Problem z remontem szkoły w Bańskiej Wyżnej. Wykonawca prac zapowiada, że odda sprawę do sądu. Domaga się od gminy wypłaty 100 tys. zł. Ale urzędnicy twierdzą, że roboty nie zostały dokończone.
Firma z Kielc, która wykonywała remont Szkoły Podstawowej w Bańskiej Wyżnej, twierdzi, że gmina Szaflary nie chce jej wypłacić 100 tys. zł. Przedsiębiorca grozi oddaniem sprawy do prokuratury.
Tymczasem urzędnicy uważają, że firma zrobiła fuszerkę i nie ma za co płacić.
Problem z remontem
Urząd gminy w Szaflarach w ubiegłym roku zdecydował się wyremontować podstawówkę w Bańskiej Wyżnej. Głowym celem inwestycji była termomodernizacja budynku szkoły. W ramach prac wykonawca miał wymienić okna i drzwi, ocieplić budynek, zrobić fasadę, a także wyremontować kotłownię. Prace miały kosztować pół miliona złotych. Firma miała czas do 15 kwietnia, by zakończyć prace.
- Od tego czasu nie mam z gminą żadnego kontaktu. Samorząd jest nam dłużny 100 tys. zł i nie możemy się doprosić, żeby nam te pieniądze zapłacili - poinformowała naszą redakcję Katarzyna Śliwińska z firmy budowlanej z Kielc, która wygrała przetarg.
Wysłała gminie wezwanie do zapłaty. A jeśli urząd tego nie zrobi, firma - jak zapowiada Śliwińska - sprawę skieruje do prokuratury i do sądu.
Dodaje także, że współpraca z gminą od początku była bardzo dziwna i trudna. Twierdzi, że jej pracownicy nawet zostali wyrzuceni z placu budowy przez urzędników gminnych.
Remont niedokończony
Okazuje się, że remont w podstawówce nie został dokończony. W budynku cały czas odbywają się lekcje. Jednak braki widać gołym okiem. Budynek został co prawda ocieplony styropianem, jednak nie została wykonana nowa fasada. Nie zostały zamontowane parapety zewnętrzne i nie są wykończone szpalety wokół okien. Wokół szkoły zaś leżą sterty budowlanych śmieci: resztki styropianu, folie, wiadra po chemii budowlanej.
Dyrektorka szkoły poleciła uprzątnąć rozgardiasz wokół szkoły - by dzieciom nic się nie stało.
Urząd zerwał umowę
- Remont został niedokończony nie z naszej winy. Robiliśmy wszystko, by firma zrobiła to, do czego się zobowiązała zgłaszając i wygrywając przetarg - mówi Rafał Szkaradziński, wójt gminy Szaflary.
Przyznaje, że gmina nie wypłaciła 100 tys. zł firmie. - Nie dlatego, że nie mamy tych pieniędzy. Mamy je na koncie. Tylko moim zdaniem to byłaby niegospodarność, gdybyśmy wypłacili te pieniądze - mówi.
Według urzędu gminy, firma z Kielc wykonywała prace niewłaściwie.
- Mamy sporo zastrzeżeń do wykonanych prac. Właściwie udało się zrobić nową kotłownię i pomalować dach. Pozostałe elementy budzą nasze zastrzeżenia - mówi Aneta Sarnecka-Grzybała z urzędu gminy w Szaflarach. Chodzi m.in. o brak ocieplenia stropu i skosów, wymiany drzwi, fasady, szpalety zewnętrzne. - To były elementy, które zamówiliśmy w przetargu. Na dodatek zamontowali w szkole okna nie takie, jak zamawialiśmy. My zamawialiśmy lepsze, które lepiej trzymają ciepło - mówi urzędniczka i dodaje, że w kilku oknach już popękały szyby.
Po tym, jak urzędnicy zorientowali się, że zamontowane okna nie są takie, jak chcieli, dali wykonawcy prac 5 tygodni na wymianę. Gdy ten tego nie zrobił, urząd zerwał umowę z firmą. Urzędnicy tłumaczą, że - choć zastrzeżenia pojawiły się już wcześniej - nie mogli zerwać umowy. Bo według przepisów, musieliby mimo to zapłacić całość za remont.
- Spodziewamy się, że sprawa remontu tej szkoły skończy się w sądzie. Jesteśmy na to gotowi, możemy nawet te 100 tys. zł przekazać do depozytu sądowego. Właściwie to nie wiemy, co zostało już zrobione w tej szkole. Dlatego zleciliśmy teraz inwentaryzację prac - mówi wójt Szkaradziński.
Gdy ta się skończy, urząd zamierza ogłosić kolejny przetarg - na dokończenie prac. To ma nastąpić w najbliższym czasie.