Polskie młode projektantki: silne, odważne, charakterne

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Bloch
Dorota Witt

Polskie młode projektantki: silne, odważne, charakterne

Dorota Witt

Stolik inspirowany Górami Świętokrzyskimi czy eleganckie nerki wykonane z materiałów z odzysku. Co jeszcze znalazło się na wystawie „Dziewczyny na warsztat”, którą można oglądać w bydgoskiej Galerii Miejskiej bwa? Opowiadają jej kuratorki: Aleksandra Banaś i Joanna Kurkiewicz.

Wystawa „Dziewczyny na warsztat” pokazuje aż 28 kobiecych marek i kobiet, które rozpowszechniają wiedzę na temat dizajnu. Jak udało się dotrzeć do młodych projektantek?

Aleksandra Banaś: Do niektórych docierałyśmy przez produkt. Tak było np. z marką Anacomito?, którą tworzą silne kobiety: Nina Jaworska i Jagoda Piaseczna, mama i córka, w małym, przydomowym warsztacie. Nosiłam ich nerkę: piękną, elegancką, kobiecą, świetną jakościowo, funkcjonalną. Zrobioną z materiałów z recyklingu. Postanowiłam sprawdzić, kto za nią stoi. Dziś ich nerkę nosi też Joanna. Renesans warsztatów rzemieślniczych.


"Dziewczyny na warsztat" Zobacz wideo

Joanna Kurkiewicz: Wystawa pierwszy raz została pokazana rok temu w Instytucie Dizajnu w Kielcach (jej bydgoska edycja jest uzupełniona o nowe kolekcje i eksponaty). Na co dzień mamy kontakt z młodymi polskimi projektantkami: prezentujemy ich prace na wystawach, organizujemy wspólnie warsztaty. Ich działania są zauważalne na polskim rynku, wyróżniają się. 20 nazwisk miałyśmy w głowach. Trafiły na listę od razu, a potem zaczęły się poszukiwania. Zależało nam na tym, by przez autorki i ich projekty pokazać ciekawe zjawisko, jakim jest ścieżka zawodowa pierwszego pokolenia Polek, które od początku rozwijają swoje marki w kapitalistycznej rzeczywistości. To swego rodzaju bilans przemian na rynku projektowym jakie nastąpiły w Polsce po 1989. W związku z 30-leciem tych zmian sprawdzamy jak sytuacja gospodarczo polityczna wpłynęła na świat projektowy.

Co pokazuje ten bilans: projektantki zdały egzamin?

Joanna Kurkiewicz: Tworzą bardzo silne marki, które z powodzeniem prowadzą na polskim rynku. To grono wyjątkowych kobiet o mocnych charakterach. Projektowanie jest nie tylko ich wyuczonym zawodem (z reguły mają za sobą studia projektowe z zakresu wzornictwa, ceramiki czy grafiki) ani pomysłem na biznes (wiele z nich nie myśli na początku o budowaniu wielkiej marki). Liczy się dla nich realizowanie swoich pasji i osobisty rozwoju, myślą o tworzeniu warsztatów rzemieślniczych, małych pracowni, niewielkich, zgranych zespołów). Praca jest dla nich pasją i stylem życia.

Aleksandra Banaś: Sposób, w jaki pracują wyraża filozofię jaka im towarzyszy na co dzień: stawiają na lokalne produkty i naturalne materiały, bo dbają o zrównoważony rozwój, wybierają ekologiczne materiały, bo zależy im na ochronie środowiska naturalnego, a ich prace powstają w środowisku, w którym dba się o prawa pracowników.

Zapamiętałam z rozmów z projektantkami ich konsekwencję, odwagę i gotowość do działania mimo lęku. Bo choć wszystkie projektantki mają wyjątkowy gust i poczucie smaku, wszystkie chyba miały obawy co do tego, jak ich prace zostaną przyjęte. Pozytywne reakcje pozwoliły im nabrać przekonania, że ich pomysły mogą poprawić jakość życia innych i są potrzebne.

Aleksandra Banaś: Tartaruga to łódzka pracownia tkacka. Tworzą ją przyjaciółki: Wiktoria Podolec i Jadzia Lenart. Powstają w niej kilimy i tkaniny dekoracyjne w dużej mierze z materiałów, które są odpadami poprodukcyjnymi pozyskanymi z dużych firm. Prowadzą też warsztaty tkackie dla dorosłych , bo zależy im na promowaniu tkactwa i tkania ręcznego.

Co zmieniło się przez minione 30 lat?

