Podczas okupacji wysyłano życzenia z okazji Bożego Narodzenia, pisząc: obyśmy za rok byli w wolnej Polsce. I naklejano znaczek z Hitlerem

Czytaj dalej
Fot. Anna Kaczmarz
Jolanta Tęcza-Ćwierz

Podczas okupacji wysyłano życzenia z okazji Bożego Narodzenia, pisząc: obyśmy za rok byli w wolnej Polsce. I naklejano znaczek z Hitlerem

Jolanta Tęcza-Ćwierz

Zwyczaj wysyłania świątecznych pocztówek z życzeniami upowszechnił się na ziemiach polskich na początku XX wieku. Ówczesne kartki trochę różniły się od współczesnych - królowały sceny biblijne, ilustracje przedstawiające zimowe zabawy i obrazki nawiązujące do historii Polski. O czym przed laty pisali do siebie mieszkańcy Krakowa i czego sobie życzyli z okazji Bożego Narodzenia - zdradza prof. Aleksander Skotnicki, hematolog, autor książek o społeczności żydowskiej w Krakowie, kolekcjoner kartek pocztowych.

Skąd się wzięła pocztówka i jak się zmieniała na przestrzeni lat?
Pierwsza na świecie pocztówka, zwana kartą korespondencyjną, została wprowadzona na terenie monarchii austro-węgierskiej w 1869 roku. Za jej „ojca” uważa się profesora Emanuela Herrmanna, ekonomistę z Wiednia. W jednym z artykułów prasowych przekonywał on, że niechęć do rozpowszechniania odkrytej korespondencji jest nieuzasadniona, gdy z 33 milionów listów przekazywanych rocznie przez pocztę austriacką, jedna trzecia... nie zawiera żadnych sekretów. Pierwsze karty korespondencyjne były pozbawione ilustracji, posiadały jedynie nadrukowany znaczek z podobizną Franciszka Józefa. Karta korespondencja w swej oryginalnej, austriackiej wersji dotarła do Galicji i Krakowa zaraz po jej wprowadzeniu. Dwa lata później poczta Austro-Węgier wypuściła karty korespondencyjne w lokalnych językach monarchii. Dla Galicji były to dwie wersje opisane dodatkowo w językach polskim i ukraińskim. W 1872 roku na pocztówce pojawiła się ilustracja. Co ciekawe, istniał wówczas zakaz korespondowania na stronie adresowej (rewersie) karty pocztowej, o czym informowały drukowane napisy: tylko na adres (Nur für die Adresse). Treść korespondencji zamieszczano więc wokół lub pod ilustracją. Dopiero w 1904 roku stronę adresową podzielono na dwie części: adres i korespondencję, co praktykowane jest do dzisiaj. Nad polską nazwą karty pocztowej zastanawiano się dość długo. W roku 1900 w Warszawie odbyła się Pierwsza Wystawa Kart Pocztowych i z tej okazji ogłoszono konkurs na nazwę karty pocztowej. Nadesłano 296 propozycji, spośród których wybrano pięć najlepszych: pisanka, listówka, liścik, otwartka i pocztówka. W drodze głosowania wygrało słowo pocztówka. Autorem najlepszej nazwy była osoba pod pseudonimem „Marja z B”. Po otwarciu koperty okazało się, że jest to sam Henryk Sienkiewicz! Największy rozkwit pocztówki nastąpił od lat 90. XIX wieku. Na przełomie wieków karty pocztowe stały się ważnym środkiem komunikacji międzyludzkiej. Stanowią również bezcenne źródła dla badaczy dziejów miasta, regionu czy kraju. W interesujący sposób przedstawiają wydarzenia historyczne, ukazują, jak wyglądały miejsca, w których żyli ludzie, opowiadają o ich codzienności. Prezentują także atmosferę danego okresu, style architektoniczne, modę, środki transportu, a nawet role społeczne przypisane w danym czasie kobietom i mężczyznom. Swoje pocztówki miały miasta, a nawet małe wioski.

Szczególne miejsce w pana zbiorach zajmują pocztówki ukazujące dawny Kraków.
Przed laty do dobrego tonu należało posiadanie zbioru pocztówek wysyłanych z miast, których widoki przedstawiały. Jestem krakowianinem, dlatego Kraków widnieje na wielu kartach będących w moich zbiorach. Pocztówki ukazujące dawne krakowskie zakątki i ulice stały się również ważnym rodzajem dokumentacji wizualnej.

