Podobno jak nie krzyczysz: „Polska dla Polaków” - to nie jesteś patriotą

Czytaj dalej
Fot. Aneta Żurek
Maria Mazurek

Podobno jak nie krzyczysz: „Polska dla Polaków” - to nie jesteś patriotą

Maria Mazurek

Patriotyzm to miłość do kraju i przyzwoitość. Nie można być dobrym Polakiem, nie będąc dobrym człowiekiem- mówi nam Jarosław Makowski, historyk filozofii.

Kiedy słyszy Pan „patriota”, kto Panu przychodzi do głowy?

Ksiądz Józef Tischner - przez swoją działalność, i duszpasterską, i intelektualną, uosabiał to, co w polskości najcenniejsze: z jednej strony bezwarunkową miłość i troskę o Polskę i Kościół, z drugiej przenikliwy krytycyzm, a z trzeciej - ewangeliczne duszpasterstwo, którego centrum był upadający grzesznik, który się podnosi. Ten typ postawy popadł ostatnio w zapomnienie, ale mam nadzieję, że w przyszłości to ks. Tischner, a nie ks. Rydzyk, będzie ikoną autentycznego patrioty.

Patriotyzmu uczyłem się też od swojej babci. Jej postawę nazywam patriotyzmem rzeczy małych - to codzienne wypełnianie powinności wobec najbliższych, lokalnej wspólnoty i ojczyzny. Bez wielkich słów, strzelistych deklaracji. Dziś, zamiast praktykować patriotyzm rzeczy małych, uprawia się patriotyczną demagogię, czyli - jak mówił Lincoln - sprytnie ubiera się najbardziej liche idee w najwznioślejsze słowa. Przykładowo: niszczenie Trybunału Konstytucyjnego nazywa się spełnianiem woli suwerena. Moja babcia wielkich słów nie używała. Będąc przyzwoitą, robiła swoje.

Ale żyła przyzwoicie?

Patriotyzm to przyzwoitość. To miłość do kraju i odpowiedzialność za ojczyznę, a więc również - za braci i siostry, z którymi dzieli się tę samą historię, kulturę, język i z którymi, niosąc na barkach przeszłość, buduje się przyszłość. Patriotyzm to Ty i Ja, które przekształca się w My. Patriotyzm ma wymiar moralny. Jest zobowiązaniem wobec drugiego człowieka. Nie można być dobrym Polakiem, nie będąc dobrym człowiekiem. Tymczasem dzisiaj w Polsce dużo łatwiej kocha się budowaną na swój obraz i podobieństwo „ojczyznę” niż swojego brata i siostrę.

Wielu z tych, którzy krzyczą „Bóg, honor, ojczyzna” lub „Śmierć wrogom ojczyzny”, ma problem z moralnym zobowiązaniem wobec bliźnich czy państwa - płacenia, przykładowo, podatków. Tych wzniosłych słów, w których przeglądają się dzieje Polski, używa się obecnie nie po to, by wspólnotę scalać, ale by ją dzielić. Patriotyzm jest dziś instrumentalnie wykorzystywany, by przykryć de facto nacjonalizm, ksenofobię i rasizm.

Jaka jest różnica między patriotyzmem a nacjonalizmem?

Zgadzam się z Janem Pawłem II, który mówił, że „charakterystyczne dla nacjonalizmu jest to, iż uznaje dobro tylko własnego narodu i tylko do niego dąży, nie licząc się z prawami innych”, a „autentyczny patriotyzm nie zna nienawiści do nikogo”. Ci, którzy dziś rządzą w Polsce, uznają tylko swoje dobro. Piętnują tych, którzy mówią, że inaczej przeżywają polskość, nazywając ich „gorszym sortem” albo „ukrytą opcją niemiecką”. Na czym polega różnica między mną a Jarosławem Kaczyńskim? Otóż ja nie twierdzę, że prezes nie kocha Polski - mówię tylko, że nie podoba mi się sposób, w jaki tę miłość manifestuje. Natomiast on odmawia mi miłości do ojczyzny, nazywając z pogardą lewakiem. Sposób, w jaki prawica przeżywa swoje zobowiązanie wobec ojczyzny, nazywam patriotyzmem zamkniętym.

Jest on wykluczający, ciasny, mający ograniczoną tolerancję do wszystkiego, co niepolskie. Patriotyzm otwarty w inności, wielości tradycji widzi nie tyle zagrożenie, co bogactwo. I szansę! To patriotyzm, na który składa się bezwzględna miłość i krytyczna lojalność. Miłość do swojego kraju, do tradycji, do pięknych kart historii. Ale i zdolność, by przyznać się do tych kart dziejów, które winny być przestrogą. Tylko że o ciemnych kartach historii są w stanie mówić tylko ci, którzy są silni, dumni, którzy znają swoją wartość. Nacjonaliści rzucający racami są dumni nie z Miłosza, nie z tego, że Polska jest w Unii, ale z tego, że mogą zionąć nienawiścią wobec słabszych. Tyle że to nie przejaw siły, ale grupowej słabości i zakompleksienia.

Pan o patriotyzmie zamkniętym i otwartym pisał już kilka lat temu. Od tego czasu te proporcje się zmieniły?

Zdecydowanie. To wszystko, co było przedmiotem dumy przez ostatnie 25 lat - europejskość, otwartość, tolerancja - stało się przedmiotem wstydu. To, co było przedmiotem wstydu: rasizm, ksenofobia, antysemityzm, stały się przedmiotem dumy. Prawica dokonała gwałtu na polskiej duszy. Apelowała: musimy wstać z kolan i zacząć być sobą. A jak prawica jest sobą, to ma twarz nacjonalistyczną i ksenofobiczną. Będziemy potrzebowali dużo czasu, by pozbyć się tego nacjonalistycznego jadu…

Ile, według Pana?

To będzie długi marsz. Tym bardziej że wszystkie narzędzia, które kształtują postawy, charakter, sumienie, są w rękach prawicy: edukacja, media publiczne, instytucje państwowe. Prawica wynosi na piedestał swoich bohaterów. Ostatnio tytuł patrioty roku został przyznany Antoniemu Macierewiczowi - człowiekowi, który żyje obsesjami, insynuacjami, nienawiścią wobec przeciwników politycznych, dla którego interes własny i partii jest ważniejszy niż dobro ojczyzny. Tego typu inicjatywy mają jeden cel: ciągłe zatruwanie polskiej duszy. Po to, by Polacy uważali za patriotę Macierewicza, a nie Wajdę. Międlara, a nie Tischnera. Sęk w tym, że nie ma nikogo, kto mógłby powiedzieć: „dość profanacji”! Mógłby to zrobić Kościół, gdyby chciał. Ale Kościół wybrał milczenie.

Dlaczego Kościół nie może powiedzieć: dość?

Bo duża część biskupów i księży bardziej wierzy w „dobrą zmianę” niż w „Dobrą Nowinę”. Kościół przyjmując pocałunek od Jarosława Kaczyńskiego myślał, że dzięki temu będzie mógł w większym stopniu - za sprawą instytucji państwowych - ewangelizować. Tymczasem ten pocałunek okazał się pocałunkiem śmierci. Dziś mamy do czynienia nie z państwem wyznaniowym, ale z kościelnym państwem religii smoleńskiej. Władza wykorzystuje Kościół, by legitymizować swoje herezje. A Kościół już nie może się wycofać.

Czemu?

Z prostego powodu: dziś wszystkie teczki IPN-u są we władaniu rządu. A Kościół po doświadczeniach z niedoszłym prymasem Stanisławem Wielgusem wie, że skoro Jarosław Kaczyński jest w posiadaniu teczek SB, to nie zawaha się ich użyć, jeśli taka będzie dziejowa konieczność. A to, że są teczki biskupów, wielką tajemnicą nie jest.

To co teraz?

Nacjonalizm, jak jad sącząca się nienawiść, bezmyślność biorą dziś górę. Dlatego tak ważny jest spór o dzisiejszy kształt patriotyzmu, gdyż jest to walka o polską duszę. PiS wygrał nie dlatego, że Polacy odrzucili dorobek rządów PO. PiS wygrał, bo odmienił duszę społeczeństwa, a - jak mówił ksiądz Tischner - prawdziwa rewolucja dokonuje się na tej płaszczyźnie. Kiedy postępowcy i liberałowie zajmowali się modernizacją, mając w nosie edukację obywatelską, prawica zajmowała się wychowaniem „nowego Polaka”, który nie wstydzi się, że jest nacjonalistą czy antysemitą.

