Polscy komuniści - bolszewicy, czekiści, poplecznicy Lenina
Wśród członków rosyjskiej partii bolszewickiej było wielu Polaków. W Rosji Sowieckiej zajmowali znaczące stanowiska w partii, państwie i służbie bezpieczeństwa
Polacy należeli w imperium rosyjskim do najbardziej prześladowanych narodów. Nic więc dziwnego, że byli nader licznie reprezentowani w rozmaitych nielegalnych rewolucyjnych partiach i organizacjach, od konstytucyjnych demokratów, przez socjalistów-rewolucjonistów aż po bolszewików i anarchistów. Tak jak w Europie Zachodniej, tak samo i w Rosji w XIX i na początku XX w. słowo Polak było synonimem rewolucjonisty.
Polacy lub polscy Żydzi licznie zasilali szeregi partii socjaldemokratycznej, a potem bolszewickiej. W latach rewolucji i wojny domowej wielu z nich pełniło ważne funkcje, a wielu szeregowych członków działało na rozmaitych odcinkach partyjnej pracy. Wśród tych pierwszych byli m.in.: Julian Marchlewski, Feliks Kon, Józef Unszlicht, Julian Leszczyński- -Leński, Stanisław Redens, Romuald Muklewicz, no i oczywiście Feliks Dzierżyński.
Jak pisze historyk z Uniwersytetu Opolskiego prof. Nikołaj Iwanow w swojej wydanej właśnie książce „Ludzie Kremla nad Wisłą. Ideowcy czy zdrajcy?”, polscy komuniści odegrali znaczącą rolę w przejęciu i utrzymaniu się przy władzy bolszewików w okresie 1917-1921. Znaczącą do tego stopnia, że w świadomości mieszkańców ZSRS funkcjonowało silne przekonanie - dla nas zaskakujące, a nawet szokujące - że bolszewicka rewolucja udała się właśnie dzięki Polakom (oraz Łotyszom, bo łotewskie jednostki Armii Czerwonej należały do najbardziej zaufanych formacji).
Polska Armia Czerwona
Czy w przypadku komunistów możemy w ogóle mówić o ich polskości? Jak podkreśla prof. Iwanow, dla zdecydowanej większości z nich narodowość nie miała żadnego znaczenia. Czuli się rewolucjonistami walczącymi o szczęście całej ludzkości, a w walce tej narodowość mogła stanowić tylko balast. Niemniej ich narodowe pochodzenie było faktem i jak pokazał przebieg wypadków miało odegrać w przebiegu historycznych wypadków znaczącą rolę.
Oto gdy latem 1920 r. Armia Czerwona szła na Warszawę, posuwał się za nią Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski, czyli rząd szykowany dla podbitych ziem polskich. Tworzyli go komuniści polskiego pochodzenia, m.in.: Julian Marchlewski, Edward Próchniak, Feliks Dzierżyński, Feliks Kon i Józef Un-szlicht. Polska republika rad miała być bowiem częścią Rosji Sowieckiej, ale formalnie mieć narodowe oblicze, czyli być rządzoną przez polskich komunistów.
Z kolei wśród nacierających oddziałów Michaiła Tuchaczewskiego znajdowała się złożona z Polaków Zachodnia Dywizja Strzelców. Utworzono ją jesienią 1918 r. z polskich zwolenników rewolucji służących w rozmaitych jednostkach Armii Czerwonej. Najpierw została skierowana przeciw białym, potem zaś wysłana na Front Zachodni do walki z Wojskiem Polskim.
Dowódcami dywizji byli działacze komunistyczni, kolejno: Stefan Żbikowski i Roman Łągwa. Podjęto także próbę stworzenia Polskiej Armii Czerwonej (ze wspomnianym Romanem Łągwą na czele). Tyle że w Białymstoku do formowanego tam 2. Białostockiego Pułku Strzelców zgłosiło się zaledwie 70 ochotników. A cała Polska Armia Czerwona osiągnęła podobno liczbę 178 żołnierzy… Po zakończeniu wojny z Polską Armię rozwiązano, ale jak pisze prof. Iwanow, w Rosji nadal funkcjonowała polska szkoła oficerska.
Początkowo nosiła nazwę Szkoła Czerwonych Komunardów, potem przemianowano ją na Zjednoczoną Szkołę Wojskową im. Józefa Unszlichta. Przygotowywała oficerów artylerii, kawalerii i piechoty. Kształcili się w niej głównie Polacy, byli żołnierze rewolucyjnych polskich jednostek, działacze z Polski skierowani tam przez Komunistyczną Partię Robotniczą Polski (potem Komunistyczną Partię Polski) oraz Biuro Polskie Rosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików), a także Polacy mieszkający w Rosji, którzy chcieli zrobić karierę wojskową. Polskie kadry oficerskie były potrzebne, jako że w latach 20. w ramach polityki unarodowienia w Armii Czerwonej funkcjonowały jednostki terytorialne: ukraińskie, białoruskie, ormiańskie i inne, w tym także polskie. Szkoła istniała w ZSRS do 1927 r.
Poplecznicy Lenina
Gdy wyprawa Tuchaczewskiego zakończyła się klęską, polscy komuniści wrócili do działalności partyjnej. Część z nich skierowano do funkcjonującej w Polsce KPRP (potem KPP), część znalazła zatrudnienie w szeregach RKP(b) w Rosji. O ile partia komunistyczna w Polsce miała niewielką liczebność i takież poparcie, to w RKP(b) liczba i rola Polaków była znacząca. Oto, co pisze prof. Iwanow: „Odsetek Polaków komunistów na kierowniczych stanowiskach partyjnych i państwowych zdecydowanie przewyższał procent ludności polskiej w Rosji sowieckiej, a później w Związku Sowieckim.
