Grażyna Starzak

Papież Franciszek przybył smutny, wyjechał odmieniony [WIDEO]

Grażyna Starzak

Łagiewniki. - Wykorzystajmy ten dzień, żebyśmy wszyscy mogli odczuć miłosierdzie Jezusa! - apelował papież Franciszek w światowym centrum Bożego Miłosierdzia. Błogosławił dzieci i chorych, modlił się z kapłanami i spowiadał pielgrzymów.

Przez cały miniony tydzień największy ruch panował w obrębie centrum Krakowa i w Łagiewnikach. - Najgorzej było w środę. Wszyscy dosłownie padaliśmy z nóg - mówi Kuba Bator, 24-latek z Bytomia, który pełnił funkcję wolontariusza w sanktuarium Bożego Miłosierdzia. 27 lipca, w dniu, w którym na Balicach wylądował papież Franciszek, w Łagiewnikach modliło się w sumie ok. 150 tys. wiernych. Nawet siostry z tamtejszego zgromadzenia, które przywykły do ruchu pielgrzymkowego (sanktuarium odwiedza co roku ok. 1,5 mln pątników z ponad 100 krajów świata), przyznają, że ostatni tydzień był pod tym względem rekordowy.

Spojrzał na mnie...

Kuba pełnił swoją służbę do soboty. Był jednym z tych szczęśliwców, którym udało się zobaczyć z bliska papieża Franciszka przechodzącego przez Bramę Miłosierdzia.

- Wydawało mi się nawet, że Franciszek przez chwilę zatrzymał swój wzrok na mnie. Byłem bardzo wzruszony. Wyjeżdżam z Krakowa podbudowany, z wiarą, że może teraz wreszcie uda mi się znaleźć jakąś pracę - zwierza się Kuba, dodając, iż pomimo że ma fach w ręku, bo skończył technikum gastronomiczne, od kilku miesięcy jest na zasiłku. Cierpi, bo kończąc szkołę sądził, że pomoże finansowo matce, z którą mieszka. Ojciec zmarł jakiś czas temu.

Miniona sobota była szczęśliwa nie tylko dla Kuby. Pielgrzymów, którzy już od wczesnych godzin rannych oblegali łagiewnickie błonia, spotkała nagroda. Choć nie było tego w programie wizyty, Franciszek zanim przeszedł przez Bramę Miłosierdzia do łagiewnickiej bazyliki, wykonał niespodziewany zwrot i udał się w stronę widocznego ze wszystkich stron ołtarza polowego. Powiedział po włosku „Dzień dobry” i przez dłuższą chwilę błogosławił rozentuzjazmowanych pielgrzymów.

Zawiedzeni byli natomiast ci, którzy przyszli na błonia po liturgii, licząc, że zobaczą papieża opuszczającego świątynię. Okazało się, że Franciszek wyszedł z drugiej strony, przez zakrystię i wsiadł do papamobile przy ulicy św. Faustyny. Tego nie spodziewali się chyba nawet pracownicy Biura Ochrony Rządu, bo gdy dostali sygnał w tej sprawie, pędem pobiegli w stronę zakrystii.

„Borowcy” nie są skłonni do rozmów z dziennikarzami, ale w sobotę nawet oni przyznali, że Franciszek w czasie Światowych Dni Młodzieży „rozkręcał się” z dnia na dzień. - Przyleciał smutny i zmęczony. W dniu wylotu do Krakowa miał jeszcze w Watykanie ważne audiencje, ale już drugiego dnia jego twarz była rozradowana, w kolejnych wydawał się coraz bardziej rozluźniony, uśmiechnięty i zadowolony. Radość i entuzjazm młodych pielgrzymów z całego świata udzieliła się papieżowi - mówi jedna z wąskiego grona osób, które pracowały w krakowskiej kurii w czasie pobytu papieża Franciszka.

Dzienniczek po hiszpańsku

W sobotę, w przedostatnim dniu swojej wizyty w Polsce, papież Franciszek odwiedził krakowskie Łagiewniki i dwa tamtejsze sanktuaria.

Swoją pielgrzymkę do światowego centrum Bożego Miłosierdzia papież zaczął od modlitwy przy białej trumience z relikwiami św. Siostry Faustyny. W kaplicy klasztornej Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia towarzyszyły papieżowi zakonnice i ich podopieczne z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego. Papież podarował siostrom ozdobny krzyż, wykonany z masy perłowej. Sam otrzymał od zakonnic hiszpańskojęzyczną wersję „Dzienniczka” s. Faustyny Kowalskiej oraz obraz z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego.

