Prof. Maciej Małecki, nowy prorektor UJ ds. Collegium Medicum: Polski system ewaluacji uczelni to głęboka patologia, trzeba to zmienić
Rozmowa z prof. Maciejem Małeckim, nowo wybranym prorektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego ds. Collegium Medicum, który objął funkcję 1 września 2024 roku. - Starałem się tak dobrać zespół najbliższych współpracowników, aby podzielali mój system wartości, żeby się nam sprawniej pracowało - mówi prof. Małecki.
W trakcie wyborów rektorskich na Uniwersytecie Jagiellońskim wręcz priorytetowe znaczenie nadawał pan budowaniu dobrej atmosfery w pracy. Dlaczego to dla pana takie ważne?
Od atmosfery bardzo dużo zależy. Jej jakość przekłada się na efektywność, motywację, stawianie czoła przeróżnym problemom, które przecież nieustannie pojawiają się w każdym środowisku zawodowym. Jeśli, idąc do pracy, nie obawiamy się reakcji szefa, szefowej czy koleżanek i kolegów, wiemy, że w razie trudności możemy liczyć na ich wsparcie, wtedy w sposób naturalny powstaje poczucie bezpieczeństwa, a wraz nim nastawienie do pracy i satysfakcja z tego, co robimy. Właśnie dzięki dobrej, przyjaznej atmosferze jesteśmy w stanie nieco inaczej spojrzeć na inne kwestie, choćby finansowe. Są w naszym środowisku akademickim osoby zatrudnione wcześniej przez znacznie lepiej płacących pracodawców. Wybierali właśnie atmosferę, inną niż ta korporacyjna. Co oczywiście nie zmienia faktu, że płace są dla pracowników kwestią o istotnym znaczeniu.
Nie jest jednak tajemnicą, że, podobnie jak w całym Uniwersytecie, z atmosferą w Collegium Medicum bywa różnie. To zhierarchizowana struktura. Jak więc pan zamierza w takim otoczeniu budować relacje oparte na partnerstwie?
Ujmę najprościej - przykład idzie z góry. Jeżeli moje podejście do ludzi będzie nacechowane życzliwością i jasną, klarowną komunikacją, a dostęp do mnie nie stanie się dobrem reglamentowanym, przywilejem, lecz prawem przysługującym każdemu pracownikowi, jeżeli moi pełnomocnicy, pani kanclerz, kierownicy działów, dziekani będą działać podobnie, wtedy ta dobra atmosfera, jak fala, w sposób naturalny będzie oddziaływać na to, co dzieje się w całym Collegium Medicum.
[polecany]26820749[/polecany]
Piękna wizja. Czy realna?
Tak działałem do tej pory. Stąd wiem, że to możliwe. W dziekanacie Wydziału Lekarskiego stworzyliśmy wyjątkowy zespół i koleżeńską, niemal rodzinną atmosferę, mieliśmy do siebie duże zaufanie. W takich warunkach pracuje się przyjemniej, wydajniej i szybciej pokonuje trudności. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie wszędzie jest to normą. Zamierzam reagować na wszelkie niepokojące sygnały o zachowaniach, które nie powinny mieć miejsca w żadnym środowisku pracy, tym bardziej na uniwersytecie. Chcę więc z całą mocą podkreślić, że nie będę tolerował sytuacji, w których naruszana jest godność drugiego człowieka i jest on traktowany bez szacunku. Nie znoszę słowa władza, podobnie jak słowa wina. Uważam, że w sytuacjach kryzysowych należy się skupić na wspólnym szukaniu rozwiązań. Kiedy tylko to możliwe, pracuję przy otwartych drzwiach. Dosłownie. Dla mnie są one symbolem dostępności i transparentności.
Podjął pan już pierwsze decyzje kadrowe, wybrał swój zespół najbliższych współpracowników. Co jeszcze się zmieni?
