PGE przyjmie śmieci od Rzeszowa. Ale spali je znacznie drożej
Zapowiadana na przyszły rok podwyżka cen odbioru odpadów w mieście niepokoi prezesów największych spółdzielni mieszkaniowych w Rzeszowie. W przyszłym tygodniu spotkają się w tej sprawie z prezydentem miasta.
Porozumienie rzeszowskich spółdzielni mieszkaniowych poprosiło Tadeusza Ferenca o rozmowę w odpowiedzi na medialne doniesienia na temat planowanej podwyżki. Prezesi chcą się dowiedzieć, o ile rachunki mają wzrosnąć i czy nie ma możliwości uniknięcia podwyżek.
Z informacji, jakie wiceprezydent Rzeszowa Andrzej Gutkowski przekazał podczas wtorkowej sesji rady miasta wynika jednak, że od wzrostu stawek nie ma ucieczki.
Powód? Wrześniowa nowelizacja ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, która zniosła tzw. regionalizację w procesie spalania odpadów. Na tej podstawie spalarnia należąca do PGE, działająca przy elektrociepłowni nie ma juz obowiązku przyjmowania przede wszystkim śmieci powstających w okolicy. Ogłosiła więc konkurs ofert, w którym postanowiła poszukać dostawców odpadów na przyszły rok.
Rzeszów, który do tej pory za spalenie tony śmieci płacił 302 zł musiał złożyć nową ofertę, konkurencyjną w stosunku do innych uczestników konkursu. Zaproponował ponad 720 zł za tonę.
- Nie mieliśmy innego wyjścia. Gdybyśmy nie podpisali umowy z PGE, zostalibyśmy z górą śmieci, których nie mielibyśmy gdzie oddać. PGE postawiło nas pod ścianą
– uważa Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa.
W dalszej części artykułu:
- O ile wzrosna koszty spalania odpadów dla Rzeszowa
- Kiedy dowiemy się jak to przełoży się na rachunki mieszkańców
- Na wzrost opłat, zdaniem samorządowców, bezposredni wpływ mają nowe przepisy. Czy jest szansa, że rządzący się z nich wycofają?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień