Pojedziemy pod napięciem. Ekologiczne autobusy w regionie

Czytaj dalej
Fot. Anna Kurkiewicz
Marek Weckwerth

Pojedziemy pod napięciem. Ekologiczne autobusy w regionie

Marek Weckwerth

Po największych miastach regionu ma jeździć więcej ekologicznych autobusów. Na razie jest list intencyjny podpisany właśnie w Ministerstwie Rozwoju przez przedstawicieli 41 polskich miast, w tym Bydgoszczy, Torunia, Grudziądza oraz Inowrocławia.

We flocie Inowrocławia jest 10 autobusów hybrydowych i dwa elektryczne. Już w połowie ubiegłego roku władze zaczęły myśleć o zakupie kolejnych. Będzie ich 16.

- Chcielibyśmy kupić osiem elektrycznych i tyle samo hybrydowych, czyli spalinowo-elektrycznych - precyzuje Wojciech Piernik, dyrektor Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Inowrocławiu.

Po mieście pod napięciem

Po największych miejscowościach regionu ma jeździć więcej ekologicznych autobusów. Jeden elektryczny autobus kosztuje około 2 mln złotych, a do tego potrzebne są stacje ładowania.

Na razie jest list intencyjny podpisany właśnie w Ministerstwie Rozwoju przez przedstawicieli 41 polskich miast, w tym Bydgoszczy, Torunia, Grudziądza oraz Inowrocławia. Ale za 5 lat po kraju ma jeździć około tysiąc autobusów z napędem elektrycznym. To dzięki Programowi Rozwoju Elektromobilności i uchwalonej przed tygodniem przez Radę Ministrów Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.

Wicepremier Morawiecki stwierdził, że porozumienie z samorządami oznacza, że elektromobilność jest na najlepszej drodze, by stać się kołem zamachowym naszej gospodarki, dać tysiące nowych miejsc pracy dla specjalistów, wpłynąć na poprawę czystości powietrza w polskich miastach.

Michał Kurtyka, wiceminister energii, szef Programu Elektromobilność 2025, poinformował, że jego resort pracuje nad stosowną ustawą. Dodał: - Chcemy być częścią światowego przemysłu pojazdów elektrycznych i stymulować powstanie nowego rynku w Polsce.

Inowrocław jest eko

To kujawsko-pomorskie miasto wciąż boryka się ze smogiem (także w części uzdrowiskowej) i stara się coś z tym robić.

W jego flocie jest 10 autobusów hybrydowych i dwa elektryczne. Już w połowie ubiegłego roku władze zaczęły myśleć o zakupie kolejnych. Będzie ich 16. - Chcielibyśmy kupić osiem elektrycznych i tyle samo hybrydowych, czyli spalinowo-elektrycznych - precyzuje Wojciech Piernik, dyrektor Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Inowrocławiu. - O tym, czy właśnie taki będzie stosunek hybryd do elektrycznych zdecyduje ilość przeznaczonych pieniędzy, bo pojazdy elektryczne są nieco droższe.

Dyrektor wyjaśnia, że jeden autobus elektryczny kosztuje netto ok. 2 mln zł, zaś hybrydowy 1,7-1,8 mln zł. Do tego potrzebne będą 4 stacje zasilające na pętlach autobusowych i jedna w zajezdni. Autobus będzie podjeżdżał do stacji, wysuwał niczym tramwaj pantograf i szybko, bo w 6-8 minut ładował akumulatory. Teraz ładowanie odbywa się wyłącznie kablem w zajezdni.

- Te nowoczesne autobusy będą, tak jak teraz, jeździć wyłącznie w granicach miasta, zajeżdżając pod nasze uzdrowisko - dodaje Wojciech Piernik.

Toruń będzie miał dużo

Przy ekologicznej flocie Inowrocławia znacznie większy Toruń wygląda blado, ale to ma się diametralnie zmienić.

- Mamy jeden autobus hybrydowy i trzy zasilane gazem CNG, które jeżdżą na różnych trasach, w zależności od potrzeb - wyjaśnia Piotr Reich, rzecznik Miejskiego Zakładu Komunikacji w Toruniu. - W sumie mamy 140 autobusów.

Toruń planuje wprowadzić autobusy elektryczne. Sześć pierwszych ma się pojawić jesienią 2018 roku, zaś do 2020 ma ich być 50. Do tego dojdzie 5 służbowych aut elektrycznych dla władz miejskich i służb komunalnych.

Grudziądz kupi osiem

- Na razie nie mamy ani jednego autobusu ekologicznego, ale planujemy zakup ośmiu. Będą elektryczne - deklaruje Paweł Maniszewski, prezes Miejskiego Zakładu Komunikacji w Grudziądzu. - Ten tabor będzie obsługiwał jedną linię przebiegającą z północy na południe - z osiedla Tarpno do szpitala.

Do tego potrzebne będą oczywiście stacje: dwie będą szybkiego ładowania i jedna wolnego (w zajezdni). Jedna stacja kosztuje ok. 500 tys. zł.

Bydgoska dziesiątka

W mieście nad Brdą (największym w regionie) jeździ 156 autobusów, w tym 56 o najwyższej normie spalin Euro 6. Elektrycznych i hybrydowych nie ma. Tabor ma się powiększyć o 10 elektrycznych pojazdów.

- Zdecydowanie stawiamy na rozwój niskoemisyjnego taboru, bo jest także cichy - mówi Krzysztof Kosiedowski, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy. - Służą temu przede wszystkim linie tramwajowe, a autobusowe są niejako dodatkiem, łącznikiem systemu. I właśnie dzięki takiej polityce uzyskujemy znaczące dofinansowanie unijne.

Tak było przy budowie linii tramwajowej do Fordonu, przy przebudowie ulicy Chodkiewicza i tak będzie przy modernizacji ulicy Kujawskiej.

Są też minusy

- W naszym kraju energię elektryczną pozyskuje się głównie ze spalania węgla, który jak wiadomo zanieczyszcza atmosferę. Ale lepiej jest, gdy w mieście dymi jedna duża elektrownia niż wiele małych. Lepiej też, gdy komunikację przestawia się na bardziej ekologiczne zasilanie - stwierdza dr inż. Mirosław Miszewski z bydgoskiego oddziału Stowarzyszenia Elektryków Polskich. - Jednak autobusy elektryczne nie są doskonałe. Prąd pochodzi z baterii, które są duże i ciężkie, i trzeba je często ładować. Poza tym po około 10 latach tracą pojemność i trzeba je utylizować. A to kolejny problem.

Marek Weckwerth

Dziennikarz "Gazety Pomorskiej" specjalizujący się tematyce bezpieczeństwa ruchu drogowego, transportu, gospodarki oraz turystyki i krajoznawstwa. Zainteresowania: turystyka, rekreacja i sport, kajakarstwo, historia, polityka. Instruktor, komandor spływów i wypraw kajakowych, autor podręczników dla kajakarzy i setek artykułów prasowych z tego zakresu. Rekordzista Polski w pływaniu kajakiem rzekami pod prąd od ujścia do źródła. Magister nauk politycznych po uczelniach w Poznaniu i Bydgoszczy.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.