Policjanci z Jastrzębia-Zdroju skopali Józefa M. Dostali wyroki w zawieszeniu
Dwóch policjantów z Jastrzębia-Zdroju w czasie interwencji domowej bez przyczyny skopało Józefa M., którego zatrzymano do wytrzeźwienia. Sąd uznał ich winnych pobicia i - po dwóch latach procesu - skazał na wyroki w zawieszeniu.
Policjanci z Jastrzębia-Zdroju skopali człowieka. Zostali skazani
Wyrok zapadł przed sądem rejonowym w Jastrzębiu-Zdroju, jest już prawomocny. - Marcin S. dostał rok w zawieszeniu na 3 lata, a Dawid S. na 10 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata - informuje sędzia Agata Dybek-Zdyń, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Gliwicach.
Cała zdarzenie miało miejsce 23 marca 2015 roku na 9. piętrze klatki schodowej w bloku przy ulicy Wielkopolskiej. Panowie pojechali na interwencję domową. Żona M. wyjaśniła, że mąż wrócił pijany z pracy i się awanturuje. Nie bił jej, ale chciała, żeby opuścił mieszkanie. Gdy przyjechali mundurowi, miał być spokojny. Tak czy inaczej, postanowili go zatrzymać do wytrzeźwienia.
Gdy za Józefem M. zamknęły się drzwi mieszkania, policjanci bez powodu przewrócili mężczyznę na ziemię, zaczęli go kopać i okładać pięściami po całym ciele.
- Jeden z policjantów uderzył go także bez powodu w windzie, podczas zakładania kajdanek - wyjaśnia prokurator Leszek Urbańczyk, szef Prokuratury Rejonowej w Żorach, która prowadziła śledztwo przeciwko mundurowym.
Całe zdarzenie miało miejsce 23 marca 2015 roku na 9 piętrze klatki schodowej w bloku przy ulicy Wielkopolskiej. O interwencję stróżów prawa poprosiła żona Józefa M. Gdyby wiedziała, co wydarzy się później, nigdy nie wykręciłaby numeru 997. Bo choć mężczyzna był pijany i awanturował się po przyjściu z pracy, to jednak, gdy stróże prawa zadzwonili do drzwi państwa M., pan Józef od razu się uspokoił.
Z mieszkania wyszedł z jastrzębskimi policjantami “potulny jak baranek”, po czym... dostał cios w brzuch, a potem kolejne dotkliwe razy.
Skąd takie ustalenia? Okazało się, że w bloku, podobnie jak w windzie, działał monitoring. I wszystko widać jak na dłoni. W dniu interwencji zabrali poszkodowanego do szpitala, ale jastrzębianin zapewnił, że nic mu nie dolega. W szpitalu byli obecni policjanci, więc bał się przyznać lekarzowi, że kopano go w brzuch, głowę. Do szpitala wrócił następnego dnia, bo ból był nieznośny. Okazało się, że miał liczne sińce a także złamaną szczękę. Dlatego postanowił powiadomić o wszystkim prokuraturę. Napisał, że nie był agresywny, a został bez powodu skopany. Żona, świadkowie, potwierdzili jego wersję.
Mężczyźni już w trakcie procesu wylecieli ze służby - ich przełożeni nie czekali na ostateczne ustalenia sądu wiedząc, że nagranie z monitoringu nie kłamie. Choć wcześniej bronili ich w mediach zapewniając, że “zatrzymany był agresywny i nie stosował się do poleceń”. 31-letni Marcin S. i 28-letni Dawid S. chcieli wrócić do służby (pracowali w wydziale prewencji od 2011 roku), wykorzystali wszystkie instancje - ale ich wysiłki na nic się zdały.
Policjanci tłumaczyli, że nie pobili zatrzymanego, wyjaśniali nawet , że “ciosy markowali”. Ale zeznania świadków i to, co było widać na nagraniach, zdecydowanie przeczyło ich wersji. Tak też uznał sąd, podzielając stanowisko prokuratury. Ostatecznie skończyło się wyrokiem w zawieszeniu. Dawid S. dostał 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata, surowszy wyrok dostał Marcin S. - rok w zawieszeniu na 3 lata. Dlatego, że odpowiadał także za uderzenie zatrzymanego w windzie. - Sąd na 10 lat zakazał im pracy w policji, zasądził też nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego po 1500 złotych od każdego. Mają też obowiązek informowania kuratora o przebiegu trzyletniego okresu próby - wyjaśnia sędzia Agata Dybek-Zdyń. Wyrok jest prawomocny.