Edukacja/służba zdrowia. Czy do systemu powinny wrócić szkoły pielęgniarskie? Minister Zdrowia pyta o zdanie… gimnazjalistów.
Nie tylko MEN planuje zmiany w oświacie i powrót do starego systemu 8-letnich szkół podstawowych i 4-letnich liceów. Swój pomysł na kształcenie pielęgniarek zaprezentował minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, któremu również marzy się powrót do przeszłości. Planuje utworzenie 5- lub 6-letnich szkół pielęgniarskich. Kształcenie w nich rozpoczynałoby się po ośmioletniej podstawówce i kończyło uzyskaniem tytułu pielęgniarki dyplomowanej.
Absolwenci takich szkół mieliby mniejszy zakres kompetencji zawodowych, nie mogliby też podjąć pracy w krajach Unii Europejskiej. Pierwszy nabór do nowej szkoły miałby zostać zorganizowany w 2019 r., gdy pierwsi absolwenci ukończą 8-letnią szkołę podstawową.
Ministerstwo tłumaczy, że pomysł uruchomienia tego typu szkół wynika z braków kadrowych. - Jednym z istotnych problemów ochrony zdrowia w Polsce jest niski wskaźnik pielęgniarek na tysiąc mieszkańców, który wynosi 5,4 i sytuuje Polskę na ostatnim miejscu wśród 16 wybranych krajów UE - wyjaśnia Milena Kruszewska, rzecznik prasowy resortu.
Przeciwko ministerialnemu rozwiązaniu protestuje samorząd zawodowy. - To krok wstecz - denerwuje się Tadeusz Wadas, przewodniczący Małopolskiej Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Krakowie.
- Pomysł jest absurdalny. Niepotrzebna jest nam zmiana sposobu kształcenia - dodaje Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.
Obecnie kształcenie pielęgniarek odbywa się wyłącznie na studiach licencjackich i magisterskich, co jest zgodne z prawem europejskim. Średnie szkoły pielęgniarskie przestały istnieć w 1997 r., a wszystkie pielęgniarki, które je kończyły musiały uzupełnić wykształcenie. - Mamy dobrze zorganizowany system kształcenia w tym zawodzie i szkoda energii oraz czasu, by to zmieniać - mówi Zofia Małas.
Studia pielęgniarskie są dziś jednymi z bardziej obleganych. W Collegium Medicum UJ co roku o jedno miejsce na studiach licencjackich walczy blisko troje kandydatów. Mimo to, trudności kadrowe w szpitalach są widoczne, ale zdaniem Tadeusza Wadasa, problemem nie jest liczba absolwentów kierunków pielęgniarskich ani nawet wyjazdy zagraniczne, lecz brak pieniędzy na etaty. Pielęgniarkom po szkole średniej będzie można zapewne płacić mniej niż osobom po studiach. Nie uciekną też za granicę, bo ich dyplom nie będzie tam uznawany. - Ja bym jednak nie chciał, żeby opiekowała się mną osoba po takiej szkole - mówi Wadas.
Również zdaniem Zofii Małas osoby kończące pięcio- lub sześcioletnią szkołę średnią będą gorzej wykształcone. - W związku z postępem w medycynie ten zawód wymaga ogromnej wiedzy i doskonałego przygotowania, również z zakresu matematyki czy chemii. Zdolniejsza młodzież pójdzie do zwykłego liceum, żeby potem ubiegać się o przyjęcie na studia, słabsi wybiorą szkołę pielęgniarską. Przecież nie o to chodzi, by mieć gorzej wykształcony personel - mówi.
Zwraca też uwagę na inną kwestię: - Do szkół średnich idą piętnastoletnie dzieci. Nie wyobrażam ich sobie na praktykach w szpitalu. Sama miałam 16 lat, gdy jako praktykantka widziałam śmierć człowieka w szpitalu. To była trauma. Do tego dochodzi problem z zakażeniami szpitalnymi, na które narażone byłyby osoby niepełnoletnie.
Ministerstwo Zdrowia zaznacza, że nic jeszcze nie jest przesądzone. Na razie o opinię zapytano gimnazjalistów. Kuratoria dostały polecenie, by za pomocą ankiet sprawdzić zainteresowanie uczniów taką forma kształcenia. W Małopolsce ankietę wypełniło na razie 800 uczniów, większość nie jest zainteresowana.
Szefową polskich pielęgniarek dziwi sposób konsultowania pomysłu.
- Prace nad ewentualnymi zmianami w systemie kształcenia pielęgniarek będą konsultowane z przedstawicielami środowiska zawodowego pielęgniarek i położnych - zapewnia Milena Kruszewska.