Także treść korespondencji, choć bardzo skrótowa, stanowi historyczny dokument epoki. Oddaje jej klimat, zwyczaje, osobowość piszących.

Kraków to również miasto zasłużonych dla kultury polskiej wydawców pocztówek, miasto wybitnych artystów - autorów pocztówkowych ilustracji oraz miejsc, gdzie żyło i żyje wielu znakomitych kolekcjonerów pocztówek - filokartystów oraz gdzie powstała pierwsza organizacja skupiająca polskich zbieraczy kart pocztowych. Do głównych firm wydawniczych w Krakowie pod koniec XIX i na początku XX wieku należał Salon Malarzy Polskich. Firmę założył w 1885 roku Henryk Frist, który zajmował się działalnością wydawniczą, a ponadto handlem i wyceną dzieł sztuki. Salon wydawał karty pocztowe z reprodukcjami malarstwa polskiego oraz pocztówki o charakterze patriotycznym i historycznym. Któż mógł wtedy oglądać dzieła Jana Matejki - Hołd Pruski czy Konstytucję 3 Maja? Szacuje się, że przez cały okres działalności zakończonej wybuchem drugiej wojny światowej w krakowskim Salonie Malarzy Polskich mogło powstać ponad 10 tysięcy pocztówek! Drugim ważnym elementem, poza umieszczaniem na pocztówkach sztuki, jest promocja polskiej myśli patriotycznej. Na kartach pocztowych często publikowano słowa pieśni patriotycznych, a nawet nuty. Wysyłanie pocztówek z napisem: „Jeszcze Polska nie zginęła” było pewnym ryzykiem, zwłaszcza że karty te były skazywane przez sądy pruskie na zniszczenie, ponieważ nawoływały do zwracania się przeciwko zaborcom.

Fakt, że pocztówki takie mogą być groźną bronią w walce o utrzymanie polskości w Wielkopolsce i na Śląsku, władze pruskie uzmysłowiły sobie już w roku 1900. Zamieszczono wykaz 143 pocztówek objętych zakazem rozpowszechniania.

Były to karty o treści historycznej, alegoryczne, heraldyczne, ilustrowane słowami pieśni, „Sokolskie” oraz pocztówki związane ze strajkiem szkolnym we Wrześni.

Jest pan profesorem medycyny, hematologiem. Skąd pomysł na kolekcjonowanie pocztówek?
Jedni chodzą na mecze, drudzy zbierają pudełka po zapałkach, a jeszcze inni militaria. Ja zbieram pocztówki. Jestem naukowcem, dlatego fascynuje mnie docieranie do archiwów i nieznanych dokumentów, a pocztówka jest dokumentem historycznym. Najpierw zbierałem znaczki, jak większość chłopców sześćdziesiąt lat temu. Można więc powiedzieć, że moja droga wiodła od filatelistyki do filokartystyki - tak nazywamy zbieranie pocztówek.

Karta pocztowa odtwarza atmosferę tamtego życia. Podczas okupacji wysyłano najlepsze życzenia z okazji świąt Bożego Narodzenia, pisząc: obyśmy za rok byli w wolnej Polsce. A następnie naklejano znaczek z Hitlerem, bo innych nie było. Poznawanie takich opowieści wydaje mi się bardzo ciekawe, a kolekcjonowanie pocztówek pozwala na wgląd w historię Krakowa.

