Potocki niósł krzyż cierpienia po swoich synach - husarzach
Żeby wyprawić starszego syna na wojnę, poeta z Woli Łużańskiej musiał zaciągnął sporą pożyczkę. Drugi syn Jerzy trafił do husarii, żeby uniknąć więzienia. Jak brat również zginął na polu walki
,,Nadjeżdża Jerzy Potocki z dwoma sługami. Zastawszy bramę zamkniętą, niewiele myśląc, zsiada z konia, przesadza płot i zobaczywszy na ganku swoją małżonkę, a nadto jej babkę i brata, przywitał się z nimi i wszedł z kobietami do dworu, gdzie około dwóch godzin zabawił. Następnie wyszedł do sieni i na ganek, i zobaczywszy szwagra przechodzącego przez podwórze, przemówił coś do niego, na co mu tenże z jakimś przycinkiem odpowiedział (...)” - zeznawali świadkowie wydarzeń, jakie były udziałem syna Wacława Potockiego na jesieni 1682 r. do krakowskich ksiąg sądowych.
Słowa szwagra musiały być ostre i obraźliwe, bo w gorącej wodzie kąpany Potocki wpadł w złość, rzucił się na niego i wobec osłupiałych sług zranił go okrutnie w głowę i łopatkę.
Młody Rościszewski leżał pokrwawiony mało żywy jakiś czas na podwórzu. Potem kobiety kazały go przenieść do spichlerza, a następnie przewieść do Dobiesławic, gdzie na trzeci dzień zmarł - jak wynika z zeznań.
Synowie Potockiego
Wacław Potocki miał dwóch synów - Stefana i Jerzego, w których widział spadkobierców majątku i tytułów, które poeta skrzętnie gromadził. Najstarszy - Stefan przyszedł na świat w 1651 r. w Łosiu. Jego narodziny odbyły się podczas nieobecności poety w domu ze względu na udział w wyprawie beresteckiej przeciwko Bohdanowi Chmielnickiemu. Dziecko wychowywało się już w Łużnej, oddając się, jak przystało na szlachcica nauce, zajęciom gospodarskim oraz politycznym. Był przy tym wraz z ojcem częstym uczestnikiem sejmików w Proszowicach. Jednak jego największą pasją od najmłodszych lat były zajęcia wojskowe, o czym wspomina Potocki w ,,Periodach”:
,,Ledwie pierwszy mech wąsem znaczy męża, Uprzedza lata, naturę zwycięża. Jeszcze nie znały skronie brzytwy, On już marsowe odprawiał gonitwy; Umiał już drzewo złożyć do potrzeby I konia zażyć i pałasza”
Potocki widząc tę ochotę rycerską w ukochanym synu, zaciągnął pożyczkę u Jan Morsztyna na wyposażenie husarskie Stefana i wyprawił go w 1673 r. na wojnę z Turcją. Jego pożegnanie odbyło się na początku sierpnia 1673 r. w Łużnej.
,,Siodłajcie, słudzy, dzielne konie, [...] zanoście kirysy, gotujcie namioty. Do drzew ogromnych przybijajcie groty. Piękne proporce z wiatrami się gniotły. Kiedy w usarskie uderzono kotły pod koronnego hetmana buławę. Mój syn kochany wyjeżdża na sławę.”
Wiadomości o synu były pomyślne. Bił się szczęśliwie pod Chocimem 11 listopada 1673 r. jako husarz Jana Sobieskiego. Następnie brał udział w oblężeniu Międzyboża nad Bohem. W Łużnej ojciec oczekiwał syna na Boże Narodzenie 1673 r. Niestety Stefan nie dotarł. Jego młody organizm nie wytrzymał trudów wojennych i zmarł w drodze powrotnej do domu we Lwowie w połowie grudnia 1673 r. Ojciec o śmierci syna dowiedział się podczas zawiązywania konfederacji po śmierci króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego na zjeździe w Proszowicach 29 grudnia 1673 r.
W następnym roku sprowadził ciało i pochował je uroczyście w farze bieckiej.
Ojcowskie oczko w głowie
Po śmierci Stefana pozostał poecie o dziesięć lat młodszy syn Jerzy Władysław. Na niego skierował Potocki wszystkie ojcowskie troski i starania. Marząc o jego świetnej przyszłości, umieścił Jerzego na dworze królewskim, gdzie w 1682 r. należał do kręgu najbliższych sług monarchy. Dla jego dobra zabiegał też o rękę Aleksandry Rościszewskiej, podpisując 10 stycznia 1682 r. układ przedmałżeński w dworze w Dobiesławicach z jej ojcem Sebastianem Rościszewskim.
