Polacy błysnęli w Europie

Czytaj dalej
Fot. Bartek Syta
Dariusz [email protected]

Polacy błysnęli w Europie

Dariusz [email protected]

Chociaż w 2015 roku nie było mistrzostw świata i mistrzostw Europy, to w futbolu wiele się działo. Oto nasz przegląd tego, co wydarzyło się na futbolowych boiskach w regionie, kraju i na świecie.

Minione 365 dni to w klubowym futbolu dominacja Barcelony. Duma Katalonii zgarnęła pięć trofeów: mistrzostwo Hiszpanii, Puchar Króla, Puchar Europy, Superpuchar Europy i Klubowe Mistrzostwo Świata.

„Blaugrana” potknęła się tylko w dwumeczu o Superpuchar Hiszpanii, ulegając Athletic Bilbao. Zachwycało przede wszystkim ofensywne trio: Lionel Messi - Neymar - Luis Suarez, które rozbijało kolejnych rywali. Było wiele meczów Barcelony, które utkwiły w pamięci. Palmę pierwszeństwa ma jednak spotkanie o Superpuchar Europy z Sevillą. Obie drużyny stworzyły widowisko wręcz kosmiczne. Barcelona już wygrywała 4:1, ale Sevilla się nie poddała i doprowadziła do dogrywki, lecz w niej decydujący cios zadała ekipa ze stolicy Katalonii.

Drużyny z Hiszpanii już od lat zdominowały rozgrywki europejskie. Także Liga Europy padła łupem hiszpańskiego zespołu. Trofeum obroniła Sevilla, w której wiodącą postacią był Grzegorz Krychowiak.

Polak trafił nawet do „Jedenastki Ligi Europy” wytypowanej przez UEFA. W finale zespół z Krychowiakiem w składzie pokonał Dnipro Dniepropietrowsk 3:2.



Finał tych rozgrywek był wyjątkowy, bo rozgrywany na Stadionie Narodowym w Warszawie. Do stolicy Polski zjechała cała Europa i mogła się ponownie zachwycać wspaniałą atmosferą, która była porównywalna do tej z Euro 2012. Polscy fani cieszyli się, bo Krychowiak strzelił jednego z goli. Z kolei sympatycy Sevilli byli podwójnie zadowoleni, bo premią za zwycięstwo było prawo gry w Lidze Mistrzów w kolejnym sezonie. Tym samym jesienią w tych elitarnych rozgrywkach zagrało aż pięć drużyn z Hiszpanii. Nigdy wcześniej tyle drużyn z jednego kraju nie wystąpiło w fazie grupowej Champions League.

Rok 2015 był ciekawy i wyjątkowy dla polskich fanów, którzy mogli się cieszyć z osiągnięć naszych rodaków występujących w klubach całej Europy. Najjaśniej lśniła gwiazda Roberta Lewandowskiego. Polak po przejściu do Bayernu Monachium tylko zyskał jako piłkarz. Po raz kolejny został mistrzem Niemiec. Indywidualnie został wicekrólem strzelców w Bundeslidze.



Jesień w wykonaniu „Lewego” to jego wielki popis. Do historii przeszedł wyczyn z meczu z Wolfsburgiem, w którym w ciągu 9 minut zdobył 5 bramek. To osiągnięcie zostało wpisane do „Księgi Guinnessa”. W sumie Lewandowski w kończącym się roku we wszystkich oficjalnych spotkaniach strzelił aż 49 goli, stając w tym samym szeregu piłkarskich gwiazd co Messi czy Cristiano Ronaldo.

Z Pucharu Anglii cieszył się Wojciech Szczęsny. Polak na początku 2015 roku stracił miejsce w składzie Arsenalu. Regularnie bronił tylko w FA Cup. W finale tych rozgrywek „Kanonierzy” pokonali Aston Villę, a Polak powtórzył osiągnięcie sprzed roku Łukasza Fabiańs-kiego.

Polacy triumfowali także w innych ligach i pucharach, tych niższej rangi. Dublet z Dynamem Kijów wywalczył Łukasz Teodorczyk. Z Pucharu Bułgarii cieszył się Marcin Burkhardt, który występuje w Czerno Mo-re Warna. Paweł Golański, po kilku latach gry w Koronie Kielce, wrócił do Rumunii. Tam z klubem Tirgu Mures wywalczył krajowy puchar. Z kolei na Węgrzech z wywalczenia tamtejszego pucharu i Superpucharu cieszył się obrońca Michał Nalepa, który występuje w Feren-cvarosu Budapeszt. Puchar Łotwy z FK Jelgawa wywalczył Dariusz Łatka, a Jakub Wilk zdobył Puchar Litwy z Żalgi-risem Wilno. Także na peryferiach europejskiego futbolu Polacy pokazali się z dobrej strony. W walijskim New Saints Adrian Cieślewicz cieszył się z mistrzostwa i krajowego pucharu, a jego brat Łukasz z B 36 Torshavm zdobył mistrzostwo Wysp Owczych.

W 2015 roku zakończyły się eliminacje do finałów mistrzostw Europy - Francja 2016. Nie obyło się bez niespodzianek. Największą z nich jest odpadnięcie z rywalizacji Holandii. Trzeci zespół ostatniego mundialu w eliminacjach Euro zawiódł na całej linii, będąc gorszym nie tylko od Islandii (historyczny awans do wielkiej imprezy!) i Czech, ale nawet nie potrafił zakwalifikować się do baraży.

