Podhalańscy buntownicy, czyli o robotnikach z Nowego Targu
Czerwiec 1976. Po niespełna sześciu latach rządów Edwarda Gierka polska gospodarka znalazła się w fatalnym stanie ogłoszona wtedy podwyżka cen spowodowała brutalnie stłumione protesty społeczne Wśród represjonowanych znaleźli się także robotnicy z Nowego Targu
Wobec planów drastycznych podwyżek cen żywności dyrekcje i instancje partyjne zakładów w Polsce z niepokojem obserwowały w drugiej połowie czerwca 1976 r. nastroje robotników. Nie inaczej było w Nowotarskich Zakładach Przemysłu Skórzanego (NZPS), największego zakładu w regionie. Działacze Komitetu Zakładowego (KZ) PZPR zauważyli, że „od kilku tygodni powszechna była dyskusja wśród pracowników NZPS na ten temat”.
Atmosferę niepewności wzmagały występujące się od pewnego czasu problemy w dostawie skór, co wymuszało przerwy w produkcji. Rodziło to nastroje niezadowolenia, o czym SB informowała zarówno dyrekcję zakładu, jak i instancje partyjne.
Ogłoszenie podwyżek przez premiera Piotra Jaroszewicza po południu 24 czerwca początkowo nie wywołało w Zakładach większych objawów niezadowolenia. Dzień później niemal wszyscy pracownicy rozpoczęli normalną pracę. Jedynie na Wydziale Głównego Mechanika kilka osób domagało się wyjaśnień w związku z ogłoszoną podwyżką, jednak po udzielonej im odpowiedzi wrócili na stanowiska pracy. Przy KZ PZPR zorganizowano punkt informacyjny, wprowadzono stałe dyżury aktywistów partyjnych i przedstawicieli dyrekcji zakładu. Wieczorem premier Jaroszewicz ogłosił wstrzymanie podwyżek. U wielu ludzi zauważono zaskoczenie.
Dopiero w sobotę 26 czerwca do pracowników NZPS zaczęły docierać informacje o wydarzeniach w Radomiu, rozpowszechniane przez kierowców PKS. Podczas popołudniowego spotkania aktywu zakładowego dyrektor Bolesław Janicki zaproponował skierowanie na ręce I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka telegramu z poparciem. Dokument zakończono słowami: „Zapewniamy, że kierownictwo partii i Wy osobiście możecie na nas liczyć w realizacji zadań, które przed nami stawiacie”. Oczywiście ani treść depeszy, ani zamiar jej wysłania nie został skonsultowany z załogą. Wyselekcjonowano stuosobową grupę aktywistów, która następnego dnia w Nowym Sączu miała wziąć udział w wiecu poparcia dla ekipy Gierka.
W poniedziałek produkcja w zakładzie przebiegała bez żadnych zakłóceń. Przedstawiciele partii i dyrekcji zastanawiali się jak wzbudzić wśród załogi „poparcie dla kierownictwa Partii i tow. Gierka”, „potępienie ekscesów chuligańskich w Radomiu i Ursusie” i „tworzenie klimatu zrozumienia dla konieczności przeprowadzenia zmian struktury cen”.
Strajk w lesie
„Bomba” wybuchła 29 czerwca. Podczas przerwy z radiowęzła popłynęły komunikaty, w których streszczono przebieg wieców i komentowano ostatnie wydarzenia w kraju. Pod koniec audycji padły słowa wskazujące na możliwość ponownego wprowadzenia podwyżek. Reakcja ludzi na Wydziale 460 była natychmiastowa. Po przerwie nie wrócili na stanowiska, zaczęli dyskusję. Pojawiły się informacje o wysłanym w sobotę telegramie do Gierka, więc zażądali jego wycofania. Robotnicy oświadczyli, że „nie zgadzają się z wypowiedziami na wiecu w Nowym Sączu, ponieważ są one równoznaczne z wyrażeniem zgody na podwyżkę cen”.
O proteście nie przesądziło ogłoszenie podwyżki cen, którą zresztą władze zdążyły wstrzymać. Robotnicy w sposób spontaniczny zademonstrowali swoją dezaprobatę wobec przedmiotowego potraktowania ich przez władze partyjne i administracyjne zakładu.
Do protestu zaczęli przyłączać się pracownicy innych wydziałów, a po rozpoczęciu drugiej zmiany, pracy w ogóle nie podjęto na Wydziale 460. Wielu robotników opuściło hale i udało się do lasu, który znajdował się na terenie zakładu. Do dyrekcji dotarła z Warszawy informacja o groźbie zamknięcia NZPS, jeśli protest nie zostanie zakończony.