Uzgodniono wtedy, że posagiem panny młodej będzie wieś Sędziszewice, a pan młody powinien wykazać się majętnością równie wartościową. W tym celu Wacław Potocki zakupił dla niego od starosty kowalskiego Władysława z Raciborska Morsztyna wieś Strzelce Małe. Wkrótce po zawarciu umowy w Dobiesławicach zmarł ojciec panny młodej. Większość rodziny Rościszewskich, w tym również brat Aleksandry Rościszewskiej Jan, nie bacząc na wolę zmarłego, starało się nie dopuścić do jej małżeństwa z Jerzym Potockim. I pewnie by do ślubu nie doszło, gdyby nad dopełnieniem zawartych układów matrymonialnych nie czuwała babka Aleksandry i Jana, Zofia Morsztynowa.
Bracia Potoccy byli husarzami. Żaden nie wrócił z wyprawy wojennej cało
Na początku listopada zorganizowała ona ślub, który ze względu na trwającą żałobę, oraz z powodu nieobecności rodziny panny młodej, pozbawiony był radości i szlacheckiej wystawności. Po jej zakończeniu uroczystości Jerzy pojechał z rodzicami do Krakowa, dopełnić formalności majątkowych. Po ich załatwieniu wrócił do żony do Sędziszowic. Zastał tam poza nią również jej babkę oraz jej brata Jana, który uważając się za właściciela majętności, kazał swoim sługom pozamykać spichlerze i bramy. Doszło do wymiany zdań i kłótni. Jerzy ranił Jana Rościszewskiego w głowę i łopatkę. Ten stracił przytomność i po trzech dniach zmarł.
Jerzy Potocki obawiając się o swoje życie, uciekł do majątku Władysława Morsztyna. Po tym tragicznym wydarzeniu rodzina Rościszewskich, szukając odwetu, najechała Sędziszewice i przejęte przez Aleksandrę Dobiesławice. Na polecenie ojca, który obawiał się, że Jerzemu, jako zabójcy może grozić utrata majątku, młody Potocki przekazał wieś Strzelce Małe Władysławowi Morsztynowi.
Sądowe upokorzenia
To tragiczne wydarzenie przyniosło rodzinie Potockich nieprzerwany ciąg procesów i było przyczyną następnych tragicznych zdarzeń. Jeden z takich procesów odbył się 26 lutego 1683 r. w Piotrkowie przed trybunałem, który skazał na utratę czci i dobrego imienia Jerzego Potockiego, Aleksandrę Potocką, Zofię Morsztynową i Wacława Potockiego.
Kiedy wymienieni odmówili wydania majętności, sprawa wróciła do trybunału, tym razem lubelskiego, któremu podlegały strony procesu z racji miejsca zamieszkania. Rozprawa odbyła się 28 czerwca. Jerzy Potocki został skazany na rok i sześć tygodni wieży oraz kary pieniężne. Zofia Morsztynowa skazana została na śmierć, co motywowano tym, że namawiała Jerzego do zwady i nie udzieliła pomocy swemu wnukowi, gdy ten leżał nieprzytomny na placu przed dworem. Natomiast Aleksandrę Potocką trybunał uwolnił od oskarżenia o udział w zabójstwie brata. Innych oskarżonych i skazanych w Piotrkowie, trybunał oczyścił z zarzutów.
W gorącej wodzie kąpany Jerzy stale przysparzał zmartwień swojemu ojcu
23 września 1683 r. doszło do ugody między rodziną Rościszewskich, a rodziną Potockich i Zofią Morsztynową. Jerzy Potocki uciekając przed więzieniem, zaciągnął się podobnie, jak jego brat do husarii przechodząc pod jurysdykcję hetmańską. W 1684 r. pod komendą hetmana Andrzeja Potockiego uczestniczył w wyprawie żwanieckiej. Jego postawa podczas tej wyprawy przyczyniła się do uzyskania królewskiej zgody na przekazanie przez Wacława Potockiego urzędu podczaszego krakowskiego synowi.
Ponownie na wyprawę wojenną udał się Jerzy Potocki w jesieni 1690 r. Niestety w czasie jej trwania poległ. Zrozpaczony ojciec, chcąc dać upust swojej rozpatrzy, napisał:
,,Nie strzałą po ostatnim synu, lecz oszczepem. Wpół serca przebodzony, jużem się stał ślepym. Oczy łzami spłynęły; jeszcze mogę wzdychać. Mogę rycząc mą starość do grobu popychać”.
Po tych tragicznych wydarzeniach synowa Aleksandra Potocka, chcąc ulżyć krzyżom Wacława Potockiego, przeniosła się do Łużnej, gdzie wychowywała dzieci - Władysława i Helenę i opiekowała się starym poetą.