Przed wiekami pochowano tu „wampiry”. Ludzie się ich bali
Archeolodzy chcieli zbadać średniowieczny cmentarz. Nie spodziewali się jednak, że pod ziemią odnajdą szczątki... „wampirów”.
- Spodziewaliśmy się, że możemy tu znaleźć groby. Badania, które prowadziliśmy, miały na celu między innymi określenie zasięgu średniowiecznego cmentarza. To nam się udało. Ale odkrycia takich pochówków się nie spodziewaliśmy - przyznaje Krzysztof Socha, archeolog z Muzeum Twierdzy Kostrzyn, który prowadził badania w Górzycy.
W głębokich wykopach natrafiono na pochówki antywampiryczne. - Nie oznacza to, że pogrzebano tu wampiry. To określenie pochówków, które mają pewne cechy. W przypadku pogrzebanych tu osób dokonano tak zwanych zabiegów antywampirycznych. W średniowieczu bardzo łatwo było zostać „wampirem”. Wystarczyło odbiegać od normy, być na przykład schorowanym, w podeszłym wieku, ułomnym fizycznie, chorym psychicznie. Traktowano tak również samobójców i skazańców - wyjaśnia Socha.
Gdy po śmierci takiej osoby wydarzyło się coś, co w średniowiecznym świecie odbiegało od normy, społeczność najczęściej łączyła to właśnie z jej śmiercią. Anomalia pogodowe, choroby, susza... To wystarczyło. I wówczas dokonywano makabrycznego z naszego punktu widzenia procederu. Zwłoki wykopywano i robiono wszystko, żeby „zmarły już nigdy nie wrócił”. Zdarzało się, że ucinano głowę lub przebijano ciało lub głowę ostrym przedmiotem. - W średniowieczu powszechnym było chowanie zmarłych na linii wschód-zachód. Głowa zawsze była po stronie zachodniej, z twarzą zwróconą na wschód. Tu dwie czaszki były skierowane twarzami do ziemi, a trzecią obłożono kamieniami - dodaje Socha.
Więcej o pochówkach antywampirycznych przeczytasz w sobotnio-niedzielnym Magazynie „Gazety Lubuskiej”, 19-20 listopada.