Pielęgniarki i lekarze uciekają za granicę
Wyjeżdżają od razu po studiach, bo kuszą ich wysokie zarobki. Szpitale i przychodnie alarmują, że brakuje coraz więcej specjalistów.
- Nie miałem wyjścia, musiałem zrobić coś, czego bardzo nie chciałem - mówi Marek Kos, dyrektor szpitala w Kraśniku. Chodzi o likwidację poradni chorób zakaźnych. - Mimo że rozmawiałem z ośmioma kandydatami, żaden nie był w stanie wziąć na barki kolejnego etatu - wyjaśnia dyrektor. I dodaje, że wciąż poszukuje także lekarzy chorób wewnętrznych, medycyny ratunkowej, ginekologów i kardiologów. Przyczyna jest prosta.
- Jest za mało lekarzy. Nie ma komu pracować - kwituje Kos.
Część białego personelu wyjeżdża do pracy za granicę, bo kuszą ich znacznie wyższe zarobki. W zeszłym roku 45 lekarzy zgłosiło się do Lubelskiej Izby Lekarskiej po zaświadczenia, które potwierdzają ich kwalifikacje zawodowe za granicą. Z kolei pielęgniarek zgłosiło się ponad 60. - To są niepełne dane, bo wiele z nich wyjeżdża bez tego potwierdzenia. Później zagraniczne związki piszą do nas by dopytać o kwalifikacje lubelskich pielęgniarek i położnych - wyjaśnia Andrzej Tytuła, przewodniczący samorządu pielęgniarek w Lublinie.
Rzecznik prasowy Lubelskiej Izby Lekarskiej precyzuje, że nasz region w większości opuszczają młodzi lekarze urodzeni w latach 80. i 90. - Coraz mniej osób zainteresowanych jest wyjazdem na stałe. Modne stały się migracje cyrkulacyjne czyli na krótki okres np. na zastępstwo. Po dwóch tygodniach, wracają do rodzin w Polsce - tłumaczy Marek Stankiewicz, rzecznik Lubelskiej Izby Lekarskiej. I zaznacza, że najwięcej wyjazdów jest do Wielkiej Brytanii i Niemiec. Młodzi wyjeżdżają nawet do Australii czy Nowej Zelandii. - Mniej popularne są już kraje skandynawskie - dodaje Stankiewicz.
Przypomnijmy, że lekarz nad Tamizą może zarobić nawet 37 tys. złotych miesięcznie, a w Polsce średnio 3,6 tys. zł.
Na Lubelszczyźnie brakuje specjalistów - m.in. anestezjologów i lekarzy chorób zakaźnych
- Tendencja jest spadkowa, bo w zeszłym roku 45 lekarzy zgłosiło się po zaświadczenia o swoich kwalifikacjach zawodowych, a w 2015 roku 56. Jednak, nie oznacza to, że jest to mała liczba. Wyobraźmy sobie, że co roku opuszcza nasze województwo po 50-60 specjalistów - tłumaczy Marek Stankiewicz, rzecznik Lubelskiej Izby Lekarskiej.
Biały personel z Polski ma za granicą znacznie wyższe zarobki, jest tam bardzo dobrze traktowany i szanowany.
- Polskie pielęgniarki są wszechstronnie wykształcone w różnych dziedzinach, a na Zachodzie Europy w jednym obszarze np. tylko w pediatrii - wyjaśnia Andrzej Tytuła, szef samorządu pielęgniarek w Lublinie
.
Według Naczelnej Izby Lekarskiej, w Polsce najbardziej brakuje lekarzy rodzinnych i pediatrów. Ale nie lepiej jest z anestezjologami i specjalistami chorób zakaźnych.
- Do tej pory nie było problemu migracji zarobkowej za granicę wśród specjalistów chorób zakaźnych. Jednak już zaczyna się o tym mówić. Lekarze mają świadomość, że to bardzo obciążająca specjalizacja, bo cały czas są narażeni na zakażenie. Dlatego brakuje specjalistów w tej dziedzinie - wyjaśnia dr n. med. Teresa Semczuk, lubelski konsultant ds. chorób zakaźnych.
Również anestezjologia od lat jest dziedziną deficytową. - Braki są zauważalne. Młode osoby nie decydują się na tę specjalizację, bo jest bardzo trudna i łączy w sobie wiele dziedzin medycyny. Anestezjolog jest adwokatem chorego na sali operacyjnej. To bardzo odpowiedzialny zawód, a jednocześnie niedoceniany finansowo - zauważa dr hab. n. med. Wojciech Dąbrowski, lubelski konsultant ds. anestezjologii.
Nawet duże placówki mają braki kadrowe. Szpital im. Jana Bożego poszukuje anestezjologa, centrum krwiodawstwa w Lublinie dwóch pielęgniarek, a w Zamościu potrzeba kardiochirurga.
Przypomnijmy, że Ministerstwo Zdrowia ponad rok temu przyznało podwyżki pielęgniarkom. Ich wynagrodzenie ma wzrosnąć do 2018 roku o 1600 złotych brutto.
Minister chce też zachęcić młodych lekarzy do pozostania w Polsce. - Informuję, że resort zdrowia analizuje i będzie podejmował działania w kierunku wzrostu środków na rezydentury - poinformowała Milena Kruszewska, rzecznik MZ.
Konstanty Radziwiłł obiecał też wzrost minimalnych wynagrodzeń dla pracowników służby zdrowia. Lekarz ze specjalizacją ma zarabiać 4,8 tys. złotych brutto, a bez - 3,9 tys. Zmiany mają rozpocząć się w połowie tego roku.