Rzeczywiście, starałem się tak dobrać zespół najbliższych współpracowników, aby podzielali mój system wartości, żeby się nam sprawniej pracowało. Chciałbym położyć nacisk na sposób komunikacji. Zamierzam regularnie spotykać się równocześnie z radami wszystkich trzech wydziałów Collegium Medicum UJ: Lekarskiego, Nauk o Zdrowiu i Farmaceutycznego, by pogłębiać poczucie wspólnoty, współpracy i równości. Nie ma wydziałów lepszych i gorszych. Oczywiście, jeden jest większy, inny mniejszy, ale to bynajmniej nie determinuje ich roli. Chciałbym również zaktywizować promocję oraz działania informacyjne i regularnie pojawiać się w socjal mediach, by osobiście komunikować się z pracownikami i studentami. Jest obecnie modyfikowana struktura administracji, tak aby usprawnić jej działanie. To delikatne kwestie, ale w moim odczuciu niezbędne.
Objęcie funkcji prorektora zaczął pan od opublikowania, wraz z grupą naukowców z Collegium Medicum, listu otwartego do ministra nauki z ostrą krytyką systemu oceniania polskich uczelni wprowadzonego tzw. reformą Gowina. Mocny akord na początek relacji z rządem.
Przyznaję, że czuję się niezręcznie. Wolałbym zaczynać pełnienie funkcji prorektora od koncentracji na podnoszeniu jakości kształcenia, promowaniu młodych naukowców, pozyskiwaniu grantów na badania. Niemniej kwestia ewaluacji uczelni jest niezwykle istotna, ponieważ to ona decyduje o finansowaniu uczelni, determinuje ich uprawnienia do nadawania stopni naukowych i wpływa na prestiż uczelni. System ewaluacji jest jednak wadliwie skonstruowany i nie pozwala na rzetelną ocenę̨ ani efektywności, ani tym bardziej doskonałości naukowej. Wierzę, że minister nauki usłyszy nasz głos i dojdzie do zmiany, jeszcze w obecnym okresie ewaluacyjnym, tego niesprawiedliwego i zachęcającego do zachowań nieetycznych systemu. Ten system to głęboka patologia, mająca cechy oszustwa, czego są świadomi wszyscy, także jego twórcy.
[polecany]26817847[/polecany]
Poważne zarzuty. Na czym to oszustwo polega?
Aby podnieść swoją ocenę, wystarczy wykupić kilka suplementów czasopism o bardzo niskim, wręcz zerowym, progu wymagań́ recenzenckich, by drukować tam słabej jakości artykuły i zdobywać punkty za publikację. Dochodzi także do nadużyć, nazywanych eufemistycznie optymalizacją, polegających na masowym i często nakazowym przesuwaniu na etaty dydaktyczne. Co więcej, system premiuje małe uczelnie. Collegium Medicum już na starcie stoi na straconej pozycji. Może się zdarzyć, że najwyższą̨ kategorię̨ w naukach medycznych otrzyma jednostka, w której do nauk medycznych zgłasza dorobek na przykład wyłącznie 12 genetyków klinicznych albo wyłącznie 12 kardiologów czy też̇ neurologów. Jednostka taka jest w stanie zostawić́ daleko w tyle uczelnie posiadające wydziały lekarskie i zatrudniające szeroką̨ kadrę, pokrywającą̨ wszystkie liczne specjalności nauk medycznych. Jako prorektor stoję przed dylematem: czy mam mówić ludziom - my w to nie wchodzimy i polec z honorem czy też stwierdzić - to jest nie w porządku, ale róbmy, bo wszyscy tak robią.
Wygląda jednak na to, że znalazł pan jeszcze jedną drogę.
Nie możemy milczeć. Nie wyobrażam sobie, że uniwersytet polegnie przy kolejnej ewaluacji, która kończy się w 2025 roku. I tak przy poprzedniej ocenie wypadliśmy niesprawiedliwie nisko, mimo że w prestiżowych rankingach międzynarodowych, na przykład QS World University Rankings, wiodące w UJCM dyscypliny, choćby nauki farmaceutyczne i medycyna, zajmują̨ od wielu edycji zdecydowanie najlepsze miejsca wśród polskich uczelni lub są̨ pozycjonowane w ścisłej czołówce krajowych uniwersytetów (ranking szanghajski). Obecnemu rządowi i jego poprzednikowi nie brakowało odwagi, by przerywać ważność różnego rodzaju ustaw i rozporządzeń, kiedy uznał to za stosowne. W tym przypadku głębia patologii tego systemu usprawiedliwia takie działanie.