Joanna Kurkiewicz: Kobiety od niedawna mogą w pełni rozwijać się w dziedzinie deizajnu. Najpierw ograniczyły je tradycyjne role przypisywane kobietom i mężczyznom i prawne regulacje, potem – system. W PRL-u projektanci pracowali w fabrykach, gdzie obowiązywały wzory i modele niepodlegające negocjacjom albo byli zrzeszeni w spółdzielniach, Cepelii, Instytucie Wzornictwa Przemysłowego. To było ograniczenie, ale i – patrząc z perspektywy wyzwań, przed jakimi dziś stają projektantki – wygodne rozwiązanie. Współczesne młode projektantki zajmują się wszystkim – od projektu, przez wykonanie, po sprzedaż i dystrybucję, odpowiadają za kontakty z klientami, budują wizerunek marki.

Zapytałyśmy kobiet, których projekty pokazujemy na wystawie, o to jakich kompetencji wymaga od nich praca na własny rachunek, jak wygląda ich dzień pracy, ich warsztat. Ale i o cechy, które muszą mieć (albo które musiały wypracować), by zaistnieć w dizajnie: to upór, determinacja w dążeniu do celu, otwartość na błędy. Traktują projektowanie jako sposób na życie, a dobry i szczery produkt obroni się sam. Zapamiętałam z rozmów z projektantkami ich konsekwencję, odwagę i gotowość do działania mimo lęku. Bo choć wszystkie projektantki mają wyjątkowy gust i poczucie smaku, wszystkie chyba miały obawy co do tego, jak ich prace zostaną przyjęte. Pozytywne reakcje pozwoliły im nabrać przekonania, że ich pomysły mogą poprawić jakość życia innych i są potrzebne.

Wystawa pokazuje kobiety, których ścieżka zawodowa wcale nie była prosta. Za tymi projektami kryje się historia. A może raczej: herstoria.

Aleksandra Banaś: Wood&Paper to marka, którą tworzą Magda Jasińska i Agata Kondracka. Magda pracowała w korporacji, ale w pewnym momencie rzuciła pracę etatowej architektki i rozgościła się w stolarni ojca. Zenon jest teraz sercem rodzinnej firmy, a projekty tej marki, choć nowoczesne, mają urok stylu lat 50. 60., co je wyróżnia. Fenek Studio to pracownia projektowa Agaty Klimkowskiej i Antoniny Kiliś, przyjaciółek, które zostały współlokatorkami, gdy wyjechały na studia do Poznania, wtedy też odkryły, że dobrze im się razem pracuje. Wytwarzają ceramikę, lekką, delikatną, o charakterystycznych wzorach.

Anna Bera, stolarz, jak o sobie mówi, inspiracje czerpie z Gór Świętokrzyskich. Tworzy meble, które wydaje w krótkich seriach lub pojedynczych, unikalnych egzemplarzach. Cechują je proste, geometryczne wzory – na kształt skał, wielofunkcyjność i oryginalność. Ania tworzy też markę Dzikie dzieci – projektuje zabawki z naturalnych materiałów, jak np. gałązki, kora, korzenie. Minimalnie je przetwarza, chodzi bowiem o to, żeby to dziecko maiło decydujący głos i mogło samo definiować, jak będzie się bawiło. Taka sama idea przyświeca Ani, kiedy przygotowuje warsztaty. Daje maluchom do rąk prawdziwe piły i swobodę tworzenia (z zachowaniem bezpieczeństwa!).

Magda Rukasz, właścicielka marki Dobrze się składa składa użytkowe origami, tak powstają np. lampy. To, co łączy wszystkie projektantki, których prace pokazujemy na wystawie, to ich siła, oryginalność. Ich prace są trwałe, dobrej jakości, wykonane z najlepszych materiałów, często dostępnych lokalnie. Każda z nich ma swój odrębny styl.

Co wystawa ma nam pokazać, poza wyjątkowymi projektami?

Aleksandra Banaś: Współczesne projektantki angażują się w przeróżne poboczne projekty, organizują spotkania, na których opowiadają o dizajnie, organizują warsztaty twórcze dla dzieci i dorosłych, pokazują swoje prace na polskich i zagranicznych targach i wystawach.

Joanna Kurkiewicz: Chcemy pokazać, jak podchodzą do swojej pracy, ale i opowiedzieć o tych projektantkach, które były przed nimi. Herstoria jest zapomniana. Kiedy pytamy współczesne graficzki o to, kto jest dla nich wzorem, wymieniają nazwiska uznanych mężczyzn. A przecież były i kobiety, tyle że kiedy oni tworzyli Polską Szkołę Plakatu, kobietom przypadały w udziale przypadły głównie role ilustratorek książek. Na wystawie mamy więc i specjalne miejsce dla książki „Kreatorki. Kobiety, które zmieniły polski styl życia”, autorstwa Julii i Lidii Pańków, z której dowiadujemy się, jak pracowały i jakie zasługi mają na koncie polskie projektantki.

Dorota Witt

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.