Nie płacz, tylko się raduj

Do Bazyliki Bożego Miłosierdzia wszedł przez Bramę Miłosierdzia - symbol ogłoszonego w grudniu ub. roku przez Franciszka właśnie Roku Miłosierdzia.

Tam wyspowiadał w trzech językach młodych pielgrzymów. Było ich ośmioro, a nie jak wcześniej planowano - pięcioro. Do sakramentu pojednania przystąpili najpierw wolontariusze ŚDM: Włoch, Włoszka, Brazylijczyk, Argentynka i Polka mieszkająca w Niemczech, która spowiadała się po francusku.

- To była najważniejsza spowiedź w moim życiu! Jestem wdzięczny Panu Bogu, że akurat ja mogłem wyznać moje grzechy papieżowi. On jest wspaniałym spowiednikiem! - mówił tuż po swojej spowiedzi Valerio Fazio z Włoch.

Dodatkowe dwie dziewczyny i polskiego zakonnika pracującego na co dzień we Włoszech, wybrali z... tłumu pracownicy watykańskich służb. - To dla mnie ogromne wyróżnienie i cud, po prostu cud - mówiła Deyze Becker z Brazylii, jedna z wybranych. Opowiadała potem, że „papież jest bardzo miły i ciągle się uśmiecha”. - Kiedy płakałam, powiedział: „Córko, nie płacz, tylko się raduj” - zdradziła Deyze Becker.

Módlcie się za papieża

Później w górnym kościele sanktuarium Jana Pawła II odprawił mszę św. dla duchowieństwa, osób konsekrowanych i seminarzystów. Przestrzegał ich przed „pokusą strachu lub wygody, zamknięciem w sobie samych i swoich środowiskach”.

Franciszek zostawił w sanktuarium dary - kielich i ornat. Po mszy zszedł do dolnego kościoła i modlił się przy relikwiach krwi św. Jana Pawła II.

W obu sanktuariach prosił wiernych, by modlili się z nim i za niego.

Czy zapisujemy księgę Bożego Miłosierdzia (fragmenty Homilii)
Jezus posyła. Pragnie On, aby Kościół szedł do świata. Chce, aby to czynił tak, jak On sam tego dokonał, jak On został przez Ojca posłany na świat: nie jako potężny, ale w postaci sługi, nie „aby Mu służono, lecz żeby służyć” i nieść dobrą nowinę (...). Uderzający kontrast: podczas gdy uczniowie zamykali drzwi ze strachu, Jezus posyła ich na misję; chce, aby otworzyli drzwi i wyszli szerzyć z mocą Ducha Świętego przebaczenie i pokój Boży.

Jakże nie usłyszeć tu echa wielkiej zachęty świętego Jana Pawła II: „Otwórzcie drzwi!”? Jednak w naszym życiu kapłanów i osób konsekrowanych często może pojawić się pokusa, by ze strachu lub wygody pozostać trochę zamkniętymi w nas samych i w naszych środowiskach. Jezus jednak wskazuje drogę tylko w jednym kierunku: wyjść z naszych ograniczeń. To podróż bez biletu powrotnego. Chodzi o to, by dokonać wyjścia z naszego „ja”….

Zadowolony w Panu nie zadowala się życiem przeciętnym, ale płonie pragnieniem świadczenia i dotarcia do innych; lubi ryzyko i wychodzi, nie ograniczony drogami już wytyczonymi, lecz otwarty i wierny trasom wskazanym przez Ducha Świętego.

Można powiedzieć, że Ewangelia, żywa księga Bożego miłosierdzia, którą trzeba nieustannie czytać i odczytywać na nowo, ma wciąż na końcu białe karty: pozostaje księgą otwartą, do której pisania jesteśmy powołani - tym samym stylem, to znaczy wypełniając dzieła miłosierdzia. Pytam was, drodzy bracia i siostry, jak wyglądają karty księgi każdego z was? Czy są codziennie zapisywane? Czy są trochę zapisywane, a trochę nie? Czy może są puste?

grazyna.starzak@dziennik.krakow.pl

Grażyna Starzak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.