Przejmuje pan kierowanie Collegium Medicum w szczególnym momencie. Strategiczna inwestycja, czyli kampus w Prokocimiu, wciąż czeka na dokończenie. Ma pan jakiś pomysł na znalezienie brakujących milionów?
Nigdy w życiu nie spotkałem się z tyloma politykami, co przez ostatnie dwa miesiące, większość z nich znałem tylko z telewizji. Moim zamiarem jest stworzyć w Krakowie - znów padnie słowo klucz - dobrą atmosferę wokół tej inwestycji. Chciałbym, aby mimo różnic politycznych w tej konkretnej sprawie parlamentarzyści, radni miejscy i wojewódzcy połączyli siły, mówili jednym głosem. Na pierwszą fazę inwestycji UJ CM wydał już około 150 mln zł pochodzących ze sprzedaży budynków przy ul. Kopernika. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, kolejne 100 mln uzyskamy za następne dwa budynki. Ale formuła kontynuowania tej inwestycji z własnych środków się wyczerpuje.
[polecany]26817681[/polecany]
Będzie jeszcze 21 mln zł z wewnętrznej sprzedaży akademika przy ul. Racławickiej. Na ostatniej prostej uniwersytet wykonał nieoczekiwaną woltę i wycofał się z krytykowanej umowy z deweloperem. Akademik pozostanie w rękach UJ. To zapowiedź stylu działania nowego Kolegium Rektorskiego UJ z najmłodszym rektorem w historii UJ?
To mocny akcent prospołeczny. Styl działania nowego rektora prof. Piotra Jedynaka i Kolegium Rektorskiego, w którym zasiadam, z pewnością będzie cechowało rozwiązywanie problemów w dialogu społecznym. Finał budzącej wiele emocji sprzedaży akademika przy Racławickiej pokazuje, że kompromis między rozwojem uczelni i troską o potrzeby studentów jest możliwy. Wpływy z tej transakcji nie pokrywają wprawdzie nawet 10 proc. kwoty na dokończenie kampusu w Prokocimiu, ale zbieramy ziarnko do ziarnka.
Warto było rozpoczynać inwestycje w Prokocimiu bez pewności jej finansowania w całości?
W pełni identyfikuję się z tą decyzją mojego poprzednika prof. Tomasza Grodzickiego. Gdyby budowa nie ruszyła, nie byłoby nadziei na kontynuację inwestycji Kampus Medyczny. Podobnie chwała wszystkim naszym poprzednikom, którym nie brakło odwagi i determinacji. Gdyby nie oni, Szpital Uniwersytecki wciąż by się mieścił w ciasnych i niespełniających wymogów budynkach przy ul. Kopernika. A tak mamy świetnie wyposażoną placówkę w Prokocimiu, która od kilku lat służy chorym. Nie byłoby również Centrum Innowacyjnej Edukacji Medycznej, nowoczesnej Biblioteki Medycznej i domów studenckich z zapleczem sportowym. Nie mam wątpliwości, że przy tak dużych i kosztownych przedsięwzięciach wieloetapowa realizacja jest koniecznością.
Ile pieniędzy potrzeba do ukończenia inwestycji?
W tym momencie około 250 mln zł. Trafią one na stworzenie kompleksu badawczo-dydaktycznego. W Warszawie właśnie procedowany jest wniosek o dofinansowanie w wysokości 40 mln zł, wkrótce złożymy kolejny na 60 mln zł. To dla uczelni olbrzymie kwoty. Nigdy nie stałem przez wyzwaniem zorganizowania takich pieniędzy.
