Piotr Adamczyk nie chce przypinać sobie żadnej etykietki
Choć nie jest typem amanta, zmieniał kobiety jak rękawiczki. Spokojną przystań znalazł dopiero u boku młodszej o 20 lat partnerki. Dziś oboje zmagają się z jej poważną chorobą.
Mocno zapisał się w pamięci widzów rolą papieża-Polaka. Dlatego potem musiał walczyć o to, aby pokazać, że jest wszechstronnym aktorem. Wpadł jednak w kolejną pułapkę – typowo komercyjnych komedii romantycznych. Ratunek przyszedł z niespodziewanej strony: wygrał kilka castingów w USA i zagrał tam w wysokobudżetowych serialach. Teraz wraca na nasze ekrany w zaskakującej roli czarnego charakteru: małomiasteczkowego gangstera Kazika w ekranizacji powieści Wojciecha Chmielarza – „Prosta sprawa”, emitowanej przez stację Canal+.
- Szczerze powiedziawszy, nie chciałbym przypinać sobie żadnej etykietki. Mam wrażenie, że każdy widz postrzega aktora inaczej – przez pryzmat akurat tego, co oglądał. Inaczej postrzega mnie ktoś, kto zna mnie z teatru, a inaczej ktoś, kto widział ze mną jakąś komedię. Mam to szczęście, że gram w bardzo różnych gatunkach – mówi w „Gazecie Krakowskiej”.
Ławka pełna dziewczyn
Ojciec chciał, żeby jego syn był lekarzem lub inżynierem. Niestety: śmierć zabrała go, kiedy mały Piotruś miał zaledwie jedenaście lat. Siłą rzeczy męskim autorytetem stał się dla chłopaka dziadek. Starszy mężczyzna był typem mającego żyłkę do robienia interesów biznesmena. Zaczynał jako taksówkarz, by z czasem rozkręcić w Warszawie prywatną firmę przewozową. Wszystko to w czasach Peerelu, więc władze ciągle rzucały mu kłody pod nogi. Tym bardziej wnuczek go podziwiał.
- Często jeździłem do babci na wieś, gdzie rozmawiałem z kurami. Dzieci mają wyjątkową umiejętność uczenia się języków obcych, ja uczyłem się języków zwierząt: gdakania, szczekania, miauczenia, i popisywałem się wśród kolegów, rozśmieszałem ich, np. łapiąc kogoś za łydkę i szczekając, dzięki czemu zyskiwałem uznanie, a sam nabierałem pewności siebie – śmieje się w serwisie Psy.pl.
Największą pasją młodego Piotrka było kolarstwo. Ciągle jeździł na rowerze, który otrzymał w prezencie od wujka i raz nawet zajechał do Radomia i z powrotem. Nic więc dziwnego, że niespecjalnie przykładał się do nauki. Przytakiwał nauczycielom na lekcjach i rozmyślał o niebieskich migdałach. Kiedyś wykuł na pamięć kilka pierwszych stron pamiętników Cezara po łacinie i zachwyciwszy kadrę pedagogiczną, jechał na dobrej opinii przez kolejne lata.
- Zauważyłem, że zdobywam akceptację w klasie wygłupami, komentowaniem życia szkolnego. Ławka pełna dziewczyn – to była moja pierwsza widownia. Tak się zaczęło, bo pewnego dnia polonista, pan Krupiński, który mnie nie uczył, kiedy występowałem na przerwie przed taką widownią, złapał mnie za baczek. Wszyscy się tego łapania bali jak ognia. Myślałem, że chce mnie zganić, tymczasem on mnie w ten sposób zaangażował do roli Papkina w „Zemście” – wspomina w serwisie Legalna Kultura.
Jakby ktoś wyrwał serce
Pech chciał, że szkolny spektakl się nie odbył, bo nie było chętnych do występów. Piotrek miał już jednak w głowie prawie całą „Zemstę”, więc mama zapisała go Ogniska Teatralnego przy Teatrze Ochota, prowadzonego przez państwo Machulskich. Ponieważ był męskim rodzynkiem w dziewczęcym towarzystwie, obsadzano go prawie w każdym przedstawieniu. W efekcie chłopak rozsmakował się w teatralnych występach.
