Poszło o pszenicę. Salomonowy wyrok?
Bywa, że do Prokuratury Rejonowej w Chojnicach trafiają sprawy, które w odczuciu postronnych bywają śmieszne.
Taką sprawą wydaje się być ta z gminy Chojnice. Zarzut jest jednak poważny - to przestępstwo z art. 278 par. kodeksu karnego, a i straty, które ponieśli poszkodowani - wysokie, bo sięgające aż 31 tys. zł. Pieniądze nie zostały jednak ukradzione z domu, tylko z pola. Chodzi bowiem o plony rolne, konkretnie o 56 ton pszenicy ozimej. Dokonanie takiej kradzieży wymagało czasu, trudu i wysiłku ze strony złodziei - oskarżonych jest bowiem aż trzech mężczyzn. I to wszyscy z jednej rodziny - ojciec i dwóch synów. Do kradzieży doszło latem ub.r. - między 1 a 3 sierpnia. Świadków, którzy widzieli zbiór na polu, było aż piętnastu. Wszyscy zostaną wezwani do sądu, by zdali relację, kogo faktycznie tam widzieli.
Oczywiście sprawa rozpaliła ludzi we wsi do żywego. To sąsiedzki spór. O co faktycznie poszło?
Do końca nie jest to jasne. Wiadomo jednak, że kto inny zasiał, a kto inny zebrał. Smaczku sprawie dodaje i to, że jedna ze stron jest właścicielem pola, inna była dzierżawcą, która pole uprawiała. Chojnicki sąd będzie miał więc ciekawą sprawę do wyjaśnienia. Jaki będzie salomonowy wyrok?
Najlepiej byłoby, gdyby konflikt udało się polubownie rozwiązać. Nie udało się znaleźć mediatora z autorytetem, gdyby taki był, pewnie byłoby najlepiej. Pszenica nie została oddana. Finał będzie więc sądowy. Termin sprawy nie został jeszcze wyznaczony. Zapewne nie skończy się na jednej wokandzie.