Polowanie na "Bismarcka" - z polskim akcentem

Czytaj dalej
Fot. Archiwum
Dr Teodor Gąsiorowski

Polowanie na "Bismarcka" - z polskim akcentem

Dr Teodor Gąsiorowski

Brytyjskie lotnictwo lokalizuje chlubę kriegsmarine 27 maja niszczą go pancerniki „Rodney” i „King George V”. W łowach na chlubę Kriegsmarine wziął udział polski niszczyciel ORP „Piorun”.

18maja 1941 r. niemiecki okręt liniowy „Bismarck” wyruszył na atlantyckie łowy przeciwko konwojom zaopatrującym Wyspy Brytyjskie w żywność, paliwo i uzbrojenie. Szybko sam stał się zwierzyną łowną dla połowy Royal Navy.

Pływająca potęga

1 lipca 1936 r. w stoczni Blohm&Voss w Hamburgu położono stępkę pod największy z niemieckich okrętów liniowych. 14 lutego 1939 r. jego kadłub został zwodowany i ochrzczony nazwiskiem potężnego kanclerza. W uroczystościach brali udział niemal wszyscy przywódcy III Rzeszy, z Adolfem Hitlerem na czele. 24 sierpnia 1940 r. na pancerniku oficjalnie podniesiono banderę Kriegsmarine.

Przy długości 251 metrów i szerokości 36 m okręt zanurzał się na 10 m i wypierał z pełnym wyposażeniem 50 tys. ton. Zamontowano na nim cztery wieże artylerii głównej z ośmioma działami kalibru 380 mm, sześć wież artylerii średniej z dwunastoma armatami kal. 150 mm, i 52 działa przeciwlotnicze różnych kalibrów. Opancerzenie miało grubość od 145 mm w dolnej część burt do 360 mm na wieżach artylerii głównej. Turbiny parowe potrafiły rozpędzić tę górę stali do prędkości 30 węzłów. Załoga liczyła 2065 ludzi. Dowódcą mianowano komandora Ernsta Lindemana.

Do wiosny 1941 r. pancernik odbywał rejsy próbne po Bałtyku. Ostatecznie osiągnął gotowość bojową w marcu, a już w kwietniu miał wziąć udział, wraz z ciężkim krążownikiem „Prinz Eugen”, w rajdzie przeciwko alianckim konwojom. Operacja została odwołana na skutek wejścia przez krążownik na minę i konieczność dokonania napraw. W pierwszych dniach maja na „Bismarcka” zaokrętował się admirał Günther Lütjens i objął dowództwo zespołu okrętów.

Reńskie manewry

18 maja przed południem admirał poinformował oficerów o dokładnym planie operacji Rheinübung (Reńskie manewry), później przemówił do załogi. Okręt wyruszył na zachód. W rejonie Rugii dołączył do niego „Prinz Eugen” i niszczyciele eskorty. Cała eskadra przedefilowała wzdłuż szwedzkiego wybrzeża i popłynęła do Norwegii. Po drodze została zauważona przez szwedzką marynarkę i brytyjskich agentów na wybrzeżu, a nawet sfotografowana (!) przez szwedzkiego cywila.

Informacje o marszu „Bismarcka” na Morze Północne zelektryzowały dowództwo brytyjskiej marynarki. W powietrze poderwano samoloty rozpoznawcze. Jeden z pilotów sfotografował w fiordzie koło Bergen ciężkie okręty Kriegsmarine. Cel wyprawy stał się oczywisty - przedarcie się na Atlantyk i atakowanie konwojów. W stan gotowości postawiono brytyjską Home Fleet. Na wszystkie możliwe trasy pomiędzy Norwegią i otwartym oceanem wysłano patrole. W stronę Islandii podążył zespół wiceadmirała Lan-celota Hollanda: leciwy krążownik liniowy HMS „Hood” i nowiutki okręt liniowy HMS „Prince of Wales”. W rejon Wysp Owczych popłynęły główne siły admirała Jacka Toveya: okręt liniowy HMS „King George V”, lotniskowiec HMS „Victorius”, pięć lekkich krążowników i siedem niszczycieli.

Pogoda sprzyjała Niemcom. Mgła, deszcz i niski pułap chmur osłaniały ich przez oczyma lotników. Ale nie przed falami radaru. 23 maja wieczorem ciężki krążownik HMS „Suffolk” wykrył zespół Lütjensa w Cieśninie Duńskiej. Wkrótce dołączył do niego bliźniaczy HMS „Norfolk”, który przypadkowo znalazł się tak blisko „Bismarcka”, że ten otworzył do niego ogień. Oczywiście dwa ciężkie krążowniki nie były w stanie powstrzymać Niemców, ale doskonale nadawały się do roli psów gończych, które swoimi sygnałami radiowymi miały naprowadzić okręty Hollanda, o których istnieniu Lütjens nie wiedział.