Pocztówka ma wartość nie tylko estetyczną. Jak wspomnieliśmy, są na niej znaczek, pieczęć, korespondencja, podpisy znanych osób, są wreszcie nieistniejące już obiekty, nierzadko ważne w historii Polski. Jakie miejsca i zabytki przedstawiały ówczesne krakowskie karty pocztowe?
To przede wszystkim centrum Krakowa - Stare Miasto, jak również Kazimierz. Niemal od początku wprowadzenia ilustrowanych kart pocztowych pojawia się na nich Uniwersytet Jagielloński, promując uczelnię wśród adresatów korespondencji wysyłanej z Krakowa, i jego studenci. Na jednej z pocztówek żacy pozdrawiają - unosząc czapki - Adama Mickiewicza, stojącego na cokole przed kościołem Mariackim. Na pocztówkach przedstawiano także krakowskie ulice. Mam w zbiorach m.in. kartę przedstawiającą ulicę świętej Anny, która została wytyczona podczas wielkiej lokacji w XIII wieku. Na pocztówce widać, że kończyła się przy murach miejskich tzw. furtą św. Anny, zwaną też Furtą Żydowską lub Basztą Rusznikarzy. Po prawej stronie widoczny jest dwuwieżowy barokowy kościół św. Anny z 1703 roku, a po lewej Collegium Maius, będące najstarszym w Polsce budynkiem uniwersyteckim, ufundowanym w 1400 roku przez Władysława II Jagiełłę. Posiadam także pocztówkę z 1902 roku, która obrazuje ulicę Dietlowską. Jej postanie Kraków zawdzięcza byłemu rektorowi Uniwersytetu Jagiellońskiego, profesorowi medycyny Józefowi Dietlowi. Jako prezydent miasta nakazał zasypać stare koryto Wisły między Stradomiem a Kazimierzem i na jego miejscu polecił utworzyć nowoczesną arterię komunikacyjną. Miała kilometr długości i sto metrów szerokości. Mam również karty pocztowe z ulicami Floriańską, Stradomską, Grodzką czy Sławkowską - wszystkie z czasów austriackich. Warto też wspomnieć, że w 1882 roku uruchomiono w Krakowie pierwszą wąskotorową linię tramwaju konnego, mającą niecałe trzy kilometry długości, która także widnieje na pocztówkach. Linia biegła od dworca kolejowego przez ulicę Basztową i Floriańską do Rynku, a następnie ulicami Grodzką, Stradomską i Krakowską do mostu Podgórskiego. Przejazd trwał 18 minut, przystanków było dziewięć, a opłata była uzależniona od pierwszej lub drugiej klasy. Jeden z przystanków mieścił się obok kościoła Świętych Apostołów Piotra i Pawła przy ulicy Grodzkiej, co widać na pocztówce z akwarelą Stanisława Tondosa. Był to krakowski malarz, uczeń Jana Matejki, zafascynowany tutejszymi budowlami i ulicami. Przestawiając je w swoich pracach, oddawał z wielką dokładnością detale architektoniczne, zachowując jednocześnie nastrój malowanych zabytków. Ponieważ Tondos miał trudności w malowaniu ludzi, koni, czy całych scen miejskich, pomagali mu Juliusz i Wojciech Kossakowie. We współpracy z nimi powstały najbardziej urokliwe dzieła poświęcone Krakowowi.

Karty pocztowe to nie tylko zatrzymana w kadrach historia Krakowa i architektury, ale także mieszkańców. O czym pisali do siebie przed laty? Jakimi wiadomościami się dzielili?

Z pocztówek wyczytamy wiele o ludziach, którzy je kupili i wysłali do kogoś bliskiego. Czasem to zdawkowe pozdrowienia, kiedy indziej krótki list. Karty pocztowe w przeciwieństwie do oficjalnych wydawnictw drukowanych oddają ówczesne życie bez retuszu. Można z nich wyczytać wiele szczegółów dotyczących naszego świata w tamtych czasach.