Kompletnie zawiodła także Grecja, która ostatnio kwalifikowała się do wszystkich turniejów. Zaskoczeniem jest także brak we Francji silnych drużyn Serbii oraz Bośni i Hercegowiny. Mniejszym - odpadnięcie w barażu Danii, która okazała się gorsza od Szwecji.

W imprezie we Francji, prócz Islandii, po raz pierwszy zagrają Albania i Irlandia Północna oraz Węgry. Albańczycy wystąpią w wielkim turnieju po raz pierwszy w historii, a dla Irlandczyków z Północy i Węgrów to pierwszy start w dużej imprezie od 30 lat.

Jeszcze dłużej, bo ponad 50 lat czekali na to Walijczycy. To, że doszło do trzęsienia ziemi, jest w dużej mierze zasługą tego, że do finałów postanowiono zakwalifikować aż 24 zespoły.

Polscy fani mogli cieszyć się z awansu do Euro ekipy dowodzonej przez selekcjonera Adama Nawałkę. Biało-czerwoni uznać musieli tylko wyższość reprezentacji Niemiec, aktualnych mistrzów świata. Jednak o awans walczyli do ostatniego meczu. Wszystko z powodu remisów z Irlandią wiosną oraz ze Szkocją jesienią. Wszystko zakończyło się dla nich szczęśliwie. Lewandowski został najskuteczniejszym strzelcem eliminacji, zdobywając 13 bramek.



Ale przecież biało-czerwona kadra to nie tylko „Lewy”. Nawałka ma szkielet drużyny, który tworzą: Fabiański w bramce, stoper Kamil Glik i Krychowiak oraz Arkadiusz Milik jako partner Lewandowskiego w ataku. Do pewniaków zaliczają się Łukasz Piszczek, Kamil Grosicki czy Jakub Błaszczykowski.

Jedyne, czego należy życzyć kadrowiczom, to zdrowia. Bo strach myśleć, co będzie gdy z powodu kontuzji, któregoś z nich mogłoby zabraknąć na Euro.

W grupie finałowej ME biało-czerwoni ponownie trafili na Niemców, Ukrainę i Irlandię Północną. Cel jest jasny: wyjście z grupy. A co dalej, zobaczymy...

Polacy w minionym roku poznali rywali w eliminacjach do mistrzostw świata - Rosja 2018. W lipcu los skojarzył biało-czerwonych z Danią, Rumunią, Czarnogórą, Armenią i Kazachstanem. Oby udało się wywalczyć awans na mundial, w którym nie było polskiej drużyny od 2006 roku.

W czerwcu fani Zawiszy Bydgoszcz musieli przełknąć gorzką pigułkę. Po dwóch latach gry w ekstraklasie niebiesko-czarni spadli do I ligi. Pomimo dobrej gry w rundzie wiosennej, strat z jesieni nie udało się odrobić. Ekipa się rozpadła i na zapleczu elity walczyła całkiem inna drużyna.

We wrześniu z klubu odszedł trener Mariusz Rumak. Zespół prowadzili Daniel Osiń-ski i Hermes Soares, ale już w październiku drużynę objął Maciej Bartoszek. Bydgoszczanie ogólnie spisywali się całkiem nieźle i gdyby nie słaba postawa w połowie rundy jesiennej, to ich sytuacja byłaby jeszcze lepsza. Zajmują 4. miejsce ze stratą 6 punktów do lokaty dającej promocję. Na plus trzeba im zapisać awans do półfinału Pucharu Polski.

Bardzo dobrze w krajowym pucharze spisywała się Chojniczanka, która dotarła aż do ćwierćfinału, lecz tam musiała uznać wyższość Legii Warszawa. To historyczne osiągnięcie drużyny z Chojnic. Historyczny dzień nastąpił też 16 września, kiedy nad stadionem przy ul. Mickiewicza rozbłysły jupitery i rozegrano pierwszy oficjalny mecz przy sztucznym świetle. Szkoda, że przegrany z Bytovią aż 1:6. Postawę zespołu prowadzonego przez Mariusza Pawlaka trzeba jednak ocenić pozytywnie. Chojniczanie w czerwcu skończyli ligę na 5. miejscu, a w kolejnym sezonie po bardzo dobrej końcówce jesieni awansowali na 10. pozycję i pokazali, że trzeba się z nimi liczyć.

O ile pierwsze półrocze było bardzo udane dla Olimpii Grudziądz, tak czas od lipca do grudnia był fatalny. Poprzedni sezon - skończony tuż za podium - dawał nadzieję na dobre wyniki. Niestety, było odwrotnie. Na stadionie przy Piłsudskiego także rozbłysły jupitery, ale to był jedyny pozytyw. Zespół grał bardzo słabo i przegrywał mecz za meczem. Posadami za słabe wyniki zapłacili trenerzy Tomasz Asensky i Artur Skowronek. Dopiero powrót Jacka Paszulewicza w samej końcówce jesieni wniósł trochę optymizmu i pokazał, że jeszcze nie wszystko stracone. Niestety, sytuacja biało-zielonych, którzy zajmują ostatnie miejsce, jest bardzo zła.

Kilka miłych słów należy się piłkarzom Wdy Świecie i trenerowi Grzegorzowi Wódkiewiczowi. Trzecioligowiec zdobył Puchar Polski na szczeblu Kujawsko-Pomorskiego ZPN. Potem pokazał się z dobrej strony już w rozgrywkach centralnych, awansując do 1/8 finału i odnosząc największy sukces w historii klubu. Świecianie mieli trochę szczęścia, bo Limanovia oddała mecz walkowerem, a Korona Kielce została ukarana walkowerem za grę nieuprawnionego zawodnika.

Oby nadchodzący 2016 rok był jeszcze lepszy.

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.