Pomostu już nie ma, za to jest urzędnicza szarpanina
Przedstawiciele powiatowego inspektoratu budowlanego, gminy Żnin i urzędu marszałkowskiego wizytowali wczoraj teren nad jeziorem Czaplem.
Szczególnie przyglądali się miejscu, gdzie jeszcze niedawno stało molo. Oględziny nie były przypadkowe.
- Pomost został zdemontowany bez pozwolenia na rozbiórkę. Toczy się w tej sprawie postępowanie - powiedział Łukasz Jezierski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Żninie.
Przypomnijmy: obiekt powstał ok. 40 lat temu. Był wizytówką miasta. Z niego m.in. sędziowano zawody motorowodne. Ale w ostatnich latach jego żywot dobiegł końca. Jeszcze za czasów burmistrza Jakubowskiego uniemożliwiono wejście na pomost - zbyt duże powstały ubytki w konstrukcji, co zagrażało bezpieczeństwu użytkowników. Gdy obecny burmistrz Żnina ogłosił, że obiekt zostanie rozebrany, wszyscy, choć mieli do tego miejsca sentyment, właściwie się ucieszyli. - Wreszcie, bo pomost chluby nam nie przynosi - podkreślano.
Okazało się jednak, że gmina nie posiadała na te działania rozbiórkowe - zrealizowane przez jednostkę wojskową z Inowrocławia - stosownych pozwoleń. W związku z tym na początku listopada br. powiatowy inspektor nadzoru budowlanego wszczął w sprawie postępowanie administracyjne.
Strony - burmistrz i marszałek województwa jako właściciel jeziora - zostały wezwane do złożenia wyjaśnień w ciągu 7 dni. Ostatecznie na 10 grudnia wyznaczone zostały oględziny. Teraz nadzór budowlany spisze protokół, a w oparciu o zebrany materiał wyda decyzję, która trafi do burmistrza i marszałka. Na tę decyzję, gdy będzie w niej widniało, że rozbiórkę przeprowadzono nielegalnie, burmistrzowi przysługuje odwołanie.
Tymczasem w Żninie szeroko omawia się plany budowy nowych pomostów. Mają pochłonąć ok. 2 mln zł. Wraz z nimi wrócą zawody motorowodne.
- Jak mieszkańcy odbierają tę urzędniczą szarpaninę? Że to szukanie dziury w całym - komentuje jeden z Czytelników. - Jeśli pomost zagrażał bezpieczeństwu, musiał być rozebrany, i to niezwłocznie. I nie robiłbym z braku tych dokumentów przed podjętym działaniem tragedii.
Czy sprawa trafi do prokuratury? Na to pytanie inspektor nadzoru budowlanego nie odpowiedział.