Paulina Marcinek-Kozioł

Piękna tarnowianka w bilardzie nie ustępuje facetom

Kiedy 32-letnia  Ewa Bąk z Tarnowa staje przy stole bilardowym zapomina o całym świecie. Fot. Archiwum Ziemowit Janaszek Kiedy 32-letnia Ewa Bąk z Tarnowa staje przy stole bilardowym zapomina o całym świecie.
Paulina Marcinek-Kozioł

Pierwsze kroki wokół bilardowego stołu stawiała pod czujnym okiem wujka. Dziś Ewa Bąk wypracowała sobie w tej dyscyplinie status gwiazdy.

Kiedy staje przy stole bilardowym, jest w swoim żywiole. Odpowiednia siła i kąt uderzenia w bile to dla zawodniczki z Tarnowa żaden problem. Gdziekolwiek się pojawia, swoim talentem i urodą przykuwa uwagę rywali i publiki. - Bilard jest jedną z miłości mojego życia, daje mi ogromne szczęście. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło go zabraknąć - mówi wielokrotna mistrzyni Polski.

Rodzinne tradycje

Grę w bilarda poznała jako kilkuletnia dziewczynka dzięki wujkowi, który za ścianą rodzinnego domu prowadził klub sportowy. Ewa była tam częstym gościem. Jednak pierwsze spotkania z tą dyscypliną nie wzbudzały u niej specjalnego zachwytu.

- Zdarzało się, że chodziłam do klubu na wagary i przyglądałam się grze zawodników. Wtedy wydawało mi się to jednak strasznie nudne - śmieje się 32-latka.

Ewa Bąk postawiła na dużo ciekawszy od bilarda - jak wówczas jej się wydawało - taniec towarzyski. Na parkiecie ćwiczyła przez prawie osiem lat. Kiedy jej taneczny partner zrezygnował jednak z dalszej kariery, wybierając grę na gitarze, ona też postanowiła, że poszuka dla siebie nowej pasji.

Grała w bilarda całą noc

Za bilardowy stół wróciła w wieku 17 lat, za sprawą kolegi. - Był wieczór, zaczęliśmy grać z Wojtkiem w klubie mojego wujka i tak mnie to wciągnęło, że zanim się zorientowałam był już ranek - wspomina.

Od tego czasu jej życie powoli zaczęło kręcić się wokół tej dyscypliny sportu. - Załapałam ogromnego bakcyla - podkreśla. Z czasem już każdą wolną chwilę poświęcała grze. Jej treningi trwały nawet osiem godzin dziennie i odbywały się pod okiem wujka w klubie MUKS IKS Tarnów. Kiedy inni odwiedzali przyjaciół albo szli do kina, ona przygotowywała się do zawodów.

Bilard jest jedną z miłości mojego życia, daje mi ogromne szczęście.

- Do dziś znajomi wypominają mi w żartach, że nigdy mnie nie było na imprezach, bo zawsze wieczory spędzałam na sali treningowej. Ale rozumieli to - uśmiecha się.

Wyburzyli ścianę na stół

Za uskładane pieniądze ze stypendium sportowego i naukowego tarnowianka kupiła własny stół bilardowy. Dołożyli się też rodzice. Aby ich córka mogła trenować zrobili nawet małą rewolucję w mieszkaniu.

- Tata wyburzył ścianę dzieląca dwa pokoje, żeby dało się tam wstawić stół bilardowy i ćwiczyć w komfortowych warunkach - podkreśla.

Pierwszy sukces Ewa Bąk osiągnęła po zaledwie kilku miesiącach treningów, zdobywając Puchar Polski Juniorów. Szybko pojawiły się kolejne sukcesy i medale. Zawodniczki z Tarnowa nie złamały problemy zdrowotne i kontuzja.

Obecnie Ewa Bąk pracuje jako przedstawiciel medyczny. Jej wielkim marzeniem jest to, żeby móc poświęcić się bilardowi zawodowo.

- Chciałabym, żeby oprócz pasji był moim źródłem utrzymania. Swojemu zainteresowaniu poświęcam sporo czasu, trenując codziennie - dodaje.

Chętnie pomaga innym

Mimo natłoku obowiązków, gdy tylko nadarzy się okazja, chętnie pomaga innym. Ostatnio wraz ze swoim chłopakiem dołączyła do akcji „Magiczna Torpeda”, z której dochód przeznaczony został na odbudowę zniszczonego w wyniku trzęsienia ziemi domu dziecka w Nepalu.

Jej wielkim marzeniem jest to, żeby móc poświęcić się bilardowi zawodowo.

Na licytację przekazali zaproszenie na wspólne lekcje bilarda w prywatnej sali treningowej Ewy, która obecnie mieści się tam, gdzie dawniej klub wujka, za ścianą jej domu. W dużej sali, oprócz stołu bilardowego, honorowe miejsca zajmuje również niezliczona ilość pucharów, które zdobyła na mistrzostwach.

Kibicuje cała rodzina

Wakacje w górach czy nad jeziorem? Na to na razie mistrzyni nie ma czasu. - Cały urlop wykorzystuję na wyjazdy na turnieje i zaczyna mi go powoli brakować - przyznaje. Najwierniejszym kibicem tarnowianki są jej rodzice, siostra Asia oraz jej chłopak Tomek Kapłan, który jest Mistrzem Europy w bilardzie.

- To mój prywatny mistrz, mogę się od niego wiele nauczyć, czasem nawet z nim wygrywam - uśmiecha się szeroko. Często grają razem. - Zapominamy wtedy o całym świecie - dodaje.

Paulina Marcinek-Kozioł

 


Swoją przygodę w Gazecie Krakowskiej zaczęłam kilka lat temu. Pracuję w tarnowskiej redakcji na stanowisku reporter. Wcześniej byłam dziennikarką i prezenterką lokalnych telewizji. Często piszę o problemach społecznych. Lubię rozmowy z ciekawymi ludźmi. Chętnie biorę na tapet interesujące inicjatywy, które są organizowane w naszym mieście. W wolnych chwilach uwielbiam słuchać muzyki. Jeśli idziecie ulicą i akurat przejeżdża koło was samochód, słyszycie Deep Purple, nasz lokalny zespół Totentanz albo Piotra Cugowskiego możecie być prawie pewni, że to ja :)


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.