
Pani Anna z Oświęcimia od pierwszego wejrzenia zakochała się w grafitowym kociaku. Najpierw zobaczyła go w internecie. Od razu nadała mu imię - Maciek. Cena nie grała roli, więc gdy pojechała po niego do Wieliczki, szybko wyłożyła 1600 zł na stół, bo tyle zażądała za niego sprzedająca. Niedługo nacieszyła się kotkiem - zdechł po pięciu dniach.
Pani Anna po przeprowadzeniu własnego śledztwa jest przekonana, że koty do Wieliczki są przemycane z Ukrainy, a ich rodowody fałszowane. Zresztą nie ona jedna ma takie podejrzenia. Właściciele zwierząt zgłaszają się na policję.
Szczęście trwało krótko
Pani Anna odebrała kociaka w sobotę 10 marca.
Czytaj więcej i dowiedz się:
- jakie wady miały inne koty pochodzące z tej samej pseudohodowli.
- dlaczego pseudohodowla, w której pani Ania kupiła kota, została skreślona z list Polskiego Związku Felinologicznego.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień