Pomnik czerwonoarmistów chcą wysłać na złom
Czy z powodu pomnika upamiętniającego poległych na ziemi wadowickiej żołnierzy radzieckich dojdzie do dyplomatycznego skandalu?
Grupa mieszkańców Krakowa i Wadowic chce urządzić protest przed pomnikiem poświęconym żołnierzom Armii Czerwonej, poległym podczas II wojny światowej, który znajduje się na wadowickim cmentarzu.
Będą protesty oraz ulotki
„Uważamy, że w wolnej Polsce takie monumenty, wznoszone na cześć okupanta sowieckiego, powinny być likwidowane jako świadectwo hańby i upokorzenia Naszego Narodu” - napisali na ulotkach, które wkrótce mają zostać rozdane mieszkańcom na ulicach Wadowic. Po co?
- To dopiero początek naszej akcji. Będziemy stanowczo domagać się od władz krajowych i lokalnych intensyfikacji działań zmierzających do wyburzenia tego obiektu, oddającego hołd okupantom naszej ojczyzny. Powołaliśmy Stowarzyszenie Narodowe, którego celem będzie oczyszczenie miasta z tego typu elementów - mówi Kazimierz Nowicki, jeden z członków tej organizacji.
Akcja protestacyjna planowana jest na wiosnę przyszłego roku. Jej organizatorzy uważają, że pomnik ku czci czerwonoarmistów powinien zniknąć z miasta raz na zawsze.
- To, że dwadzieścia lat temu przeniesiono go z Rynku na cmentarz, gdzie leżą też nasi żołnierze, było kompromisem upodlającym polskich bohaterów, poległych także od sowieckich kul - zaznacza Edward Mierzwiński.
Okazuje się, że niewielka grupa aktywistów może liczyć w tej sprawie na wsparcie krakowskiego oddziału Konfederacji Polski Niepodległej.
- W Wadowicach nie będzie im lekko, bo burmistrzem tego miasta jest „lewak” Mateusz Klinowski, ale my na pewno wesprzemy silną grupą protestujących - zapowiada już Władysław Borowiec, przewodniczący KPN.
Jego zdaniem wszelkie pomniki upamiętniające Armię Czerwoną powinny zniknąć, bez względu na to, czy znajdują się na placach, skwerkach czy też na cmentarzach.
- Trzeba to zburzyć, a elementy oddać na złom lub przetopić. Jeśli są tam pochowani ludzie, to oczywiście trzeba uszanować zmarłych - mówi Borowiec. By po chwili odkryć swą prawdziwą twarz. - Niech leżą w mogiłach bez pomników, bo te nie powinny być przeznaczone dla ciemiężców, tylko dla naszych bohaterów - grzmi szef KPN. Według niego takich przypadków jest w Polsce wiele. - Mamy w kraju ponad trzysta pomników poświęconych sowietom i okazuje się, że jakoś kolejne rządy nie mogą ich usunąć - dodaje Władysław Borowiec.
Bronić dzieła sztuki
Oburzony, zarówno protestem, jak i planami wyburzenia tego pomnika, jest natomiast znany z lewicowych poglądów, były kandydat na burmistrza Wadowic Zbigniew Jurczak, obecnie prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Wadowickiej. Jego zdaniem to byłby zamach na bardzo istotne dla historii miasta „dzieło sztuki”, a wręcz barbarzyństwo.
- Przecież autorem rzeźby przedstawiającej żołnierzy jest Franciszek Suknarowski, autor posągu Emila Zegadłowicza, znajdującego się przy najstarszym wadowickim liceum. To dwa historyczne skarby miasta. Ich usunięcie byłoby zamachem na kulturowy dorobek miasta i ja przeciwko temu będę stanowczo protestował - zapowiada.
Według niego inicjatywa stowarzyszenia nie jest przypadkowa.
- W całym kraju mamy teraz przyzwolenie na działanie prawicowych oszołomów. To zbiorowe szaleństwo nie powinno jednak mieć miejsca w papieskim mieście. Chyba tu katolicy zapomnieli o ideach głoszonych przez Jana Pawła II - irytuje się prezes Jurczak.
Zaznacza, że skoro pomnik już raz, dwadzieścia lat temu, przeniesiono z Rynku na cmentarz, to nie ma podstaw, by twierdzić, że narusza przestrzeń publiczną.
- Tam leży ponad tysiąc bohaterskich chłopców, którzy oddali życie także za naszą wolność i którzy nie mieli wyboru, bo za dezercję NKWD strzelało im w łeb - przekonuje Zbigniew Jurczak.
Niewykluczone, że żądania wyburzenia pomnika mogą wywołać poważny konflikt dyplomatyczny. Gdy przed rokiem w Pieniężnie rozebrano pomnik sowieckiego generała Iwana Czerniachowskiego, to ambasada Federacji Rosyjskiej zareagowała natychmiast, i to ostro: „Wiele razy ostrzegaliśmy stronę polską, iż podobne działania godzą w najbardziej delikatne uczucia naszego narodu i nie mogą pozostać bez najpoważniejszych konsekwencji dla stosunków rosyjsko-polskich” - można było wtedy przeczytać w oświadczeniu rosyjskiej ambasady.