[polecany]26791115[/polecany]
Fakt, że od lat znajduje się pan w czołówce listy wpływowych lekarzy w Polsce, raczej dobrze wróży temu wyzwaniu.
Nie przywiązuję do tego rankingu większego znaczenia. Poza tym nie pasuje to do mojej osobowości, nie poczuwam się do bycia człowiekiem wpływu. Doceniam jednak, że koleżanki i koledzy z jury zauważają moją skromną osobę.
Faktycznie skromną. Umie pan jednak osiągać ambitne cele. Wiele osób pamięta pański bardzo poruszający osobisty list do ministra zdrowia z 2011 roku w sprawie leków dla chorych z cukrzycą. Napisał go pan nie jako członek Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego, nie jako profesor diabetologii, lecz jako jeden z ówczesnych dwóch milionów pacjentów. I ministerstwo wycofało się z kontrowersyjnego cennika leków.
Ja bym nie przypisywał sobie jakiegoś szczególnego znaczenia w tej sprawie. W Polskim Towarzystwie Diabetologicznym pracujemy zespołowo, mamy do siebie zaufanie, potrafimy współdziałać. To powoduje, że nasz głos jest lepiej słyszany. Co zresztą zauważał i stawiał za przykład były wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że teraz, poprzez rozmowy z politykami i budowanie atmosfery współpracy wokół budowy kampusu, wraca pan do tych sprawdzonych metod.
Mam nadzieję, że zdobędziemy życzliwość i doświadczymy pozytywnie rozumianego lobbingu w Warszawie - w rządzie, w Ministerstwie Nauki, w Ministerstwie Zdrowia. Niemniej jest także dużo pracy do wykonania po naszej stronie. Jeżeli idziemy do polityków z prośbą: poprzyjcie nas, musimy się dobrze przygotować do tej inwestycji. f
Wkraczamy w czasy gospodarki opartej na wiedzy i oswajamy się z myślą o nauce przez całe życie. Nowe technologie i sztuczna inteligencja dynamiczne zmieniają naszą rzeczywistość. Jak w takim otoczeniu widzi pan rolę uniwersytetu?
Nie ma sprzeczności między erą sztucznej inteligencji a tradycyjnymi wartościami, jakie wypracowała cywilizacja europejska. Te pryncypia się nie zmieniają. Rozmawiając z panią, mogę śledzić automatyczną pracę mojej pompy insulinowej, jestem przekonany, że sztuczna inteligencja doskonale, nawet lepiej niż człowiek, opisze zdjęcia siatkówki oka, przeanalizuje dane medyczne i wyciągnie z nich wnioski. Ostatecznie jednak mamy do czynienia z pacjentem i ten pacjent będzie potrzebował drugiego człowieka.
Jak powinno się zmieniać nauczanie przyszłych medyków, by lepiej sprostali wyzwaniom nowych czasów?
Przede wszystkim ma być dobrze zorganizowane, to teoretyczne i to kliniczne. Pracujemy nad upraktycznianiem zajęć. Teraz, mam wrażenie, jest sporo trudno przyswajalnej teorii, choć to także się zmienia. Wprowadziliśmy wykłady zdalne, by studenci w dogodnym dla siebie czasie mogli je odsłuchać. Odchodzimy od tzw. „zwiedzania” klinik na rzecz wejścia studenta w zespół lekarski. Dużą rolę odgrywa Centrum Innowacyjnej Edukacji Medycznej, gdzie na fantomach mieszane zespoły złożone ze studentów różnych kierunków medycznych mają okazję ćwiczyć współpracę. Młodzi ludzie z zagranicy przyjeżdżający do nas z coraz lepszych uniwersytetów w ramach programu Erasmus często podkreślają, że przez pół roku mieli w Krakowie więcej kontaktu z pacjentem niż przez całe studia w macierzystej uczelni. Warto, abyśmy się częściej doceniali, ponieważ naprawdę nie odstajemy od Europy.
[polecane]26403339,26421067,26410005,25064787[/polecane]