentowy alkohol neutralizuje kapsaicynę.

Nie żałują

Do lokalu przychodzą tacy, co chcą się sprawdzić, bo jedzą tabasco i ostre keczupy. Ci, co sądzą, że nic ich już nie ruszy. Przychodzą miłośnicy ekstremalnie ostrego jedzenia, którzy jeżdżą po całym kraju, by spróbować nowo wyhodowanych odmian papryki.

Rafał: - Wiele zależy od tego, jak jesteś wytrzymały na ból. Jeśli często jesz ostre potrawy, twoje kubki smakowe są trochę stępione. Zwykle jednak po kilku kęsach każdy ma dosyć i dziękuje.

- Ale, ale, mieliśmy takiego śmiałka, który przyszedł do nas dwa razy! – przypomina sobie Sebastian. - Zjadł burgera i po tygodniu wrócił z hasłem, że chce to samo. Zastanawialiśmy się dlaczego? Co go do tego skłoniło? Zrozumieliśmy dopiero, jak weszło za nim siedmiu kolegów, mówią, że mu nie wierzą, że zje burgera, rozstawili kamerki. Chłopak dał radę.

Był też Konrad, ostatni gryz mu został i powiedział, że woli się poddać, niż kończyć to wyzwanie. Jeden raz burgera zamówiła kobieta, zjadła połowę, resztę kazała sobie zapakować. Powiedziała, że dokończy w domu. A to się nie zdarza, ludzie proszą raczej, aby zabrać im burgera sprzed oczu.

- Co ciekawe, z tych 300 osób, które podjęły wyzwanie, żadna nie powiedziała, że żałuje - podkreśla Sebastian. - Mówią: warto było spróbować. Przyjeżdżają do nas spoza Krakowa, z Kielc, Katowic. I za każdym razem jak tutaj są, to nas odwiedzają.

Burger na 8 tysięcy kalorii

M22Burger powstał na przełomie maja i czerwca 2014 r. Zdążył zyskać sobie renomę jednej z lepszych burgerowni w Krakowie. Rafał Chmielewski, który jest właścicielem i kucharzem w jednym, nie ma co prawda gastronomicznego przygotowania. Ma za to coś ważniejszego: serce do gotowania. I ambicję, aby jego burgery zawsze były równie smaczne.

W skład tego burgera wchodzi najostrzejsza papryka świata - Carolina Reaper
Andrzej Banaś / Polska Press Burger ostry jak maczeta

- Postawiłem sobie za punkt honoru, aby ich jakość nie spadła - mówi Rafał. - Żeby klienci, którzy do nas wracają, zawsze byli zadowoleni. Chciałbym też zmienić postrzeganie burgerów. Ludzie utożsamiają je z fast foodami, czymś niezdrowym, smażonym. A przecież można go przygotować ze zdrowych składników.

Dlatego sami kiszą ogórki. Bułki wypiekane są na ich zamówienie. Rafał opracował recepturę wszystkich sosów i kręci je sam. Codziennie rano dowożone jest świeże mięso. - Niczego nie mrozimy, nie przechowujemy na drugi dzień - mówi Sebastian.

W swojej ofercie lokal ma i inne ciekawostki, na przykład Mocnego Burgera. Burger jest „odchudzony”, z piersią z kurczaka, z odtłuszczonym serem, sosy są robione na bazie jogurtu. Są też podane wszystkie makroskładniki: ilość białka, tłuszczów i węglowodanów. To ważne dla osób, które prowadzą zdrowy tryb życia, trenują i pilnują diety.

A jeśli ktoś chciałby się sprawdzić, w mniej ostrym wyzwaniu, może spróbować burgera MKilo. Waży 3,5 kilograma, ma ok. 8 tys. kalorii, na jego zjedzenie jest 20 minut. - Cały czas czekam na kogoś, kto podejmie to wyzwanie - rozmarza się Sebastian. - I zje Ostrego w wersji 3,5-kilowej. Trzymam kciuki, że ktoś taki wejdzie do lokalu.

Katarzyna Janiszewska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.