Piraci z Krakowa będą zdobywać Wisłę

Czytaj dalej
Fot. fot. Fundacja „Horyzont Zdarzeń”
Majka Lisińska-Kozioł

Piraci z Krakowa będą zdobywać Wisłę

Majka Lisińska-Kozioł

W zeszłym roku zdecydowali, że zbudują łódź. Teraz chcą zrealizować projekt „1000 kilometrów wiślanej żeglugi”. Wyruszają już 1 lipca. Załoga musi być zgrana i wytrenowana. Bo na wiosłach płynie się siłą mięśni i charakteru. Nie jest łatwo, gdy trzeba mierzyć się z wiatrem, który spycha galar na manowce.

Z daleka nie wygląda może imponująco. Zwłaszcza gdy mijają go duże, nowoczesne jednostki z plastiku i aluminium. Z poziomu mostu Grunwaldzkiego galar wydaje się wręcz niepozorny. I gdyby nie załoga w strojach z epoki, pewnie szukałabym przy nabrzeżu u stóp Wawelu czegoś większego. Okazalszego. Jego uroda zapiera dech dopiero wtedy, gdy nad pokładem łopocze żagiel.

Załogantem jest dziś Krystian z Chrzanowa, uczeń technikum. Wolne dni na ogół poświęca galarowi: - Weekend jest po to, żebym mógł poczuć kołysanie fal i wiatr, który teraz nam przeszkadza; targa włosy i zagłusza słowa.

Chłopak ma na sobie zbroję lamelkową, czyli płytkową, która składa się, podobnie jak kolczuga, z małych fragmentów skóry powiązanych ze sobą. - Jest bardzo wygodna. Leciutka - zapewnia Krystian. - Ta akurat jest kupiona, ale podobne elementy historycznego stroju staramy się robić sami.

Jak tę białą tunikę? - Właśnie, choć trochę pomogła mi przy niej babcia Henia i zszyła, co było trzeba na maszynie. Ale to ja kupiłem materiał i wykroiłem fason ze wzoru. Wygląda przyzwoicie - uśmiecha się. - Prawda?

Prawda.

Ale szycie strojów historycznych i pływanie galarem to jednak nietypowe zainteresowanie jak na nastolatka. - Bo chyba jestem nietypowy - przyznaje Krystian. - Za historią na lekcjach nie przepadam. Za to lubię wejść w inny klimat niż ten, który mnie otacza w szkole. Powrót do średniowiecza, do dawnych czasów, pozwala mi przeżyć coś zupełnie niedzisiejszego. W dodatku nie tylko za pośrednictwem gier komputerowych. No i historii uczę się tu jakby przy okazji. Minus jest taki, że tylko tej z okresu średniowiecza.

***

Ruszamy. Galar wyposażony jest w żagiel łaciński. Reja ma ponad 8 metrów, a więc jest stosunkowo długa. Maszt można zdjąć, można go położyć, ale i tak jest dość niski, bo prześwity choćby pod krakowskimi mostami mają niecałe pięć metrów. Wyższe jednostki się tam nie mieszczą.

Zanosi się na burzę, więc dziś żagiel pozostanie złożony. Do Stopnia Dąbie zawiezie nas silnik. - Musimy go mieć, takie są przepisy - zaznacza Matylda Błyszczuk, psycholog oraz prezeska Fundacji „Horyzont Zdarzeń”. I poprawia zielony, wełniany kaptur, który pięknie się komponuje z czerwoną lnianą tuniką.

Bartek Bryl na co dzień wychowawca młodzieży i instruktor, dziś założył prostą, lnianą tunikę. Mówi: - W swoim czasie był to strój najbardziej popularny wśród mężczyzn. Dostosowany do ćwiczeń wysiłkowych, bo nie było w niej gorąco. Sprawdziła się w czasach historycznych i sprawdza się teraz.

Stroje są głównie z wełny - jak zielony kaptur Matyldy i z lnu - jak jej czerwona sukienka. -Mamy też stroje floty kaperskiej, pirackiej. To głównie lniane białe koszule. Czarne spodnie, sandały - dodaje.

Przymierzam kapelin, czyli hełm; wygląda jak prawdziwy. - Mamy na galarze dwie armaty, są hakownice, łuki, kusze - wylicza Matylda.

Największe wrażenie robią działa. Żeglarze mają sposób, żeby markowane strzały dawały odgłos prawie taki jak prawdziwe armaty. Strzały do łuku także są zakończone gąbczastymi kulami. - To pacyny - wyjaśnia Matylda. - Walczymy też bronią białą. Zabezpieczenie nie pozwala się zranić.