400 trafień

24 maja wczesnym rankiem doszło do spotkania. W efekcie błędnej taktyki Hollanda Brytyjczycy znaleźli się na niekorzystnej pozycji. Ich okręty idące kursem na zbliżenie mogły strzelać tylko z wież dziobowych, podczas gdy Niemcy skierowali ogień całości swojej artylerii na „Hooda”. Już w czwartej salwie osiągnęli trafienie. Los krążownika dopełnił pocisk z piątej salwy: przebił pokład krążownika i eksplodował w magazynie amunicyjnym. W mgnieniu oka okręt wyleciał w powietrze. Zginęło 1416 ludzi, w tym admirał Holland i czterech polskich podchorążych Marynarki Wojennej odbywających na okręcie staż. Uratowano jedynie trzech marynarzy. Jedynym przeciwnikiem pozostał dla Niemców HMS „Prince of Wales”. Został natychmiast zasypany gradem pocisków z obu okrętów Kriegsmarine i zmuszony do ucieczki. Ale „Bismarck” także otrzymał kilka trafień - jeden z pocisków przebił dziobowy zbiornik paliwa, inny burtę, spowodował zalanie jednej z komór i kilkustopniowy przechył pancernika. Lütjens zdecydował się przerwać operację.

Urażona utratą HMS „Hood” duma Brytyjczyków wymagała zemsty. Admirał Tovey odwołał z eskorty konwojów na Atlantyku dodatkowe okręty liniowe. Rzucił do ataku samoloty torpedowe z HMS „Victorius”. Ale „Bismarck” zdołał oderwać się od śledzących go krążowników i zniknął .

26 maja przed południem został wykryty przez lotniczy patrol. Jedyną szansą na zatrzymanie go, a przynajmniej na spowolnienie jego marszu, był atak samolotów z HMS „Ark Royal”. Do akcji skierowano 15 archaicznych dwupłatowców Fairey Swordfish. Były to jedyne maszyny zdolne do przenoszenia torped. Próba ataku takich samolotów przy doskonałej widoczności, na najeżony stanowiskami broni przeciwlotniczej pancernik wyglądała na samobójstwo. Ale wbrew wszystkiemu powiodła się. Jedna z torped trafiła w burtę pancernika powodując zatopienie kolejnego przedziału. Druga eksplodowała w komorze rufowej blokując stery w położeniu wymuszającym skręt okrętu na lewą burtę. Uratować go mogła jedynie noc i nadchodzący sztorm.

Tym razem Niemcy nie mieli szczęścia. W nocnej burzy natknęli się na niewielki okręt, który zadając rutynowe na morzu pytanie - What ship? Podał swoją nazwę: polski niszczyciel ORP „Piorun”. Odpowiedź otrzymał z dział 150 mm. I zrewanżował się trzema salwami swojej artylerii. Tyle, że 120 mm pocisk niszczyciela nie był w stanie zaszkodzić „Bismarckowi”. Natomiast nawet pojedyncze trafienie pociskiem pancernika mogło „Pioruna” zatopić. Próba ataku torpedowego przy wysokiej fali była bezsensowna. Najskuteczniejszą bronią w tych warunkach okazał się nadajnik radiowy. Od momentu zauważenia „Bismarcka” radiotelegrafista „Pioruna” powtarzał w kółko otwartym tekstem, żeby nie tracić czasu na szyfrowanie: G65 w kontakcie bojowym z „Bismarckiem”, moja pozycja …

Kierując się radiowym namiarem na miejsce ostatniej bitwy płynęły ciężkie okręty. 27 maja jako pierwszy otworzył ogień HMS „Rodney”. Po niecałej minucie dołączyło dziesięć dział HMS „King George V”. W ciągu następnych kilku minut otwarły ogień ciężkie krążowniki HMS „Dorsetshire” i HMS „Norfolk”. „Bismarck” próbował odpowiadać ogniem, ale szybko zostały zniszczone jego wieże artyleryjskie. Ogółem otrzymał 300-400 trafień. Okręt płonął, ale ciągle utrzymywał się na wodzie. Admirał Tovey nakazał zatopienie przeciwnika okrętom uzbrojonym w torpedy. Ostatnie ciosy zadał HMS „Dor-setshire” odpalając torpedy.

O 10.40 ogromny pancernik przewrócił się i poszedł na dno 400 mil od wybrzeża Francji. Razem z nim zginęli admirał Lütjens, Ernst Lindeman i ponad 2000 marynarzy. 600 do 800 ludzi znalazło się w wodzie. Krążownik HMS „Dor-setshire” i niszczyciel HMS „Maori” przystąpiły do akcji ratowniczej. Wydobyły z wody 119 marynarzy, gdy otrzymały rozkaz przerwania akcji i odejścia do bazy z powodu zagrożenia przez U-booty. Pierwszy U-boot przybył na miejsce tragedii dopiero wieczorem. Zdołał podnieść z tratwy ratunkowej jedynie pięciu rozbitków.

Operacja Rheinübung była ostatnim rajdem ciężkich niemieckich okrętów na Atlantyk.

Cykl powstaje we współpracy z krakowskim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej. Autorzy są historykami, pracownikami IPN.

Dr Teodor Gąsiorowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.