- Mama wychowywała mnie sama, widziała, że wcześnie poczułem się głową rodziny. Im byłem starszy, tym większy udział chciałem mieć w naszym wspólnym życiu. Także finansowy. Gdy zacząłem zarabiać, statystowałem w Teatrze Ochoty, zagrałem w jednym odcinku serialu „Pogranicze w ogniu” – byłem dumny, że mogłem dołożyć się do budżetu. Wyprowadziłem się do kawalerki, którą zostawił tato. Zamieszkałem w niej jeszcze w liceum – podkreśla w „Elle”.
Szkoła teatralna była dla Piotra naturalnym wyborem – i szlifował w niej swój aktorski talent pod okiem takich sław, jak Gustaw Holoubek, Zbigniew Zapasiewicz czy Anna Seniuk. Nic więc dziwnego, że po studiach trafił od razu na etat do Teatru Współczesnego. Przełomem okazały się dla niego jednak dopiero dwie filmowe role: Fryderyka Chopina w „Pragnieniu miłości” i Karola Wojtyły w dwóch międzynarodowych produkcjach, opowiadających o Janie Pawle II.
- Nagle cała Polska dowiedziała się, że Adamczyk zagra papieża. Byłem wtedy kojarzony z rolą Kozerskiego, czyli farmaceuty, który truł ludzi w „Na dobre i na złe”. W raczkującym wtedy internecie wylała się na mnie fala hejtu. Ludzie nie mogli zrozumieć, jak to możliwe, że ktoś, kto wciela się w tak złą postać w serialu, zagra teraz papieża. Czułem się, jakby mi ktoś serce wyrwał – opowiada w Plejadzie.
Uczyć się siebie nawzajem
Filmy o papieżu-Polaku obejrzało na całym świecie ponad 800 milionów widzów. To w naturalny sposób otworzyło przed Piotrem drogę do występów za granicą. I aktor skwapliwie z niej skorzystał. Najpierw zaczął grywać we Włoszech, potem w innych krajach Europy i w końcu postanowił zawalczyć o role w USA. I udało się: w ostatnich latach wystąpił w popularnych serialach „For All Mankind”, „Nocne niebo” i „Hawkeye”. Za sprawą tego ostatniego, udało mu się przemycić... polskie przekleństwa do uniwersum komiksowych bohaterów Marvela.
- Jadę tam, gdzie jest praca. W Stanach mam ciekawe role i ciekawe wyzwania. Media zauważyły to przy okazji mojej roli w „Hawkeye”, a przecież wcześniej zagrałem w serialu „For All Mankind”. Przyjemność sprawiało mi wtedy to, że polscy widzowie oglądający Apple TV ze zdziwieniem zauważali, że w ich ulubionym serialu gra polski aktor – śmieje się w „Dzienniku Polskim”.
Kiedy Piotr zdobył popularność, łączono go z różnymi kobietami. Spotykał się z Magdą Gessler, potem z Agnieszką Wagner. Gdy związał się z młodą modelką Magdą Fabiańską, wybudował nawet dom pod Warszawą, ale ostatecznie nigdy z nią tam nie zamieszkał. Burzliwy charakter miała też jego relacja z aktorką Kate Rozz: para co chwilę rozstawała się i schodziła. Związek z Weroniką Rosati skończył się fatalnie: aktor spowodował wypadek samochodowy, w którym aktorka poważnie ucierpiała na zdrowiu. To przekreśliło ich przyszłość. Szczęście znalazł dopiero w ramionach modelki i aktorki Karoliny Szymczak, z którą wziął ślub w 2019 roku. Para nie doczekała się na razie potomka, ponieważ żona aktora zmaga się od lat z poważną chorobą.
- Wspieranie partnerki, która jest chora na endometriozę, to jest niemożliwe. To jest bardzo trudno wyobrazić sobie, jak boli ból innego człowieka, zwłaszcza mężczyźnie wyobrazić sobie ból niezwykle kobiecy. Można się uczyć siebie nawzajem – podkreśla w „Dzień dobry TVN”.