Perła zabrzańskiej architektury trafi pod młotek. Co czeka hotel Admiralspalast? [ZDJĘCIA]
Czy jeden z najpiękniejszych budynków w Zabrzu otrzyma nowe życie? Niewykluczone, że tak. Hotel Admiralspalast zostanie wystawiony na sprzedaż. To może być dla niego szansa.
Kawiarnia Fregata, hotel Przodownik, Prezydent, Monopol, a przed wojną Admiralspalast. Przez lata oddział jednego z banków, a dziś cieszący oko z zewnątrz, ale stojący bezużytecznie budynek. Zmieniały się nazwy i funkcje, ale tę charakterystyczną kopułę zna każdy zabrzanin. Hotel Admiralski od kilku lat nie pełni żadnej funkcji. Przeszedł za to remont elewacji i dachu. Jego właściciel Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Usług Turystycznych w Katowicach, planuje po raz kolejny wystawić go na sprzedaż.
Hotel, który wcale nie musi być hotelem
- Będziemy przeprowadzać wycenę tego obiektu i w ciągu kilku miesięcy, chcielibyśmy aby było to jeszcze w tym roku, ogłosimy oficjalny przetarg na kupno dawnego hotelu Monopol - mówi Wojciech Giergiel, prezes WPUT, i dodaje, że kilka podmiotów wyraziło już zainteresowanie blisko stuletnim budynkiem. Szczegółów nie chce jednak póki co zdradzać.
Właściciel próbował w przeszłości sprzedać Admiralspalasta kilkukrotnie. Wówczas ceny oscylowały nieco powyżej 3 mln zł. Chętnych jednak zabrakło. Teraz być może skusi ich fakt, że od ok. 2 lat budynek jest wyremontowany z zewnątrz. Właściciel odnowił elewację i dach. Na podobny remont nie ma jednak co liczyć wewnątrz obiektu.
- Oczywiście cały czas prowadzimy tam wszelkie konieczne prace doraźne czy zabezpieczające. Pracuje tam personel. Jednak kompleksowy remont wnętrz mógłby się rozminąć całkowicie z wizją ewentualnego nabywcy - wyjaśnia Giergiel.
Wspomniane wizje mogą być najróżniejsze, bo hotel wcale nie musi być hotelem. Ba, od dawna nim nie jest. Swoje pierwotne funkcje utracił po transformacji ustrojowej. Później przez kilka lat najniższą kondygnację zajmował oddział jednego z banków. Teraz budynek stoi bezczynnie. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby powstało tu coś zupełnie innego. Oczywiście pod okiem konserwatora zabytków, bo Monopol wpisany jest do rejestru.
- Chcemy żeby budynek trafił do kogoś z kapitałem i wizją. Pełnić może różnorakie funkcje, ale chodzi o to, by żył i nie popadł w zapomnienie. Jeśli nie uda się go sprzedać, to pomyślimy nad jakąś alternatywną strategią, ale to póki co sfera planów, w której sporo znaków zapytania - mówi prezes WPUT.
Amerykański drapacz chmur
W przedwojennych broszurach dotyczących Hindenburga nie mogło obyć się bez zdjęcia hotelu Admiralspalast. Była to wizytówka miasta i to wizytówka zupełnie niezwykła. Podczas gdy na Górnym Śląsku w okresie 20-lecia międzywojennego dominowała moderna, w centrum wyrósł budynek zupełnie niepodobny do innych. Na myśl przywodził amerykańskie domy handlowe. Imponował również rozmiarami. Gdy powstał górował wyraźnie nad pozostałą zabudową śródmieścia, stąd przejęło się go nazywać "zabrzańskim drapaczem chmur".
Zanim w tym miejscu stanął Admiralspalast znajdował się tu dom mieszkalno-handlowy, który runął w 1916 roku. W 1924 rozpoczęła się budowa hotelu. Projekt przygotowała dwójka berlińskich architektów: Richard Bielenberg i Josef Moser. Obiekt otwierano "na raty". Najpierw, w 1926 roku, gotowy był parter, na którym znalazła się piwiarnia. Z tym miejscem wiąże się powtarzana w mieście od lat anegdota . Otóż w zaledwie 10 dni po otwarciu piwiarni zabrzanie zdołali wypić imponującą ilość 36 tys. litrów złocistego trunku.
Jeszcze w tym samym roku gotowe było pierwsze piętro hotelu, a na nim restauracja i sala balowa na 500 osób. Nie było to jedyne takie miejsce w tym budynku. 25 grudnia 1927 roku gotowy był ogród na dachu hotelu, w którym bawić mogło się 350 osób. Pokoje hotelowe znajdowały się natomiast na piętrach od 2 do 4 i zostały otwarte na początku 1928 roku.
Po wojnie luksusowy charakter hotelu nie pasował do wizji robotniczego Zabrza. Przez lata zmieniały się więc nie tylko nazwy (najpierw Prezydent, potem Przodownik, a w końcu Monopol), ale również wystrój wnętrz. Perła lat 20-tych miała lepiej komponować się z epoką socrealizmu. Malało również samo znaczenie tego obiektu, który już nigdy nie odzyskał dawnej świetności.
Idealny plan filmowy
Dziś Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Usług Turystycznych przygotowując się do sprzedaży hotelu nie chce chwalić się jego wnętrzami, ale te z pewnością nie zmieniły się zanadto przez ostatnie lata. Odwiedziliśmy je w 2012 roku. Choć zaniedbane, to wciąż pełne były klimatu. Na szczególną uwagę zasługują m.in. klatka schodowa wijąca się wokół częściowo odkrytego szybu windy czy kopuła wieńcząca dach, taras widokowy przy niej i rozciągająca się z niego panorama śródmieścia Zabrza.
Nic dziwnego, że taka sceneria wpada w oko filmowcom. Wnętrza hotelu często wykorzystywane są jako plan filmowy. W październiku ubiegłego roku powstawały tu zdjęcia do nowego filmu Michała Rosy "Szczęście świata". Będzie to opowieść o losach mieszkańców jednej ze śląskich kamienic. Na ekranie pojawić mają się m.in.: Agata Kulesza, Karolina Gruszka czy Krzysztof Stroiński.
Admiralspalast podziwiać możemy również m.in. w teledysku do utworu "Nie ma nas" Szymona Wydry i zespołu Carpe Diem czy powstałej w 2012 roku etiudzie filmowej "Najpiękniejsza para piersi na świecie". Ekranizację dzieła Rolanda Topora stworzyły Agata Wojcierowska i Agnieszka Wnuk.