4 marca 1939 r. w Sztabie Głównym w Warszawie przystąpiono do opracowywania planu wojny z Niemcami. Powstał dokument obarczony zasadniczymi błędami.
Przez większą część międzywojnia w Sztabie Głównym Wojska Polskiego szykowano się do kolejnej wojny ze Związkiem Sowieckim. Panowało silne przekonanie, że wygrany w 1920 r. konflikt będzie miał ciąg dalszy, bo Moskwa nie zrezygnuje z utraconych terenów. W związku z tym już od 1921 r. w Sztabie prowadzono szeroko zakrojone studia operacyjne, a następnie w 1936 r. przystąpiono do opracowywania planu wojny pod nazwą „Wschód”. Prace nad nim ukończono w lutym 1939 r.
Słabe Niemcy
Inaczej było z planem ewentualnej wojny z Niemcami. Osłabienie i rozbrojenie tego kraju na mocy traktatu wersalskiego zmniejszało prawdopodobieństwo ataku, tym bardziej, że Reichswehra była dużo słabsza od Wojska Polskiego. Warszawa rozpatrywała, i to jedynie na zasadzie luźnych studiów, wariantów karnego uderzenia na Niemcy w porozumieniu z mocarstwami zachodnimi.
I tak brano pod uwagę m.in. atak na Prusy Wschodnie i Dolny Śląsk aż po Odrę, zajęcie Górnego Śląska, a także atak na Pomorze Zachodnie. Z kolei Francja w ramach zobowiązań sojuszniczych domagała się od Polski podczas obustronnej ofensywy ataku wprost w kierunku Berlina. Po przejęciu władzy w Niemczech przez NSDAP marszałek Piłsudski sondował Paryż na temat ewentualnego prewencyjnego uderzenia, ale tamtejsi politycy odrzucili propozycję. Opracowywanie jakichś bardziej rozbudowanych planów wojny na zachodnich granicach zablokowało podpisanie w 1934 r. polsko-niemieckiej deklaracji o nieagresji, a następnie dobre relacje między Warszawą a Berlinem.
Studia nad ewentualną wojną z Niemcami podjęto dopiero po śmierci Piłsudskiego, gdy Generalnym Inspektorem Sił Zbrojnych został gen. Edward Rydz-Śmigły. Zlecił on przeprowadzenie stosownych badań generałom: Leonowi Berbeckiemu, Józefowi Rómmlowi, Władysławowi Bortnowskiemu i Tadeuszowi Kutrzebie. Ich opracowanie pod nazwą „Studium Niemcy” przedstawiono Rydzowi-Śmigłemu w czerwcu 1936 r. Miało ono stanowić prowizoryczny plan działania na wypadek wojny z Niemcami. Nadal jednak kierunek zachodni traktowano jako marginalny, koncentrując się na zagrożeniu ze strony ZSRS.
W 1936 r. gen. Tadeusz Kutrzeba na zlecenie marsz. Rydza-Śmigłego przygotował studium na temat możliwości wojennych Niemiec i Polski. Niemiecki atak na Polskę wyznaczył orientacyjnie na rok 1940. Już wtedy było jasne, że Niemcy nadgoniły wojskowe zapóźnienie i militarnie górują nad Polską, więc w przypadku wojny kluczowe będzie dla nas wsparcie Francji. Kutrzeba sugerował też konieczność budowy umocnień na granicy zachodniej. Kolejne takie opracowanie, pt. „Studium planu strategicznego Polski przeciw Niemcom”, stworzyli na początku 1938 r. gen. Kutrzeba i ppłk. Stefan Mossor. Autorzy zakładali, że Niemcy uderzą z Prus Wschodnich oraz Dolnego Śląska i będą nacierać na Warszawę. Postulowali obronę Wielkopolski, która rozdzielała atakujące niemieckie siły i podkreślali, by za wszelką cenę nie dać się wypchnąć poza linię Wisły, bo wtedy wojna będzie przegrana.
Dwukrotna przewaga
Sytuacja drastycznie uległa zmianie w 1938 r. wraz z odrzuceniem przez Polskę niemieckich propozycji wejścia do Paktu Antykominternowskiego i udzielenia koncesji terytorialnych na rzecz Berlina. Wobec odmowy stało się jasne, że Polska może spodziewać się ataku. Powrócono więc do studiów analitycznych. W lutym 1939 r. marsz. Rydz-Śmigły wydał szefowi Sztabu Głównego gen. Wacławowi Stachiewiczowi ogólne wytyczne dotyczące zadań poszczególnych armii. Na tej podstawie przystąpiono do opracowywania planu sztabowego.
4 marca gen. Wacław Stachiewicz zwołał konferencję, na której powiadomił oficerów Sztabu o rozpoczęciu prac nad planem operacyjnym „Zachód”. Podzielił oficerów na trzy grupy robocze zajmujące się różnymi aspektami tego planu. I grupa kierowana przez gen. Tadeusza Malinowskiego (zastępcę szefa Sztabu) miała zająć się mobilizacją zaplecza i cywilnych ministerstw. Grupa II kierowana przez płk. Józefa Jaklicza (szef Oddziału III Sztabu) pracowała nad sprawami operacyjnymi. Grupa III grupa pod kierownictwem płk. Józefa Wiatra (szef Oddziału I Sztabu) miała opracować plan kwatermistrzowski.
Już w trakcie prac doszło w marcu 1939 r. do zajęcia Czechosłowacji przez Niemców. Spowodowało to zasadniczą zmianę w położeniu strategicznym Polski, której zagroziło teraz oskrzydlenie już nie tylko od północy, ale i od południa. W Sztabie przystąpiono do wprowadzania poprawek do założeń operacyjnych. Dokument przedstawiono marsz. Rydzowi-Śmigłemu 22 marca 1939 r. Jakie były jego założenia?
