
Ostrowianin zmarł zanim przyjechała wezwana karetka pogotowia. System zarejestrował bulwersujące słowa pracownika kaliskiej dyspozytorni.
Mieszkaniec Ostrowa Wielkopolskiego przez kilka minut wzywał pomoc do swojego 60-letniego znajomego, który był pod wpływem alkoholu, nieprzytomny i dławił się wymiocinami. Zachowanie dyspozytora pogotowia w Kaliszu, który przejął zgłoszenie było skandaliczne, a życia człowieka nie udało się uratować.
Numer alarmowy 112 w Wielkopolsce obsługiwany jest w Poznaniu. To tutaj dyspozytorzy przeprowadzają wstępny wywiad z osobami zgłaszającymi zdarzenia, a następnie kierują informację do odpowiednich służb w terenie lub po wstępnym wywiadzie... przekierowują rozmowę. Tak było i tym razem.
W środę po południu mężczyzna chcący wezwać pomoc do nieprzytomnego człowieka w Ostrowie Wielkopolskim zadzwonił z telefonu komórkowego na numer 112. Poinformował, że 60-letni mężczyzna siedzi na schodach, jest pod wpływem alkoholu i dławi się wymiocinami. Poprosił tez o pilne przysłanie karetki. Operatorka Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Poznaniu poleciła ułożyć poszkodowanego na boku z ręką pod głową, a następnie przekierowała rozmowę do Kalisza.
Rozmowa z tamtejszym dyspozytorem wprawia jednak w osłupienie. Zgłaszający był zdumiony, że ponownie musi jeszcze raz opisywać całą sytuację.
Na początek dyspozytor stwierdza, że rozmówca nie ma z nim dyskutować, tylko posłusznie odpowiadać na pytania. Przeciągająca się rozmowa zaczęła jednak irytować zgłaszającego, który kolejny raz poprosił o pilne przysłanie karetki na ulicę Kamienną w Ostrowie Wielkopolskim.
Dyspozytor: - Panie, przestań pan gadać, tylko odpowiadać na pytania. Muszę wywiad zebrać, żeby wiedzieć jaką karetkę wysłać.
Zgłaszający: - Człowiek umrze, a wywiady będziemy sobie robić?
Dyspozytor: - No to umrze, każdy umrze, panie.
Zgłaszający: - Jak to umrze? Pan odbiera telefon i mówi to niech umrze?
Dyspozytor: - Panie. Nie dyskutować ze mną, tylko odpowiadać na pytania.
Ostatecznie dyspozytor zdecydował, że wyśle na miejsce policję i kończy rozmowę... Czas upływał, dlatego zdenerwowany pan Sebastian jeszcze raz zadzwonił na numer alarmowy 112. Dyspozytorka z Poznania postanowiła monitować w tej sprawie w Kaliszu. Ostatecznie karetka została wysłana. Na miejsce przyjechała również policja. Niestety, życia mężczyzny nie udało się już uratować. Lekarz stwierdził zgon.
W piątek odbyła się sekcja zwłok zmarłego mężczyzny. We wstępnej opinii biegły z zakresu medycyny sądowej wykluczył, aby do śmierci 60-latka przyczyniły się inne osoby bądź powodem był jakiś uraz zewnętrzny.
- Konieczne jest przeprowadzenie dodatkowych badań, których wyniki będą znane za około trzy tygodnie
- mówi prokurator Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Jednocześnie śledczy wszczęli śledztwo, które ma nie tylko wyjaśnić przyczyny śmierci mężczyzny, ale też postępowanie służb medycznych.
Stanowisko w sprawie zachowania dyspozytora pogotowia w Kaliszu zajął wojewoda wielkopolski. Zbigniew Hoffmann zapowiedział, że zażąda od dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kaliszu, wyjaśnień w trybie pilnym w sprawie postępowania pracownika szpitala - dyspozytora medycznego. Z kolei w przypadku, gdy zostanie stwierdzone naruszenie organizacyjne w systemie Państwowego Ratownictwa Medycznego, wojewoda zarządzi kontrolę dysponenta systemu.
- Prowadzenie wywiadu medycznego powinno być profesjonalne i niezależnie od warunków oraz reakcji zgłaszającego. Takie zachowanie oceniam skrajnie krytycznie
- mówi wojewoda Zbigniew Hoffmann i jednocześnie zwraca też uwagę na proponowane zmiany w ustawie o Państwowym Ratownictwie Medycznym, zakładające między innymi wprowadzenie obowiązkowego szkolenia dyspozytorów medycznych oraz zapewnienie dla nich wsparcia psychologicznego.