Premier Morawiecki w Toruniu. Zagłuszały go m.in. okrzyki „Konstytucja” i „Targowica”

Premier udzielił poparcia Zbigniewowi Rasielewskiemu w jego boju o fotel prezydenta Torunia z... kandydatem jakiego w wyborach wystawiła Platforma Obywatelska.

Szef rządu miał się pojawić na toruńskim Rynku Staromiejskim przed godziną 14. Tłum wokół mównicy ustawionej koło pomnika Mikołaja Kopernika zaczął gęstnieć już wcześniej. Razem z nim gęstniała również atmosfera, poza zwolennikami obecnej władzy, w cieniu Ratusza Staromiejskiego stanęli również rodzice i opiekunowie dzieci z niepełnosprawnościami, obrońcy Konstytucji oraz przeciwnicy polityczni Prawa i Sprawiedliwości. Premier się spóźniał, obie strony się przekrzykiwały, tu i ówdzie dochodziło do pierwszych spięć. Obok flag pojawiły się maski z podobizną premiera o nosie à la Pinokio.

Kiedy Mateusz Morawiecki przybył, został przywitany przez jednych okrzykami „Mateusz”, drudzy skandowali natomiast „Mateuszek to kłamczuszek”.

My i oni

- Jadąc tutaj, jeszcze w Bydgoszczy, widziałem taki mały transparencik „Przywrócić normalność” - przemówił premier - Zastanówmy się szanowni państwo, co to jest to przywrócić normalność. Czy oni chcą z powrotem aby były machinacje VAT-owskie, ubóstwo u dzieci, żeby duży płacił mniejsze podatki a mały przedsiębiorca większe podatki? To jest ich normalność!

Po przedstawieniu „ich normalności” i „naszej normalności”, Mateusz Morawiecki oznajmił, że dla niego i jego zwolenników Polska jest jedna i władza nikogo nie dzieli. W tym samym czasie protestujący skandowali hasła o obronie demokracji, a ich przeciwnicy, na ogół stojąc z nimi ramię w ramię, krzyczeli pod ich adresem „Targowica”, „Zdrajcy ojczyzny” itp. Doszło do kilku przepychanek.

Premier udzielił wsparcia Zbigniewowi Rasielewskiemu, który kandyduje na prezydenta Torunia. Jak się jednak okazało, głównym konkurentem obecnego wiceprezydenta najwyraźniej nie jest najwyżej notowany w sondażach Michał Zaleski.