Autorzy stwierdzali, że Wehrmacht ma co najmniej dwukrotną przewagę nad Wojskiem Polskim, stąd konieczne jest uzyskanie pomocy ze strony Francji i Wielkiej Brytanii. Zdawano też sobie sprawę, że pomoc ta może nie nadjeść zbyt szybko, dlatego Polska musi być zdolna do jak najdłuższego wytrzymywania nacisku Niemiec w osamotnieniu. Działania miały mieć charakter defensywny, a ujęto je w trzy zasadnicze punkty: 1) bronić niezbędnych do prowadzenia wojny obszarów, zadając Niemcom jak największe straty, 2) nie dać się rozbić przed rozpoczęciem działań sprzymierzonych na zachodzie, 3) po ruszeniu ofensywy sprzymierzonych i odciążeniu frontu polskiego decyzje podejmować w zależności od sytuacji.
Sześć armii
Zgodnie z pierwszym punktem - ale wbrew wojskowemu rozsądkowi - postanowiono bronić korytarza pomorskiego, Wielkopolski i Śląska. Oznaczało to ustawienie jednostek wzdłuż granicy pozbawionej przeszkód naturalnych. Decyzja ta wynikała z przesłanek politycznych - polscy liderzy obawiali się, że Hitler po zajęciu terenów należących niegdyś do Niemiec zatrzyma ofensywę, a państwa zachodnie chętnie zatwierdzą jego zdobycze na kolejnej konferencji monachijskiej. Poza tym za obroną tych terenów przemawiały argumenty demograficzne i gospodarcze - były one gęsto zaludnione (Wielkopolska) i uprzemysłowione (Śląsk).
Granice miało osłaniać sześć armii. Armia „Pomorze” miała bronić Pomorza, Armia „Modlin” ochraniać Warszawę od północy, Armia „Poznań” walczyć o Wielkopolskę, a Armia „Łódź” osłaniać kierunki operacyjne ze Śląska na Łódź i Warszawę. Armia „Kraków” miała bronić Śląska i Małopolski. Później utworzono także Armię „Karpaty” osłaniającą południowe skrzydło wzdłuż granicy ze Słowacją i Węgrami. Zadaniem Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Narew” była obrona północno-wschodniego odcinka frontu wzdłuż Narwi i Biebrzy. Przewidywano stopniowy odwrót na linie Wisły, Narwi i Sanu, a jeszcze potem na tzw. przedmoście rumuńskie, czyli południowo-wschodni skrawek kraju przylegający do granicy z Rumunią. Według planu pierwsza miała rozpocząć odwrót Armia „Pomorze”, po niej kolejne, ostatnia zaś - Armia „Kraków”.
Tak przygotowany plan „Zachód” był w gruncie rzeczy tylko ogólnym szkicem. Przewidywał postępowanie tylko w pierwszej fazie wojny, tj. podczas działań nad granicami i w zachodniej części kraju. Dalsze plany szczegółowe miały zostać opracowane później. Działania w dużej mierze miały więc być improwizacją…
23 marca 1939 r. marsz. Rydz-Śmigły wręczył dowódcom armii tzw. zarządzenia wykonawcze. Były to bardzo ogólne wytyczne na temat składu ich armii i jej zadań. Dowódcy nie poznali planu wojny i koncepcji Naczelnego Wodza, co gorsza nie znali też zadań swoich sąsiadów. Marszałek Rydz-Śmigły sprowadził w ten sposób tajemnicę wojskową do absurdu. Postępował w tym względzie zresztą według zwyczajów Józefa Piłsudskiego, który także nie miał zwyczaju wyjaśniania podwładnym swoich zamierzeń. Gdy dowódca Armii „Łódź” gen. Juliusz Rómmel zaczął uzgadniać szczegóły współdziałania z dowódcami sąsiednich armii Rydz-Śmigły udzielił mu nagany. Dowódcy armii mieli kontaktować się bezpośrednio z Naczelnym Wodzem omijając szefa Sztabu Głównego gen. Wacława Stachiewicza. Gdy ten na własną rękę zaczął dowiadywać się od nich szczegółów, również został skarcony…
Wad planu było więcej. Jego twórcy wyobrażali sobie nową wojnę na kształt poprzedniej. Dywizje piechoty miały bronić się na wyznaczonych liniach, a następnie powoli odchodzić na inne pozycje. Kawaleria miała osłaniać skrzydła, robić wypady i prowadzić rozpoznanie. Nie wzięto pod uwagę, że Niemcy mają jednostki szybkie - dywizje pancerne i zmotoryzowane - które z łatwością przerwą front i okrążą piechotę. Kiepska była łączność, zarówno w terenie między oddziałami, jak i z Naczelnym Wodzem, który chciał dowodzić jednoosobowo. Nie zdecydował się na utworzenie grup armii ani frontów, co bez wątpienia ułatwiłoby kierowanie walką. Styki armii były słabo obsadzone i łatwo je było przerwać, co się zresztą stało i spowodowało już w pierwszych dniach września spowodowało odwrót całości polskich sił.
Czy była jakaś alternatywa? Tak. Gen. Kazimierz Sosnkowski proponował np. oparcie obrony o linię Wisły i Sanu, a gen. Rómmel sugerował stworzenie grupy armii „Łódź” „Poznań” i „Kraków”. Propozycje zostały odrzucone. Według ekspertów, gdyby usunąć błędy planu „Zachód” oraz fatalne dowodzenie Rydza-Śmigłego polski opór we wrześniu 1939 r. trwałby dłużej, zadałby Niemcom większe straty i nie zakończyłby się taką katastrofą, jaka nastąpiła.