***

W galarze Fundacji „Horyzont Zdarzeń” jest miejsce dla dwunastu wioślarzy i sternika, który zawiaduje wiosłem sterowym zwanym drygawką. - Bębniarz siedzi tam, na dziobie i podaje rytm - opowiada Bartek. Załoga musi być zgrana i wytrenowana. Na wiosłach płynie się siłą mięśni i charakteru. Nie jest łatwo, gdy trzeba pokonać siłę wiatru, który spycha i ściąga galar. Wiosła są duże, mają prawie cztery metry długości każde. Jeśli jest pełna obsada wioślarzy - galar wygląda epicko.

Dziś tylu załogantów nie ma. Nie zobaczę, jak szybko galar zawraca. Muszę uwierzyć na słowo, że szybciej niż na silniku. - Podczas takiego manewru używa się specjalnych technik - opowiada Bartek. - Gdy jedna burta wiosłuje do przodu, druga do tyłu. Trzeba to wyćwiczyć na spokojnej wodzie. Trening jest długi i żmudny. Wymaga idealnej koordynacji całej załogi, bo wystarczy, że jedna osoba zgubi rytm i wiosła zaczynają uderzać o wiosła, krzyżują się, klinują, no a galar nie skręca tam, gdzie miał skręcić.

***

Zanim powstał galar, Matylda i Bartłomiej, prezeska i wiceprezes Fundacji „Horyzont Zdarzeń”, szukali historycznego szkutnika, który chciałby się podzielić swoją wiedzą i pasją. W Polsce jest takich trzech. -Zadzwoniliśmy do pana Wacława Witkowskiego z Wielunia. Akurat wracał z Francji do Polski szkutą o imieniu „Wanda”, którą sam zbudował. Gdy usłyszał, że chcemy zainteresować młodych ludzi wiedzą szkutniczą, był zachwycony, bo nie ma zbyt wielu osób, którym mógłby przekazać to, co sam wie o budowaniu drewnianych jednostek historycznych - opowiada Matylda.

I tak pod kierunkiem szkutnika Witkowskiego młodzież z podkrakowskich miejscowości w zeszłym roku zbudowała galar - dawny statek wiosłowy, jakim niegdyś spławiano towary w dół rzeki. Jednostka była budowana wieloetapowo. W różnych fazach uczestniczyło w tym przedsięwzięciu prawie 40 osób. Niektórzy tworzyli kadłub, inni brali udział przy takielunku, czyli zakładaniu żagli. Część samodzielnie robiła wiosła. Galar ma niemal 15 metrów długości łącznie z dziobem, a jego szerokość sięga 3,5 metra. Zbudowany jest głównie z sosny, ale ma też elementy dębowe. Krzywulce, czyli wręgi łączące dno łodzi z burtą, są charakterystyczne dla jednostek tradycyjnych. Żeby je zrobić, trzeba znaleźć drzewo, które rośnie w charakterystyczny, rozwidlający się sposób.

A że młodzi są pasjonatami oręża dawnego, jak np. sztuka władania mieczem czy łucznictwo tradycyjne, galar ma charakter zbrojny i nawiązuje do czasów walk z Krzyżakami.

Galarów używano przede wszystkim do transportu. Ale pod koniec XV wieku podobna jednostka rzeczna została wykorzystana w bitwie o Zalew Wiślany. Stanowiła jednostkę przełamania w starciu z Krzyżakami. Zainstalowano na niej kusze wałowe, działa i hakownice. - W tak zwanym „Morskim Grunwaldzie” - 15 września 1463 roku - polska flota doszczętnie rozbiła krzyżacką armadę, przyczyniając się do zakończenia wojny trzynastoletniej. Był to całkiem pokaźny desant przez to, że na pokładzie mogło się znaleźć wielu zbrojnych. Konstrukcja galaru ułatwiała abordaż, czyli walkę wręcz z załogami innych łodzi - opowiada Bartek. - Takie jak nasz, mające piętnaście metrów długości, były najpopularniejsze.

***

Ale pływały też dwa razy większe. Ich długość sięgała do 30 metrów. Nie poradziłyby sobie na dzisiejszej Wiśle, bo jest płytka. Każda większa jednostka ma problem.