Wieczorem do załogi przemówił dyrektor Janicki. Próbował tłumaczyć, że treść audycji została źle zrozumiana i apelował o powrót do pracy. Część ludzi zaczęła wracać na stanowiska, niemniej wielu innych nadal pozostało w lesie, reagując na słowa Janickiego gwizdami i okrzykami. W kierunku aktywistów nakłaniających ich do powrotu krzyczano „Nie popieramy polityki partii i rządu”, „nie zgadzamy się z wiecami”.
Do 23.00 pracy nie podjęło 413 pracowników. Po zakończeniu drugiej zmiany zakład zabezpieczono, a aktyw partyjno-gospodarczy zorganizował kolejną naradę. 30 czerwca rano nadal było niespokojnie. Na 3700 pracowników pierwszej zmiany, pracy nie rozpoczęło około 200 osób. Jednak już po dwóch godzinach wszyscy byli na swoich stanowiskach.
Represje
Szybko zaczęto ustalać nazwiska protestujących. Dyscyplinarnie zwolniono 183 osoby, w tym 107 kobiet. Jedna z nich wspominała: „Zabierano nas z warsztatu i prowadzono do dyrektora jak przestępców”. Ludzie odwoływali się do Terenowej Komisji Odwoławczej przy Naczelniku Miasta w Nowym Targu, jednak większość wniosków oddalono. Ponad 50 osób skierowało sprawy do Okręgowego Sądu Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Krakowie. W efekcie do pracy przywrócono blisko 30 pracowników. Wyrzuceni z NZPS mieli trudności ze znalezieniem zatrudnienia w innych zakładach. Wprawdzie w Nowym Targu nie doszło do brutalnej pacyfikacji protestujących, jak w Radomiu czy Ursusie, jednak utrata pracy w trybie dyscyplinarnym była poważną represją.
W Nowym Targu nie doszło do brutalnej pacyfikacji protestujących, jak w Radomiu, jednak utrata pracy w trybie dyscyplinarnym była poważną represją
Władze szukały przyczyn tak radykalnego zachowania załogi. Wskazywano na nieskuteczność pracy ideologicznej, z którą nie potrafili dotrzeć do pracowników partyjni propagandyści. „Źródło sprawy ma głębokie korzenie i wiąże się ściśle z moralnością pracowniczą, na której kształtowanie mieliśmy niewielki wpływ, gdyż dominuje nadal wpływ środowiska zamieszkania, którego wpływy pozostają w jaskrawej sprzeczności z interesami socjalistycznego przedsiębiorstwa”, tłumaczono nieskładnie w jednym z dokumentów.
Zwracano uwagę na jeszcze jeden czynnik, który mógł wpłynąć na postawę pracowników 29 czerwca. W tym dniu Kościół katolicki obchodzi uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Sytuacja, gdy około 2,5 tys. pracowników pochodzących ze wsi „niepracujących w tym dniu na roli oraz [w] sytuacji, kiedy w okresie poprzednim były kilkudniowe przestoje w pracy z powodu braku surowca, dała asumpt do urządzenia sobie »święta« w zakładzie”. Padały głosy, że „nieraz już musiano nadrabiać nieprzepracowane dniówki, wobec czego i w święto nie muszą pracować, gdyż i tak to nadrobią”.
Kryptonim „Lasek”
Na początku lipca w Komendzie Wojewódzkiej MO w Nowym Sączu powołano specjalny Zespół Koordynacyjny, który miał nadzorować „działania profilak-tyczno-represyjne wobec zwolnionych z NZPS pracowników, których zachowanie może stworzyć niebezpieczeństwo dla Zakładu”. SB miała ustalić przyczyny protestu oraz rozpracować „inicjatorów i inspiratorów konfliktu”.
Okazało się, że protest nie miał ani inspiratorów, ani przywódców, i nawet SB realizując sprawę krypt. „Lasek” przyznała, że „w zakładzie nie doszło do żadnych aktów wandalizmu, pobicia pracowników, opuszczenia terenu zamkniętego, itp. spraw o większym ciężarze gatunkowym”.
Dlatego głównym zadaniem policji politycznej w kolejnych miesiącach była kontrola operacyjna zwolnionych, tak aby uniemożliwić dotarcie do nich przedstawicieli Komitetu Obrony Robotników, organizującego pomoc robotnikom represjonowanym po czerwcowych strajkach i protestach.
O pokrzywdzonych w 1981 r. upomniała się „Solidarność”. Z jej inicjatywy podjęto rozmowy pomiędzy przedstawicielami Komisji Roboczej Ministerstwa Przemysłu Lekkiego i zakładowej „Solidarności”, których celem było zrekompensowanie zwolnionym krzywd doznanych kilka lat wcześniej.
Cykl powstaje we współpracy z krakowskim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej. Autorzy są historykami, pracownikami IPN.