Prokurator bierze pod lupę tragedię na rondzie, w której zginął policjant
Audi roztrzaskało się u zbiegu ulicy Słonecznej i Starodąbrowskiej w Tarnowie. Momentalnie stanęło w ogniu. Śledczy są przekonani, że winnym tragedii jest ocalały z płonącego pojazdu młody mężczyzna
Na rondzie, na którym doszło do wypadku, o tragicznym zdarzeniu sprzed ponad tygodnia przypominają znicze, które zostawiają bliscy i znajomi zmarłego Dariusza K. Policjant pracował na co dzień w Komisariacie Tarnów-Zachód. Zajmował stanowisko kierownika referatu dzielnicowych. Jego śmierć wstrząsnęła całą jednostką.
Wracali z klubu
Była sobota 29 października. Krótko po godz. 5 rano policjant w towarzystwie swojego znajomego, Piotra K. wyszli klubu muzycznego przy ul. Krakowskiej. Wsiedli do pomarańczowego Audi A3. Samochód ruszył w kierunku ul. Starodąbrowskiej, a następnie ronda u zbiegu z ul. Słoneczną.
Nagle kierowca stracił panowanie nad pojazdem. Rozpędzony samochód staranował ustawione na środku ronda betonowe bariery, donice z krzewami oraz sterty kamieni.
Audi wylądowało na dachu kilkanaście metrów dalej, na wysokości cmentarza żydowskiego. W jednej chwili stanęło w płomieniach.
Z wraku udało się wydostać Piotrowi K. Jego towarzysz nie miał tyle szczęścia.
- Gdy na miejsce dotarł nasz pierwszy zastęp, cały samochód był już w ogniu. Przez boczną szybę wystawały na jezdnię częściowo zwęglone zwłoki. - relacjonował Wiesław Dzięgielowski, dyżurny operacyjny PSP w Tarnowie.
Strażacy przy użyciu piany ugasili pożar. Po rozcięciu drzwi, z samochodu wydobyli Dariusza K. Nie jakikolwiek ratunek nie było już szans.
- Zwłoki były tak zwęglone, że nie można było ustalić personaliów osoby, która zginęła - mówi asp. sztab. Paweł Klimek, rzecznik prasowy KMP w Tarnowie.
Krótko po wypadku na forach internetowych pojawiły się jednak informacje, że ofiarą wypadku był tarnowski policjant. Dopiero po upływie kilku dni potwierdziła to Prokuratura Rejonowa w Tarnowie, prowadząca dochodzenie w sprawie tragicznego wypadku.
Zeznania świadków oraz zapis monitoringu dowodzą, że kierował Piotr K.
Chciał uciec?
Ranny Piotr K. przewieziony został do szpitala z poparzeniami rąk. Wcześniej zbadano go pod kątem trzeźwości. Okazało się, że w chwili wypadku był pod wpływem ponad dwóch promili alkoholu.
Prokuratura zaczęła skrupulatne badanie sprawy, chcąc ustalić kto siedział za kierownicą samochodu. W tym czasie policjanci mieli oko na hospitalizowanego Piotra K. Gdy ten 1 listopada w nocy chciał koniecznie na własne życzenie wypisać się, funkcjonariusze podjęli decyzję o jego zatrzymaniu. Już następnego dnia trafił do Prokuratury Rejonowej w Tarnowie. Tam zostały mu przedstawione zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym w stanie nietrzeźwości, za co grozi kara 12 lat więzienia. - Piotr K. umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Jechał z nadmierną prędkością i nie zapanował nad pojazdem - tłumaczy Marcin Stępień, Prokurator Rejonowy w Tarnowie.
Śledczy przekonują, iż dysponują niezbitymi dowodami, że to właśnie Piotr K. siedział za kierownicą. - Zeznania świadków, a przede wszystkim zapis monitoringu miejskiego oraz przemysłowego, które zarejestrowały trasę przejazdu, potwierdzają, że to on kierował - podkreśla prok. Stępień. Wobec podejrzanego sąd zastosował areszt na trzy miesiące.
Jestem niewinny
Piotr K. nie przyznaje się do winy. Przekonuje, że w chwili wypadku to nie on kierował samochodem. Twierdzi, że wsiadł za kierownicę audi przed lokalem przy ul. Krakowskiej, jednak w trakcie podróży miał zamienić się miejscami z Dariuszem K.
Obrońca podejrzanego zapowiedział złożenie zażalenie na decyzję o areszcie dla swojego klienta. W wywiadzie dla Tarnowska TV mówił, że wiele osób chciało wpłacić poręczenie majątkowe.
Feralne miejsce
- Rondo w miejscu dawnego skrzyżowania ulic Starodąbrowskiej i Słonecznej powstało w 2009 roku. W zamyśle miało być tylko tymczasowym rozwiązaniem problemu korków, które tworzyły się w tym miejscu przez większą część dnia.
Rondo zorganizowano w ciągu zaledwie jednej nocy. Zbudowano je z przenośnych elementów. Budowa kosztowała niecałe 100 tys. zł. Początkowo zapewniano, że na jego miejscu powstanie tradycyjne, większe rondo, którego budowa wymagałaby kilka mln zł. Wciąż jednak pozostaje tymczasowe. - Rondo upłynniło ruch, ale bezpieczeństwo w tym miejscu spadło. Często dochodzi tam do wypadków i kolizji.
Szczególnie źle sytuacja wyglądała w pierwszych miesiącach funkcjonowania ronda. Nie było praktycznie tygodnia bez stłuczek. Mimo upływu czasu, kierowcy dalej słabo radzą sobie z zasadami ruchu okrężnego. Wymuszenia pierwszeństwa przejazdu są tu na porządku dziennym.