Dlaczego patriotyzm kojarzy się z prawicą? Czemu do tego doszło?

Są dwa powody. Po pierwsze, język, który ma moc mobilizującą. A narracja nacjonalistyczna jest gorąca i angażująca. Słyszy pani te hasła: Bóg, honor, ojczyzna, suwerenność itd. Język liberałów jest zimny: praworządność, obywatelskość, społeczeństwo. Można umrzeć za Boga lub ojczyznę, ale nie za praworządność, prawda? Dziwimy się, dlaczego wielu młodych łapie się na te hasła. Bo oni poszukują sensu. A sensu życia nie daje nowy smartfon, ale może dać walka - nieważne, że urojona - z wrogami ojczyzny. Po drugie duża część polskich liberałów czy lewicowców po 1989 r. uznała, że skoro mamy nowoczesność i jesteśmy w Unii, to patriotyzm jest passe. Nic bardziej mylnego. Nie można oddawać tak ważnych wartości i słów, jak ojczyzna czy patriotyzm, bez walki.

A skoro postępowe elity oddały „prawo do patriotyzmu” bez walki, to prawica wzięła je przerabiając na własną modłę - mieszając patriotyzm z nacjonalizmem i ksenofobią. I powstała taka narracja: „jeśli nie krzyczysz na marszach „Polska dla Polaków!”, nie gardzisz imigrantami, nie złorzeczysz osobom o innych skłonnościach seksualnych - to znaczy, że nie jesteś patriotą. Tylko co to, do cholery, znaczy?! Naprawdę trzeba gardzić innymi, by być dobrym Polakiem? To zachowanie niebezpieczne. Przykład Brexitu pokazał, jak bardzo. Niektórzy polscy politycy cieszyli się z Brexitu, nie rozumiejąc, że Anglicy głosują za nim nie dlatego, że na Wyspach mieszkają ciapaci, a dlatego, że mieszkają tam Polacy. I to Polacy stali się pierwszymi ofiarami brytyjskiego nacjonalizmu, rasistowskich ataków, też tragicznych, bo przecież zginął Polak. Jak trzeba być bezmyślnym, by podsycać narodowe nacjonalizmy?

Po kulturze otwartości i tolerancji, która wydawała nam się oczywistością, przyszła kultura nienawiści, lęku i zderzenia nacjonalizmów. Siedzimy na beczce prochu i niewiele trzeba, żeby odpalić lont. A jak odpalimy, nikt nie zapanuje nad konsekwencjami wybuchu.

Uważa Pan, że kolejna wojna jest realna?

Jeśli wszyscy mówią, że będzie wojna, to zaczynamy wierzyć w to, że jest nieunikniona. Mamy dziś fascynację wojną. Te zabawy z bronią, organizowanie grup paramilitarnych i rekonstrukcyjnych - to nie są niewinne igraszki. To wręcz przygotowanie do tego, co wydaje się czyhać za rogiem. Wojna i cierpienie. Jesteśmy jak karpie, które jeszcze nie wiedzą, że Wigilia oznacza dla nich śmierć. I sami sobie ją gotujemy. Wojna przychodzi jak złodziej - nigdy nie wiesz, kiedy zapuka do twoich drzwi. Jeśli chcesz żyć w pokoju, powiada się, szykuj się do wojny. Bzdura. Jeśli chcesz żyć w pokoju, musisz go przygotować.

Maria Mazurek

Jestem dziennikarzem i redaktorem Gazety Krakowskiej; odpowiadam za piątkowe, magazynowe wydanie Gazety Krakowskiej. Moją ulubioną formą jest wywiad, a tematyką: nauka, medycyna, życie społeczne. Jestem współautorką siedmiu książek, w tym czterech napisanych wspólnie z neurobiologiem, prof. Jerzym Vetulanim (m.in. "Neuroertyka" i "Sen Alicji"), kolejne powstały z informatykiem, prof. Ryszardem Tadeusiewiczem i psychiatrą, prof. Dominiką Dudek. Moją pasją jest łucznictwo konne, jestem właścicielką najfajniejszego konia na świecie.

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.