Prof. Piotr Chłosta: Medycyna jest jednym z obszarów najbardziej podatnych na dezinformację. Ilość bredni w internecie jest przerażająca

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banaś
Anna Górska

Prof. Piotr Chłosta: Medycyna jest jednym z obszarów najbardziej podatnych na dezinformację. Ilość bredni w internecie jest przerażająca

Anna Górska

- Nie słuchajcie i nie czytajcie pseudomedycznych bredni, lepiej zarejestrujcie się do urologa. Dajcie szansę nam - lekarzom, by was wyleczyć - apeluje prof. Piotr Chłosta, lekarz i muzyk, kierownik Katedry i Kliniki Urologii Wydziału Lekarskiego UJ CM i pomysłodawca festiwalu KultUro.

Jaki ma pan pomysł na zwalczanie bredni pseudomedycznych?
Jestem przerażony liczbą nieprawdziwych informacji w sieci o leczeniu chorób urologicznych. Stanowi to poważne niebezpieczeństwo, bo w kontekście zdrowia dezinformacja i szarlataneria jest na porządku dziennym. Informacje rozprzestrzeniają się błyskawicznie, prawdziwe dowody medyczne giną w gąszczu artykułów o „cudownych terapiach”. Stwarza to pozór autorytatywnych wypowiedzi przez osoby powszechnie znane, a które nigdy się na taki temat nie wypowiadały. Czy wie pani, że medycyna jest jednym z najbardziej podatnych obszarów na dezinformację?

Powód?
Bo dostęp do lekarza i badań i diagnostycznych jest utrudniony, profilaktyka i edukacja nie jest na takim poziomie, na jakim powinna.

Postanowił pan działać?
Środowisko medyczne powinno współpracować z mediami, influencerami, blogerami. Ta współpraca może odgrywać istotną rolę w przeciwdziałaniu dezinformacji poprzez promowanie rzetelnych i naukowo popartych dowodami treści. Chcę głośno powiedzieć do swoich kolegów i koleżanek, że edukacja społeczeństwa oraz współpraca z zaufanymi źródłami informacji może być kluczem w budowaniu odporności społeczeństwa na fałszywe informacje. To my powinniśmy brać na siebie odpowiedzialność za edukację naszych pacjentów, to my powinniśmy zapewniać bezpieczeństwo ludziom. Takie podejście wypracowują światowe organizacje naukowe, a także nasz Festiwal KultUro. Podczas debat, które zorganizujemy, postaram się przekonywać medyków do przeciwdziałania dezinformacji.

Jakie fake newsy królują na tematy urologiczne? Obalmy je natychmiast.
Chorych na wysiłkowe nietrzymanie moczu albo mających kłopoty z prostatą, z oddawaniem moczu, albo erekcyjne, namawiają do kupienia złotego środka i straszą przed chodzeniem do lekarzy. Osobiście czytałem wywiady z lekarzami, którzy tak naprawdę nigdy nie mieli z tym nic wspólnego. W przerobionym nagraniu mają dopasowane zdjęcie, w ich usta wciśnięte są rzeczy, które są pozbawione medycznego rozsądku. Niestety, zgłoszenie takiej sprawy na policję nawet z intencją poszukania takiego preparatu i kupna i wreszcie dochodzenia do prawdy często spala na panewce, ponieważ te informacje są publikowane na serwerach zewnętrznych. Dotarcie do nieuczciwych ludzi jest trudne, policja i prokuratura umarza sprawy. Nic nam nie pozostaje, jak apelować do rozsądku pacjentów i przekonywać ich do profilaktyki.

Porozmawiajmy o robotyce. Operacje z użyciem robota stały się standardem zwłaszcza w urologii. Czy rzeczywiście roboty przejmą na siebie role urologów?
Dziękuję za pytanie. Chirurgia robotyczna jest jednym z większych w dziejach przejawem postępów w chirurgii dróg moczowych i nie ma od tego odwrotu. Dzięki robotom przeprowadzamy zabiegi z większą dokładnością i mniejszym ryzykiem dla pacjentów. Przyjrzyjmy się statystykom: najpopularniejszym zabiegiem z wykorzystaniem robota jest wycięcie gruczołu krokowego -w 2023 roku 55 proc. wszystkich operacji raka prostaty w Polsce przeprowadzono z użyciem robotów. W polskich szpitalach zainstalowano już ponad 40 systemów robotycznych. Nie ma żadnych wątpliwości, że chirurgia robotyczna w urologii staje się coraz bardziej rozpowszechniona. Jednak chciałbym zwrócić uwagę na jedną bardzo ważną rzecz.

Że nie ma robota o nazwisku Chłosta?
Dokładnie! To nie operuje robot, operuje człowiek i tak naprawdę robot to coś w rodzaju telemanipulatora. Umożliwia on przeniesienie ruchu ręki chirurga na cienkie narzędzie. Chirurg w tym czasie siedzi w konsoli albo za konsolą, ręce ma umieszczone w manetkach przypominających joysticki. Tymi narzędziami wykonuje operację, korzystając z telemanipulatora, równocześnie obserwuje w trójwymiarze obraz z kamery podłączonej do chorego. Ten robot to nie jest urządzenie dysponujące inteligencją, które podpowie chirurgowi, co należy zrobić. Dlatego dobitnie podkreślam, że dla dobrego chirurga uzyskanie dobrego narzędzia stwarza olbrzymią szansę poprawy jakości tej operacji. Zaś z drugiej strony trzeba powiedzieć, cytując jednego z amerykańskich architektów, że „głupiec nawet z najlepszym narzędziem pozostanie zawsze głupcem”.