Jedną z moich ulubionych jest namalowana przez Stanisława Tondosa pocztówka, która przedstawia dziedziniec Collegium Maius (jeszcze bez pomnika Mikołaja Kopernika), datowana na 5 czerwca 1900 roku. Zawiera ona interesującą treść i dobrze świadczy o ówczesnej poczcie. Państwo Konopkowie piszą do Jaśnie Wielmożnego Pana Dobrodzieja Kryspina Świerzyńskiego w Krakowie zamieszkałego przy ul. Batorego 1, w następujący sposób: „Łaskawy i kochany Panie Dobrodzieju! Dlaczego Pan dziś nie był u nas, czekamy jutro i proszę z tą kartką przyjść, bo Pan nie zbiera, a ja zbieram. Serdecznie oddani Konopkowie”. Można sądzić, że doszło do tej wizyty, ponieważ na dwóch pieczęciach z dwóch urzędów pocztowych (nr 10 i 11) jest ta sama data, zwłaszcza że (jak sprawdziłem w dokumentach) poczta była wtedy wysyłana trzy razy dziennie! Z kolei na innej kartce Tondosa z 1900 roku, która przedstawia Collegium Novum oraz grupę dostojnych starszych panów, prawdopodobnie profesorów, korespondent z Krakowa pozdrawia swojego doktora pracującego w praskiej klinice. Zaskakujące jest, że korespondujący na początku XX wieku zamiast pisać listy, wysyłali pocztówki i pod ilustracją (na awersie) potrafili z wielkim trudem i starannością przekazywać wiele informacji. Taką korespondencję ukazuje pocztówka ze zdjęciem świeżo zbudowanego, wspaniałego Teatru Miejskiego. Pozwolę sobie przytoczyć jej fragment. Można mi to poczytać za niedyskrecję, ale autor też o nią nie zadbał, gdyż każdy mu współczesny przeszło sto lat temu również mógł ją odczytać. A oto treść: „Spełniając życzenie szanownej Pani, przesyłam Krakowski Teatr, wstrzymywałem się, bom sądził, iż zacną Panią ujrzę w Krakowie. W pierwszych dniach lipca jadę do Szczawnicy z Mozelowską, a Murdzieńska jedzie pod Krzeszowice do Tenczynka. Stefa wyjechała do babci, a potem do Siostry Antosi na miesiąc, jeżeli będzie w Warszawie to odwiedzi niezawodnie Panią i p. Saską; którym życzę zdrowia”. Czyż to nie piękne, jak ludzie wówczas żyli i interesowali się swoją codziennością? Z czasem pocztówki stawały się coraz bardziej kolorowe, ale tak pięknych jak te przedwojenne, już dzisiaj nie ma. Kiedy jest mi smutno, oglądam moje zbiory.

Czego ludzie życzyli sobie sto lat temu z okazji Bożego Narodzenia?
W trudnej historii Polski, gdzie były dwie wojny, a potem okres komunizmu, pocztówka stanowiła łatwy i szybki sposób przekazania informacji. Ponadto napisać do kogoś kartkę, było w dobrym tonie.

Życzenia wysyłane na kartce pocztowej stanowiły (i stanowią) nasz wyraz pamięci. Przed wojną było podobnie, że nie wspomnę o życzeniach wysyłanych w czasie wojny. Dzisiaj mamy maile i SMS-y, wtedy to była jedyna możliwość dotarcia z informacjami, przekazania wyrazów pamięci czy najlepszych życzeń niezależnie od wszystkich przeciwieństw i trudnych historii, których doświadczali Polacy.

Warto też wspomnieć o samych kartkach świątecznych. Umieszczane na nich ilustracje zmieniały się pod wpływem bieżących wydarzeń. Motywy patriotyczne zyskiwały na popularności szczególnie w trudnych dla Rzeczpospolitej okresach, m.in. w czasach pierwszej wojny światowej. Pocztówki były wówczas chętnie ozdabiane polskim godłem i wizerunkami królów. Na wielu można także dostrzec ułanów i żołnierzy Legionów Polskich. W moich zbiorach posiadam również karty pocztowe, na których możemy zobaczyć, jak wyglądała sprzedaż choinek na krakowskim Rynku. Otóż co roku w grudniu między Sukiennicami a kościołami Mariackim i św. Wojciecha odbywał się targ choinek, czyli drzewek bożonarodzeniowych - jak się mówi w Krakowie. Tworzyły one gęsty las z pozostawionymi ścieżkami, po których chodzili kupujący. Cena choinki wahała się od dwóch do trzech złotych za dwumetrowe drzewko.

Dziś posługujemy się mailami lub SMS-ami. Praktycznie zaprzestaliśmy wysyłania pocztówek ze świątecznymi życzeniami. Pan, jako filokartysta, kontynuuje tę tradycję?
Muszę przyznać, że najbardziej lubię rozmawiać z ludźmi, więc przed świętami zawsze dzwonię do bliskich. Jednak co roku sobie obiecuję, że kilka kartek świątecznych napiszę i wyślę.

Jolanta Tęcza-Ćwierz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.