Pod względem członkostwa w partii Polacy zajmowali siódme miejsce, mimo że stan liczebny plasował polską mniejszość narodową dopiero na czternastym miejscu wśród narodów ZSRS. Zgodnie z danymi urzędowymi odsetek członków RKP(b) na tysiąc mieszkańców narodowości polskiej był prawie trzykrotnie wyższy niż podobny wskaźnik u Rosjan, siedmiokrotnie wyższy niż u Białorusinów i dziesięciokrotnie wyższy niż u Ukraińców”.
Skąd się to wzięło? - We wszystkich partiach opozycyjnych w carskiej Rosji było wielu Polaków; również w partii komunistycznej. W ogóle zaangażowanych politycznie Polaków było w Rosji więcej niż procentowo całej mieszkającej tam ludności polskiej. Polacy byli też zwykle lepiej wykształceni, aktywniejsi i angażowali się w działalność polityczną - mówi prof. Iwanow.
„Zasługi polskich bolszewików podczas rewolucji październikowej i w utrwalaniu ustroju sowieckiego były tak znaczące, że w latach 20. w Związku Sowieckim dominował obraz Polaka poplecznika Lenina, bez reszty oddanego sprawie partii komunistycznej” - czytamy w książce. Do dziś pojawiają się w Rosji głosy, że terror z okresu wojny domowej był „polskim terrorem komunistycznym” wymierzonym w Rosjan. - Rewolucja bolszewicka była przecież wystąpieniem mniejszości narodowych przeciw Wielkorusom, czyli Rosjanom - dodaje profesor.
We wspomnianych latach 20. można było wyróżnić trzy grupy polskich komunistów. Pierwsza to działacze nielegalnej KPRP, funkcjonującej w podziemiu w kraju. Druga to pracownicy tzw. biur polskich RKP(b). Na Drugiej Wszechrosyjskiej Konferencji Komunistów Polaków w Moskwie w maju 1920 r. podjęto decyzję o skupieniu ich w jednym Biurze Polskim KC RKP(b), którego kierownikiem został Feliks Dzierżyński. Biuro Polskie powstało także przy KC Komunistycznej Partii Ukrainy. Jego przewodniczącym został późniejszy ostatni sekretarz KPP Julian Leszczyński-Leński. Pokazuje to, że polski ruch komunistyczny w Rosji był wyłącznie przybudówką tamtejszej rosyjskiej partii komunistycznej.
Polscy czekiści
Szczególne miejsce Polacy zajmowali także w sowieckich służbach specjalnych. Symbolem tego stała się postać Feliksa Dzierżyńskiego. Ten rewolucjonista, bliski współpracownik Lenina, był twórcą Wszechrosyjskiej Komisji Nadzwyczajnej do Walki z Kontrrewolucją i
Sabotażem (zwanej w skrócie Czeka), która przekształciła się potem w GPU, OGPU, NKWD i KGB, słynąc z okrucieństwa i licznych zbrodni.
W kierownictwie i organach Komisji znalazło się sporo Polaków. – Pierwszym szefem Czeka był Dzierżyński, drugim Polak Wiesław Mienżyński, a trzecim polski Żyd Henryk Jagoda. Polaków uznawano za fanatycznych rewolucjonistów, nieprzekupnych i ideowych, którzy poszli do Czeka nie dla kariery, tylko dla zmieniania świata - wyjaśnia prof. Iwanow. „Polacy byli mile widziani na wszystkich odpowiedzialnych stanowiskach w partii oraz aparacie państwowym” - czytamy w jego książce. W 1918 r. wśród pracowników Czeka na kierowniczych stanowiskach Polacy zajmowali czwarte miejsce) po Łotyszach, Rosjanach i Żydach. Polski wydział kontrwywiadowczy NKWD oraz wywiad wojskowy Armii Czerwonej składały się prawie wyłącznie z Polaków.
Czterech Polaków osiągnęło w sowieckiej służbie bezpieczeństwa stopnie generalskie. Najwyższy z nich - komisarza bezpieczeństwa państwowego 1. rangi - miał Stanisław Redens. Był on skoligacony ze Stalinem (jako szwagier jego żony), a wcześniej pracował jako osobisty sekretarz Feliksa Dzierżyńskiego.
Kres znaczącej obecności Polaków w związku Sowieckim przyniosła tzw. operacja polska. Na polecenie Stalina od sierpnia 1937 do listopada 1938 r. NKWD dokonywało masowych aresztowań Polaków na terenie całego ZSRS. Zatrzymanym zarzucano zdradę, działalność na rzecz polskiego wywiadu, związki z trockistami i bucharinowcami itp. Mężczyzn skazywano na karę śmierci lub 10 lat łagrów, a ich rodziny na zesłanie. W sumie aresztowano prawie 144 tys. osób, z czego 111 tys. skazano na karę śmierci. Uniewinniono zaledwie 40 osób. Akcja była w istocie ludobójstwem i doprowadziła do wyniszczenia sporej części polskiej społeczności na terenie ZSRS.
Równolegle z operacją polską Stalin zlikwidował Komunistyczną Partię Polski. Pod zarzutem zinfiltrowania przez polski wywiad oraz zarażenia trockizmem Komintern rozwiązał ją 19 sierpnia 1938 r. Jej członkowie byli wzywani do Moskwy, gdzie ich aresztowano, sądzono i od razu rozstrzeliwano. Ten pogrom przeżyli nieliczni - ci, którzy akurat odsiadywali wyroki w polskich więzieniach...