Proszę podzielić się wrażeniami o współpracy z robotem.
Chirurgia robotyczna oferuje w zakresie urologii przede wszystkim skrócenie krzywej nauki. Wykształcenie chirurga laparoskopowego to wiele lat „treningów” na sali operacyjnej. Krzywa nauki wykształcenia chirurga laparoskopowego z asystą robota w porównaniu z chirurgiem otwartym jest zdecydowanie krótsza. Średnio przyjmuje się, że wykonanie od 50 do 100 operacji gwarantuje pewną biegłość w ich przeprowadzaniu. Jest to o wiele krócej niż w przypadku manualnej ręcznej chirurgii laparoskopowej. Kolejna zaleta: chirurgia robotyczna poprawia ergonomię pracy i oszczędza lekarza. Lekarz, wykonując manualną operację laparoskopową, stoi przeważnie nad chorym w pozycji torreadora. Przez to krzywi się kręgosłup, drętwieją nogi, drętwieją kciuki, ręce i rzeczywiście jestem po dwóch operacjach laparoskopowych umęczony. Natomiast chirurg po dwóch zabiegach robotowych wygląda, jakby przed chwilą wyszedł spod prysznica. Im bardziej jest wydolny i sprawny lekarz, tym jest bardziej skuteczny, prawda? Cieszę się, że jestem uczestnikiem tego globalnego postępu technologicznego w chirurgii, ale przede wszystkim pamiętajmy o tym, że to chory i jego rodzina musi być największym beneficjentem tej zdobyczy technologicznej. Nie możemy się zapomnieć w pogoni za innowacjami. Leczymy człowieka, drodzy koledzy i koleżanki!

Technologia galopuje , ale liczba zachorowań i zgonów na raka prostaty nie maleje. Dlaczego?
Wzrasta średnia wieku populacji w Polsce i na świecie. Ten fakt powoduje to, że liczba nowo rozpoznanych raków gruczołu krokowego będzie systematycznie wzrastać. Zakłada się, że w bieżącym ćwierćwieczu możemy spodziewać się nawet o 30 proc. więcej rozpoznań, niż to się stało w końcu ubiegłego stulecia. Przeważająca większość mężczyzn dotknięta tą chorobą to panowie po osiemdziesiątym roku życia. Podsumowując, u podstaw takiego stanu rzeczy leży dłuższe życie.
Trzeba przyjąć, że rak prostaty jest bezwzględnym zabójcą. Jest to nowotwór bardzo wysokiego ryzyka progresji - czyli występuje często i jest często bardzo złośliwy. Rak gruczołu krokowego rozwija się powoli od postaci mikroskopowej do postaci jawnej klinicznie. Zanim to się stanie, mija często bardzo wiele lat.

W tym czasie człowiek może być nieświadomy choroby?
Niestety tak, po to wymyśliłem Festiwal KultUro, aby ludziom uświadamiać, jak ważna jest profilaktyczna wizyta u urologa. Dysponujemy coraz lepszymi narzędziami, coraz lepszymi testami służącymi do rozpoznania nowotworu. Jesteśmy w stanie odróżnić na podstawie analiz mikroskopowych nowotwory, które nie są istotne klinicznie, czyli mogą nie wywierać wpływu na długość i jakość życia. Mogą nawet w przyszłości odstąpić i agresywne leczenie u niektórych mężczyzn możemy odroczyć. Wczesne wykrycie tego raka daje przeżywalność na poziomie 99,8 proc. Czyż to nie jest argument, aby pójść do lekarza na kilkuminutowe badanie?

Profesor o tym mówi w poradni i szpitalu, ale też ze sceny podczas Festiwalu KultUro. W tym roku KultUro obchodzi dziesięciolecie. Proszę o krótkie podsumowanie. Co się udało?
Nie sposób prowadzić statystyk, ile osób zgłosiło się po naszych akcjach na badanie i dzięki temu żyją. Zawsze warto pracować nad tym, żeby ludzi zachęcać do diagnostyki i leczenia. Chociaż obserwuję, że społeczeństwo zmienia się, staje coraz bardziej dojrzałe. Nie wstydzimy się dbać o siebie. Wizyta u urologa nie jest już stygmatyzująca. Owszem, trochę z uśmiechem wymyśliłem hasło: urolog to nie męski ginekolog, lecz najlepszy przyjaciel mężczyzny i kobiety w kontekście zdrowotnym. Ale to prawda życia. Udało się nam pokazać, że troska o siebie nie jest egoizmem, lecz fundamentem, na którym budujemy zdrowe relacje z rodziną, znajomymi. Dzięki temu, że dbamy o siebie, skutecznie funkcjonujemy w tym codziennym życiu. Powinniśmy sprawdzać stan własnego zdrowia tak jak sprawdzamy stan samochodów. Nikt się nie wstydzi corocznych przeglądów na stacji kontroli, robimy je po to, żeby nie spotkać się z krytyczną sytuacją na drodze. Mam nadzieję, że przez te dziesięć lat przekonałem wiele osób, że nie jest wstydem pójść do lekarza, tylko wstydem jest dopuścić się do takiego stanu.

Pomógł panu profesorowi w tym przekonywaniu też… rock and roll.
Rock and roll pozwolił mi mówić o trudnych sprawach w sposób łatwy i przyjemny, a Festiwal KultUro łączy aspekty medyczne i artystyczne. Ze sceny zwracamy uwagę na problemy związane z układem moczowym, zwłaszcza te bagatelizowane, albo te uważane za wstydliwe. Śpiewam i gram o tym dziesięć lat i nie mam dość.

Informacja na temat działań, spotkań, profilaktyki i konkursów na stronie Festiwalu KultURO 2024.

Anna Górska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.