Za to ładowność piętnastometrowego galaru jest imponująca i wynosi 10 ton. Podczas koncertów festiwalowych zmieściło się na nim niemal 50 osób i scena. Pokład jest duży, można ustawiać ławki, stoły.

I można na galarze nocować; wystarczy rozłożyć wiatę (poza tym żeglarze zabiorą ze sobą namioty). - Zawsze możemy przybić do brzegu i rozbić tam wioskę. Będziemy również gotować, głównie potrawy jednogarnkowe, zresztą na łodzi też można rozpalić ogień. Palenisko jest na piachu i na ułożonej na nim blasze - mówi Matylda.

- Staramy się w tych młodych ludziach wzmocnić potencjał - mówią w „Horyzoncie Zdarzeń”. - Chodzi o to, żeby zobaczyli, co potrafią. Oferujemy im szerokie, nietypowe spektrum zajęć. Proponujemy naukę dawnej szermierki i łucznictwa tradycyjnego. Szkolimy ich z pierwszej pomocy w ciekawy sposób; powstaje fabularyzowany scenariusz z pola bitwy, a nasi kursanci muszą odbić rannych ze wzgórza, opatrzyć ich, przetransportować. Nabywają praktyczne umiejętności i dobrze się bawią.

Zdarzają się też niezapomniane przygody. - Jesienią, gdy wpływaliśmy do Łączan; tam galar miał odpoczywać przez zimę, za sterem siedziała moja siostra Gabriela - opowiada Krystian. -Było ciemno, zimno. Właściwie wszyscy byliśmy zmęczeni i przysypialiśmy. Siostra się zagapiła i wprowadziła galar w krzaki. Lepszego budzika nikt nie wymyślił. Zerwaliśmy się na równe nogi. Jedni rzucili się do lin, do steru, do kotwicy. Wespół w zespół wyszliśmy z opresji - dodaje. I już cieszy się na wyprawę do Gdańska. -To będzie coś fantastycznego.

1000 kilometrów - tyle chcą przepłynąć w trzy tygodnie. Na wiosłach i na żaglu. - Zabieramy młodzież, która budowała tę łódź i rekrutujemy załogę. Będziemy płynąć w dwie inne jednostki tradycyjne. Też zaprzyjaźnione. Będą dwie pychówki, czyli mniejsze łódki na cztery - pięć osób i katamaran, czyli pływająca tratwą. Mamy nadzieję, że w rejs, który potrwa trzy tygodnie, popłynie przynajmniej 40 osób, ale też chcemy załogę wymieniać na trasie - opowiada Matylda.

Aby spełnić to marzenie, pasjonaci potrzebują 20 tysięcy złotych. - Jeśli uzbieramy więcej, to chcemy zaprezentować nasz galar na festiwalu łodzi tradycyjnych w Orleanie. Chcemy przewieźć galar do Paryża, stamtąd popłynąć do Orleanu, zaprezentować się wrócić - już drogą lądową - rozmarza się Matylda. - Każdy może pomóc.

___________________________________
Krakowski Festiwal na Falach - Rzeka Pasji to wydarzenie inauguruje rejs historycznymi statkami z Krakowa do Gdańska z okazji Roku Rzeki Wisły. Festiwal odbędzie się 16-18 czerwca, u stóp wzgórza wawelskiego, na bulwarze Czerwieńskim. Będzie współtowarzyszyć Jarmarkowi Świętojańskiemu. Program zakłada piracką grę terenową (LARP), koncerty muzyki dawnej i flisackiej na historycznych statkach, warsztaty z oręża i rzemiosła dawnego, turnieje miecza i łucznictwa, wystawę zdjęć historii Wisły. Nasz galar jest wyjątkowy, gdyż jest pierwszym w Polsce pływającym centrum kultury dawnej. Projekt jest współfinansowany ze środków Gminy Miejskiej Kraków

Jeśli ktoś ma ochotę na nietypowy rejs, może zaciągnąć się do załogi, jednocześnie dokładając coś od siebie. Założyliśmy akcję crowdfundingową 1000 km wiślanej żeglugi, w której to właśnie Ty możesz dołączyć do naszej pirackiej załogi: https://zrzutka.pl/a5embh

Kontakt do nas: fundacjahoryzontzdarzen@gmail.com

tel. 796 303 135

Galar powstał w ramach projektu Akademia Wyzwań finansowanego z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich.

Mówimy po krakosku (odc. 6). "Łapsztos?"

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, NaszeMiasto

Majka Lisińska-Kozioł

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.